6.

138 13 5
                                    

Minęło parę dni, podczas których zima Syberii dała nam w kość. Jednak mimo przeciwności losu, dotarliśmy do Polski. Pokrywa śnieżna była znacznie mniejsza niż w Rosji, a chłód nie był tak dokuczliwy.

Wiatr gwizdnął w moim uchu, kierując się po chwili na zachód.

Zastukałam w szybę.

- Jedź na zachód. - Brunet, który akurat siedział za kierownicą, kiwnął głową.

Spojrzałam na Polaków, którzy doszli już do siebie przynajmniej w małym stopniu.

- Jak się czujecie?

- Lepiej. - odparł krótko Szparka.

Szparka miał krótko ścięte włosy, których koloru nie dało się ustalić, a oczy przybrały odcień bladej zieleni. Nie miał też kawałka ucha, które Rosjanie odcięli mu w drodze na Syberię.

- Wiecie czemu byli tacy agresywni wobec was? - spytałam.

- Chyba dostali rozkaz. My się nie rzucaliśmy. - stwierdził Puzel.

On również miał ścięte na jeża włosy i szare oczy.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że Polska poległ... - mruknął Lis, rudzielec z brązowymi oczami.

- Niestety... Nie zdążyłam... Obudziłam się w środku nocy, a i tak nie zdążyłam...

- Nie twoja wina. - pocieszyła mnie Ryśka, uśmiechając się delikatnie.

- Swoją drogą, mówiliście, że było was więcej. Co się stało z pozostałymi?

- Ja jako jedyny ocalałem z obozu. - wtrącił się Ziółko.

- Część tych, którzy pojechali na Syberię padła z głodu, przemęczenia lub zakatowania w transporcie. - wtrącił się Strzałka.

Miał spiczaste brwi i blade złote oczy.

- Ile was już w tej wojnie poległo łącznie?

- Trzydziestu trzech? Coś takiego. - stwierdziła Ryśka. - Plus Polska.

Zaklęłam pod nosem.

- Co teraz zrobimy? - spytał Kamyk.

- Teraz jedziemy przed siebie, czekając na to co pokaże nam los... - westchnęłam opadając na ławie. - Poza tym musimy was doprowadzić do stanu używalności.

Kilka osób parsknęło śmiechem, poprawiając nastrój grupy. Sama uśmiechnęłam się delikatnie.

Ryśka usiadła obok mnie, odsuwając pozostałych na bok.

Nachyliła się nad moim uchem i wypowiedziała słowa, których nigdy się nie spodziewałam.

- Musimy mu się oddać. - ciepły głos wywołał dreszcz na mojej skórze.

Cztery proste słowa. Cztery pieprzone słowa. Jednak szok jaki we mnie wywołały, sparaliżował całe moje ciało.

- Żartujesz. - powiedziałam pewna tego, że żartuje, lecz dziewczyna podkręciła głową. - Błagam... Powiedz, że żartujesz... - wyszeptałam.

Oczy wszystkich w ciężarówce zwróciły się na nas.

- O co chodzi? - włączyła się Zapałka, jednak została przeze me zignorowana.

Patrzyłam na starszą Polkę z niedowierzaniem, choć gdzieś tam w głębi wiedziałam, że tak to się skończy.

- Miesiąc... - powiedziałam w końcu, czując, że ta nie ustąpi.

- Niech będzie. - usiadła na swoim poprzednim miejscu jak gdyby nigdy nic, uśmiechając się delikatnie.

Jej blade policzki zdążyły się już delikatnie uwypuklić, choć wciąż była chodzącym szkieletem. Podobnie jak reszta uratowanych.

Odzyskać ziemie utraconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz