Per. Mitsuba
Kou znienacka pocałował mnie w usta. Nie spodziewałem się tego ale i tak odwzajemniłem pocałunek. Nigdy nie pomyślałbym że Kou może odwzajemniać mojej uczucia ale to miła niespodzianka. Chłopak po dłuższej chwili całowania mnie przestał. Przytuliłem go.
- Kou- Powiedziałem.
- Tak?- Zapytał Kou.
- Czyli jesteś teraz moim chłopakiem?- Też zapytałem na co on się uśmiechnął i powiedział:
- Tak!
- Cieszę się!- Krzyknąłem po czym przytuliłem go mocniej.
Nie mogłem opisać tego jak bardzo szczęśliwy byłem. Po chwili Kou pocałował mnie w policzek i już poczulem że się zarumieniłem. Chłopak spojrzał na mnie i się lekko zaśmiał.
- Z czego się smiejesz?!- Zapytałem oburzony.
- Z tego że jesteś czerwony jak burak. - Powiedział z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Wziąłem do rąk poduszkę po czym rzuciłem nią w Kou a on po chwili też wziął jakaś poduszkę i we mnie rzucił. Tak zaczęła się nasza walka na poduszki.
Per. Kou
Po jakiś 20 minutach rzucania w siebie poduszkami Mitsuba położył się na łóżko zmęczony. Zrobiłem to samo.
- Spać mi się chcę.- Powiedział zamykając oczy.
- Mnie w sumie też się trochę chcę więc chodźmy już spać.
Po tych słowach przytuliłem Mitsubę a on się we mnie wtulił. On jest taki słodki. Po chwili spojrzałem na niego i usnął w takim razie ja też mogę już pójść spać. Zamknąłem oczy i długo czasu nie minęło a usnąłem.
-- Rano --
Gdy otworzyłem oczy pierwszą rzeczą którą zrobiłem było sprawdzenie godziny. Spojrzałem na zegar który pokazywał 11:00. Przeraziłem się i zacząłem budzić Mitsube.
- Spóźnimy się!!- Krzyknąłem.
-...Dzisiaj sobota.- powiedział po czym wrócił do spania.
- Oh..wybacz że cię obudziłem.
W tej chwili nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Mitsuba spał a ja nawet jakbym spróbował jeszcze zasnąć to nie dam rady, nie chcę mi się. Po chwili poszedłem do kuchni i postanowiłem
zrobić coś Mitsubie na śniadanie.Per. Mitsuba
Gdy się obudziłem była jakaś dwunasta. Kou nie leżał koło mnie więc uznałem że robi coś w kuchni. Przecież lubi gotować. Po chwili przyszedł do pokoju z talerzem naleśników. Czyli zgadłem.
- O już nie śpisz.- Powiedział a ja pokiwałem głową na "nie".
Podszedł do mnie i podał mi talerz z tymi naleśnikami.
- To dla mnie?- Zapytałem.
- Jasne że tak.- Powiedział po czym usiadł koło mnie.
- Dziękuję!
Zacząłem jeść. Kou naprawdę dobrze gotuję! Gdy już wszystko zjadłem oddałem mu talerz i jeszcze raz podziękowałem za jedzenie. Kou poszedł odłożyć talerz do kuchni. Czuję się jakbym był jakąś księżniczką a Kou moim służącym ale nie przeszkadza mi to! Kou po chwili wrócił i mnie przytulił, a ja się lekko zarumieniłem
- Czemu tak bez uprzedzenia mnie przytulasz?- Spytałem.
- A muszę cię uprzedzać?
- Tak!
- Czyli mam pytać "Mitsuba mogę cię przytulić?"?- Spytał Ironicznie na co walnąłem go poduszką.
- Dobrze wiesz że nie o to chodzi!!- Krzyknąłem a on się zaśmiał.
- Dobra zmieniając temat to chcesz iść dzisiaj do galerii handlowej?- Zapytał.
- Bardzo chcę!- Powiedziałem.- Tylko jest jeden problem..
- Jaki?
- Nie mam przy sobie pieniędzy, zostawiłem portfel w domu..
- Nie martw się o to. Zapłacę za ciebie.- Powiedział uśmiechając się.
- Napewno?- Spytałem a on pokiwał głową na "tak".- Okej, dziękuję. Oddam ci wszystko w poniedziałek w szkole.
- Nie nie nie nie. Nie masz mi nic oddawać.
- S-serio?
- Serio.
Przytuliłem go i jeszcze raz podziękowałem. Kou jest taki kochany.. zrobił mi pyszne śniadanie a teraz jeszcze chce wydawać na mnie pieniądze. Mam nadzieję że nie wyda za dużo.
Po chwili Kou wstał z łóżka i powiedział:
- To ubieraj się i idziemy do galeri!
- Dobra.- Powiedziałem po czym wstałem i poszedłem się przebrać do łazienki.
Gdy wyszedłem Kou już czekał przed drzwiami. Złapał mnie za rękę i wyszedł z domu. Nie szliśmy tam długo, jakieś 15 minut. Gdy weszliśmy do galerii, pierwsze co zrobiłem to poszedłem do sklepu z ubraniami. Kou poszedł za mną.
Per.Kou
Byliśmy już w tym sklepie jakieś 20 minut więc zaczęło mi się strasznie nudzić. No bo ile można wybierać ciuchy!
- Hmm dobra tyle chyba wystarczy!- Krzyknął Mitsuba podając mi do ręki pełno ciuchów.
- Czemu ja mam je trzymać?- Spytałem.
- Ponieważ pójdziemy teraz do przebieralni a ty mi będziesz podawał je wszystkie po kolei.
- Ehhh no dobraaa- Powiedziałem na co Mitsuba się uśmiechnął i pokierował w stronę przebieralni. Poszedłem za nim.
Jak tam doszliśmy to podawałem mu ciuchy i on przymierzał. Spędziliśmy tam chyba wieki. W końcu wyszedł. Na szczęście jednak odrzucił trochę ciuchów bo jakby tego nie zrobił to chyba bym zbankrutował. Gdy już szliśmy do kasy Mitsuba się nagle zatrzymał. Podążyłem za jego wzrokiem i zauważyłem że patrzał się na jaką sukienkę.
- Hm? Chcesz tą sukienkę?- Zapytałem go a on się zarumienił.
-.. Może to głupie ale tak
Uśmiechąłem się na co on się jesscze bardziej zaczerwienił.
- C-co się tak uśmiechasz?
- No to leć ją przymierz jeśli chcesz ja tu poczekam.
Mitsuba nie odpowiedział tylko lekko się uśmiechnął i podszedł do sukienki. Po chwili wziął jedną i pobiegł do przymierzalni.
CZYTASZ
,,Not just a friend" / Mitsukou \ ZAWIESZONE
FanfictionW tej książce Mitsuba nigdy nie umarł. Jest normalnym uczniem i chodzi z jego najlepszym przyjacielem, Kou, do klasy.