- Zbudź się! - ktoś krzyknął w moje ucho. Natychmiast zerwałam się na równe nogi.
- Skaczemy! - krzyknął ktoś inny.
Pociąg pędził przez pola, a stukot kół odbijał się w nocnym krajobrazie.
- Trzy... Dwa... Jeden... Już! - cała nasza czternastka wyskoczyła z wagonu.
Poturlaliśmy się kawałek po śniegu. Nawet nie narobiliśmy sobie wielu siniaków.
Zimny puch natychmiast mnie rozbudził.
- Co się stało? - spytałam zaskoczona, chwytając za dwa medaliki na szyi. Dalej tam są.
Puszczyk bez słowa wskazał na kierunek, w którym zmierzał pociąg.
Niewiele mogłam zobaczyć przez ciemną noc, ale udało mi się dojrzeć niewyraźny budynek, coś jakby...
- Auschwitz... - mruknęłam przerażona.
- Z kominów bucha ogień... Ogrom ludzi tam ginie.
Opadłam na jeden z kamieni, chwytając się za skronie.
- Czy jest w ogóle sens walczyć?... - spytałam sama siebie, walcząc z cisnącymi się do oczu łzami.
- Jest. - Świerszcz chwycił mnie za ramiona. - Odzyskamy ziemię Polski. Wierzymy w ciebie, Wichrze. - uśmiechnął się.
Świerszcz ma rude włosy i zielone oczy.
- Dziękuję wam... Nie wiem co bym bez was zrobiła.
- Ruszajmy dalej. - powiedział po chwili Puszczyk.
- Ruszajmy. Robi się zimno. - zadrżałam.
Ruszyliśmy wzdłuż torów, oddalając się od obozu. W razie czego uciekniemy w las i będziemy liczyć na szczęście.
Czułam narastającą gorączkę, jednak mimo to szłam przed siebie, ignorując objawy choroby przejściowej.
Po kilku godzinach marszu dotarliśmy do ruin miasta. Niestety nie orientowaliśmy się w polskiej zabudowie tak jak Polska, więc zdarzało się, że błądziliśmy między tymi samymi ulicami.
Śnieg zakrył martwe ciała, przez co co jakiś czas potykaliśmy się o nie, a nasze zmęczone nogi nie pomagały w stabilizacji.
- Mam coś! - krzyknął jeden z moich żołnierzy.
Natychmiast zebraliśmy się wokół niego.
Na ziemi leżała kobieta, która miała może dwadzieścia lat. Na ramieniu miała biało-czerwoną opaskę, choć materiał został już zabrudzony krwią. Pod jej brzuchem leżała torba.
Ostrożnie wysunęłam bagaż i przejrzałam zawartość.
- Meldunek... - wymruczałam ledwo słyszalnie.
Otwarłam wiadomość.
- "Jest zima (nie wiem, który dzień dokładnie). Polska upadła. Mam kilku żołnierzy, ale to nie wystarczy. Zajmij się tą dwójką, a ja zgłoszę się po nich tak szybko jak tylko dam radę. Idę się poddać, bo nie daję już rady. Nie poddawajcie się. Jeszcze Polska nie zginęła!" Podpisano Polska... - przeczytałam.
- Ta dwójka. - rzucił nagle Kamyk. - Gdzieś tu musi być druga osoba.
- Przeszukać teren. - rozkazałam.
Wstąpiła w nas nagle nowa siła. Każdy biegał po gruzach, szukając zagubionej osoby, aż w końcu usłyszeliśmy czyjeś łkanie.
Weszłam pierwsza do niewielkiej piwnicy.
CZYTASZ
Odzyskać ziemie utracone
FanfictionNiemiecka agresja na świat powiodła się, choć ich poprzednie dwie próby zakończyły się klęskami. Ludzie pogodzili się ze swoim losem, mimo że gdzieś w głębi serc czuli przywiązanie do swojej wolności... ⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️ PRZECZYTAJ OPIS ZANIM ZACZNIESZ...