XII

164 3 0
                                    

         Wyszłam za nim.
-Mason.
-Co chcesz mi powiedzieć, że pójście na imprezę z kolegą, a później tańczenie z nim to nic? Nie chcę z tobą rozmawiać. Jeszcze powiedz, że piłaś i nic nie pamiętasz.
-Dasz mi coś tobie wytłumaczyć?
-No słucham. Co masz mi do powiedzenia.
       Poszliśmy na spacer, zaczęłam mu wszystko opowiadać. O tym jak wypisywał do mnie jeszcze przed wylotem i co powiedział w szpitalu, jak Szymon leżał w śpiączce, a ja brałam leki na uspokojenie od pielęgniarek.
-I jak teraz o tym myślisz? To miał być zwykły obiad, na imprezie się upił. Nie chciałam z nim tańczyć, zgodziłam się raz i zrobił to zdjęcie. Nawet nie wiedziałam, że Ci je wysłał. Nic między nami nie doszło, jedyne czego chciałam to być wtedy przy tobie, a ty nawet nie odbierałeś telefonu - miałam już łzy w oczach.
-Nie wiem co mam o tym myśleć. Strasznie Cię kocham, ale skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę.
-Mason uwierz mi proszę - zaczęłam płakać.
-Muszę to przemyśleć. Odprowadzę Cię do Deca.
-Mhm.
       Szliśmy w kompletnej ciszy. Spoglądałam na niego co jakiś czas, a on wyglądał jak zagubiony. Miał łzy w oczach. Chciałam go przytulić, ale byliśmy na miejscu.
-Damy radę? - zapytałam.
-Nie wiem - zaczęła mu spływać łza po policzku.
Poszedł do samochodu, a ja weszłam do domu Lauren i Declana. Przytuliłam się do nich i nie chciałam nic mówić.
-Chcesz się położyć? - zapytała Lauren.
-Tak.
        Zaprowadziła mnie do pokoju, w którym miałam spać. Położyłam się. Przyszło jakieś powiadomienie, wiadomość, od Masona. Nie wiedziałam o co chodzi. Przez chwile nie pamiętałam jaki mam kod do telefonu, odblokowałam go. „Dobranoc", uśmiechnęłam się i odpisałam mu to samo. Przytuliłam telefon najmocniej jak się da. Zaczął dzwonić. Patrzę, brat Szymona. Odrzuciłam i zablokowałam go wszędzie. Miałam go dość. Przebrałam się w piżamę i zasnęłam. Rano miałam od razu lepszy humor, Declan był na treningu, więc mogłam porozmawiać z Lauren na luzie. Rozmawiałyśmy o dziecku, pokazała mi pokój. Wywnioskowałam, że to chłopczyk.
-Declan to chyba skakał z radości.
-Pewnie, będę miała dwóch piłkarzy w domu już niedługo - zaczęłyśmy się śmiać.
-Strasznie się cieszę, że wam się układa.
-Tobie też będzie się układać już niedługo.
-Oby.
Poszłyśmy na spacer, a w międzyczasie wrócił Declan. Wróciłyśmy i my, chciałam się zbierać już do siebie, Declan miał mnie odwieźć, aż tu nagle dzwoni dzwonek. Drzwi się otwierają, Mason. Z bukietem kwiatów i podchodzi do mnie. Przytuliłam się do niego, ale jakoś nie na długo.
-Wracasz do domu?
-Tak.
-Odwiozę Cię. Wy gołąbeczki miejcie więcej czasu dla siebie, a nie rozwiązujcie nasze problemy - powiedział do Lauren i Declana.
         Wziął moją walizkę, ja wzięłam torebkę i poszliśmy do auta. W trasie żadne z nas się nie odezwało. Pod domem zapytałam:
-Może wejdziesz? Chociaż na chwilę. Proszę.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Zrób to dla mnie.
Poszedł ze mną, zrobiłam nam po kawie i znowu rozmawialiśmy. Bardziej poważnie.
-A jak teraz z Szymonem? - złapał mnie za rękę.
