15.

129 13 6
                                    

Rano jak zawsze zbudził nas gwizdek. Tym razem jednak szybko zebraliśmy się z baraków, a następnie w szyki, czym sami byliśmy zaskoczeni.

Na placu jak zwykle czekaliśmy na Niemcy, który pojawił się po kilkunastu minutach. Zobaczyliśmy nowego żołnierza u jego boku, czym dość mocno nas zaskoczył, choć nie powinniśmy się dziwić. Ma silną armię, to i więcej ludzi potrzebuje.

Nowością na placu apelowym był również długi drąg zawieszony kilka metrów nad ziemią.

- Dzisiaj powiesimy zdrajców narodowych. - poinformował Niemcy.

Na plac wprowadzono trzy mocno pobite osoby, które ledwo trzymały się na nogach o własnych siłach. Na szyje zostały im nałożone pętle, a oni postawieni na drewnianych pieńkach. Domyślaliśmy się kto to. Niestety tylko my.

- Ostatnie słowa~? - spytał Szwab prześmiewczym tonem.

- Zrobilibyśmy to samo, jeszcze raz. Nie da się zdradzić morderców. - syknął Tulipan, wykorzystując resztki sił.

Uśmiech na twarzy Germanina zniknął.

- Wykonać. - warknął zdenerwowany.

Pniaki przewracały się po kolei, a osoby na sznurach zaczynały wisieć i powoli się dusić.

Mniej więcej dziesięć minut później, kiedy ciała były już całkowicie purpurowe, egzekucja zakończyła się.

- Jeśli ktoś spróbuje zdjąć ciała, skończy tak samo. - Niemcy był wściekły, jednak próbował to kryć. - Mężczyźni przystępują do naznaczonych obowiązków, kobiety we wskazane wczoraj miejsca, a kraje do sali konferencyjnej. - odwrócił się na pięcie i odszedł.

- Powodzenia. - udało mi się tylko rzucić do moich ludzi, zanim każdy rozszedł się w swoją stronę.

Poczułam ciepły wiatr na policzku, jakby Polska informował mnie o swojej obecności. Cześć stary druhu...

Niespodziewanie czyste, błękitne niebo przeciął mały wróbel. Zaskoczyło mnie to, bo przez ostatnie kilka dni ptaki były rzadkością. Na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.

Przyspieszyłam kroku, żeby jak najszybciej zająć swoje miejsce i uniknąć ewentualnego spóźnienia.

Jednak zanim weszłam do wysokiego budynku, minął mnie nowy żołnierz Niemiec, śmiejąc się cicho.

- Ścierwo. - syknął, popychając mnie i gdyby nie szybka reakcja, przewróciłabym się na ziemię.

Spojrzałam na niego zdenerwowana, ale zdążył już zniknąć za drzwiami budynku.

Westchnęłam cicho, uspokajając się, a następnie ruszyłam do środka.

Po kilku minutach już siedziałam na swoimi miejscu, przyglądając się w lekkim przerażeniu górze papierów na moim biurku.

- O ja pierdole... - wyrwało mi się.

Estonia, który siedział po mojej lewej uśmiechnął się delikatnie.

- Cześć. - mruknęłam do niego, chwytając za pierwszy dokument.

- Hej. Co tam?

- Nic. Czekam na koniec tego gówna.

- Hej! - krzyknął jeden z niemieckich żołnierzy. - Cisza!

Spuściliśmy głowy, wpatrując się w linijki tekstu. Ale kimże bym była, gdybym nie nagięła zasad. Nie ma Polski, to ktoś musi go zastąpić.

Chwyciłam za czystą kartkę, która leżała u każdego na biurku. Napisałam na niej krótką wiadomość i dołączyłam karykaturę Hitlera, która symbolizowała Szwaba, choć nie był to obecny kanclerz Niemiec. Ostrożnie podsunęłam kartkę do Estonii, który zakrył śmiech kaszlem¹.

Odzyskać ziemie utraconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz