-14-

536 44 23
                                    

Pov: Dream

  Po kazaniu George'a wróciłem do środka, żeby powiadomić ich o tym, że idę do domu.

   Gdy tylko wróciłem zastałem Nicka chodzącego w kółko. Jak mnie usłyszał ulżyło mu, ale jednocześnie był zły. Nie zwróciłem na niego większej uwagi i od razu poszedłem do pokoju. Wywróciłem cały pokój do góry nogami, żeby znaleźć każdy zagubiony narkotyk i inną używkę. 

- George, Nick.. Mają rację, szkoda że zrozumienie zajęło mi tyle czasu. - Zacząłem mówić do siebie, a odpowiedziało mi ciche miałknięcie. - Ty też tak uważasz Patch?

   Odpowiedziało mi to samo miałknięcie na co się zaśmiałem. Spojrzałem na,  już śmieci leżące na podłodze. Zabrałem je i ruszyłem do salonu. Zastałem tam Sapa na kanapie, spojrzał na mnie obojętnie ale jak zobaczył co mam w rękach otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.

- Clay? - Zapytał gdy położyłem przedmioty na stoliku. - Dobrze się czujesz?

- Nie.

- Aha, to wiele wyjaśnia. - Odpowiedział i wstał podchodząc do mnie. - Ci chcesz z tym zrobić?

- Pozbyć się. - Z wrażenia zaniemówił. - Przejrzałem na oczy, George mi to wypomniał ty akurat ciągle. Muszę pójść na odwyk ale i rozwiązać problem z policją. Mniejsza - Przez chwilę się zastanawiałem co robić. - Mam już plan, nie czekaj na mnie wrócę później.

Szybko wybiegłem z domu zabierając jakieś pieniądze. Szatyn nie zdążył nawet zareagować a ja już zniknąłem. Moim miejscem docelowym był sklep monopolowy. Szybko do niego wszedłem, zastałem tego samego sprzedawcę co ostatnim razem. Szybko podszedłem do lady i położyłem na niej pieniądze.

- Dzień dobry, proszę whisky. - Stwierdziłem stanowczo.

   Mężczyzna odwrócił się do półki z alkoholami i postawił trunek na ladzie.

- Prosz..

- Dziękuję do widzenia. - Kolejna osoba która nie zdążyła zareagować na moje odejście.

   Biegłem chodnikiem w stronę miasta nie zwracając uwagi na to że praktycznie wypluwałem płuca. Nie długo zajęło mi dotarcie do centrum. Ruszyłem od razu do pewnego baru. Jak się spodziewałem był tam jak zawsze pijany Schlatt ze swoimi nieważnymi przydupasami.

- Ej Schlatt. - Powiedziałem siadając obok niego, stawiając na stole butelkę whisky.

- Eh? Dreeam? Zainteresowałeś mnie, mów. - Powiedział chwiejąc się.

- Potrzebuje pomocy.

- Ty? Pomocy? Od kiedy?

- Mamy psy na karku, jesteś mi winny przysługuje jeśli pamiętasz. - Wytłumaczyłam powoli, żeby wszystko zrozumiał.

- Tak, coś takiego było. To co chcesz?

- Szybka akcja, masz jeszcze ten lokal na sprzedaż?

- Mam jakiegoś potencjalnego. - Przerwał bo czknął. - Klienta, chcesz kupić?

- Tak, potrzebuje twoich ludzi. - Powiedziałem spoglądając na ludzi obok. - Tyle że to na osobności.

- No dobrze. - Odwrócił się za siebie. - Słyszeliście, idźcie mi stąd. - Powiedział niewyraźnie ale zadziałało. - No. Mów.

- Tak więc mamy policję na karku, potrzebuje nowego miejsca na kasyno Techno. Wtedy twoi ludzie jak gdyby nigdy nic będą robić to co my dotychczas, ale trochę bardziej nieuważnie i dalej w naszym stylu. A gdy to się skończy podzielimy się chajsem za starą miejscówkę.

- Psycha Siada - DNF -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz