Zatrzymaliśmy się pod dużym budynkiem na pustkowiu.
Moich żołnierzy jak i Polaków natychmiast zaczęli wyrzucać siłą z ciężarówek, choć to trójkę Niemców traktowali z największą okrutnością.
Szybko jednak straciłam moich ludzi z oczu, kiedy Niemcy chwycił mnie za rękaw mojego munduru, ciągnąć w stronę strzelistych drzwi. Po chwili znaleźliśmy się w jego biurze.
Usiadł za biurkiem, patrząc z satysfakcją na moją bezradność.
- A więc, Węgry~. - uśmiechnął się parszywie. - Powiedz mi proszę gdzie się podziewałaś od dwudziestego pierwszego grudnia do teraz, co?
Milczałam patrząc na niego z pogardą.
- Gadaj. - syknął, przymknęłam oczy na kilka chwil, próbując się uspokoić.
Dalej nie udzieliłam mu odpowiedzi na pytanie. Pokręcił głową zrezygnowany.
- Tak bardzo zależy ci na życiu tamtych ludzi, a jeszcze kilka godzin temu zarzekałaś się, że działasz w ich dobrym imieniu. - zakpił, siadając wygodniej za biurkiem. - Pytam jeszcze raz: co robiłaś od dwudziestego pierwszego grudnia do teraz? - sięgnął do jednej szafki w biurku, wyciągając skórzany bat na blat.
Przełknęłam ślinę, cofając się o krok.
Nie wiem co spowodowało, że dalej milczałam. Czy był to jakiś głupi podryg odwagi, czy może strach.
Wiem natomiast, że chwilę później czułam jak skórzane pasy tną moją skórę i ubrania.
Jęknęłam z bólu, upadając na kolana.
- Odpowiadaj! - krzyknął na mnie.
- Włóczyłam się! - wykrzyknęłam w desperacji.
- Gdzie? - stanął nade mną, wpatrując mi się w oczy. Widziałam jak jego mięśnie napinają się, żeby ponownie mnie uderzyć.
- Od Budapesztu, po Syberię... - wpatrywałam się w bat, licząc, że w ten sposób będę mogła się obronić.
- Po co? - zamilkłam, nie spuszczając narzędzia z oczu. - Po co?! - Niemiec krzyknął, uderzając mnie w twarz. Na szczęście dłonią.
Skuliłam się na ziemi, ciężko oddychając. Mocno się trzymałam, żeby nie płakać, choć łzy cisnęły się do moich oczu.
Niemcy stanął za biurkiem, uruchamiając interkom.
- Przyprowadźcie do mnie jednego Węgra i jedną z tych dwóch Polek. - warknął, po czym pochylił się nad biurkiem wpatrując się we mnie. - Może to przywróci ci głos. - rzucił z pogardą.
- Zostaw ich... Powiem, tylko nie krzywdź ich. - po moim policzku spłynęła łza, której nie udało mi się zatrzymać.
- Było myśleć wcześniej. - usłyszałam szybkie kroki na korytarzu, a po chwili ktoś zapukał do drzwi. - Wejść. - trójka Niemców wprowadziła Zapałkę i Barda do pokoju.
Oboje byli zdezorientowani, kiedy zostali tu wręcz wrzuceni siłą, a efekt jeszcze bardziej zdominował widok mnie leżącej na ziemi.
Niemcy podniósł mnie za włosy do góry, stając za mną i chwytając ręce, w które włożył pistolet.
- Kto ma zginąć pierwszy~? - wyszeptał do mojego ucha. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Chciałam pomóc Polakom... Dlatego pojechałam na Syberię... Ale to Polska uratował tą trójkę Niemców... - po mojej twarzy poleciały łzy, a dłonie zaczęły się trząść.
CZYTASZ
Odzyskać ziemie utracone
FanfictionNiemiecka agresja na świat powiodła się, choć ich poprzednie dwie próby zakończyły się klęskami. Ludzie pogodzili się ze swoim losem, mimo że gdzieś w głębi serc czuli przywiązanie do swojej wolności... ⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️ PRZECZYTAJ OPIS ZANIM ZACZNIESZ...