-Już lepiej. Po moim wylocie wybudził się ze śpiączki. Lekarz mówi, że ma 80%, że będzie chodził.
-To sporo.
-Jak po takim wypadku jest w takim stanie to jest cud.
-Tak jak my.
-To znaczy?
-Przepraszam, że Ci nie wierzyłem, że nie odbierałem. Jestem kompletnym idiotą, nie chcę Cię stracić. Nie mogę. Kiedy nie ma Ciebie obok mnie jest mi coraz ciężej.
-To nie twoja wina, mogłam nie iść z nim na obiad.
-A skąd miałaś wiedzieć, że tak się skończy?  Mam nadzieje, że jak będziemy w Polsce następnym razem to go nie zobaczę, bo inaczej będzie biedny - zaczął się śmiać.   
-Kocham Cię Mason.
-Ja Ciebie też.
Skoczyłam na niego wyściskałam i wycałowałam. Byłam taka szczęśliwa, że możemy odbudować naszą relację. Tak bardzo go kocham. Żadne słowa nie są w stanie tego opisać.
-Zostaniesz na noc? - zapytałam niepewnie.
-Zostanę, mogę spać w salonie.
-O nie. Śpisz ze mną mój drogi - wybuchnęliśmy śmiechem.
-A teraz co?
-Nie wiem, jestem głodna.
-To ubieraj się jedziemy na obiad, a później zrobię Ci masaż, chyba że wolisz iść na imprezę.
-O tym mi nawet nie wspominaj, masaż brzmi świetnie panie Mount. Idę się przebrać.
        Wyjechaliśmy z domu. Zanim doszliśmy spotkaliśmy pełno fanów, więc Mason robił zdjęcia, a ja czekałam. Kiedy skończył złapał mnie za rękę i poszliśmy na obiad. Zjedliśmy, na mieście spotkaliśmy dwóch kolegów Masona. Przywitaliśmy się z nimi. Oni szli na golfa, więc poszliśmy z nimi. Tylko, że my na krócej. Nie umiałam w to grać, Mason próbował mnie nauczyć. Nagrał to, bo nie mógł opanować śmiechu. Ja też się śmiałam, bo co innego miałam zrobić jak nie umiałam nawet trzyma kija. Dodał to na relację „nie wiem czy to randka czy nauka trzymania kija golfowego". Skradłam mu całusa, a jeden z kolegów zrobił nam wtedy zdjęcie.
-Dodam to, bo nie potraficie nawet wytrzymać bez tego na tym placu.
-A dodawaj sobie - powiedział Mason i teraz on skradł mojego całusa.
Ja się w końcu poddałam, Mason grał z kolegami. Po udanym wyjściu wróciliśmy do domu. Poszłam się umyć, a Mason leżał już w sypialni.
Przyszłam do niego i położyłam się obok.
-Teraz czas na masaż - powiedział.
-Jak jeszcze Ci się chce to proszę bardzo.
-Moją kobietę zawsze wymasuję.
-Jesteś na mnie jeszcze zły? - powiedziałam kiedy zaczął mnie masować.
-Nie. Stwierdziłem, że nie ma sensu robić takich scen, nasz związek będzie miał swoje wzloty i upadki. Nie możemy się tak zachowywać i rozwiązywać swoich problemów w domu Declana - zaczął się śmiać.
-Kocham Cię bardzo.
-Ja ciebie też, ale beze mnie już nie polecisz do Polski.
-Dobrze dobrze.
Masował mnie przez 15 minut, aż wpadło mi do głowy pytanie.
-Mason.
-Słucham Cię księżniczko.
-Jakbyś chciał nazwać dziecko?
Bardzo szybko mnie obrócił, aż mi się w głowie zakręciło.
-Jesteś w ciąży? - zaczął się cieszyć.
-Nie, tak o pytam - od razu radość się skończyła.
-Jeszcze nie wiem. Musiałbym uzgodnić to z tobą. Skąd Co się wzięło takie pytanie? - odgarnął moje włosy.
-Tak sobie pomyślałam o Lauren i Patrycji.
-Jak Cię masuję to myśl o mnie, a nie o ciążach.
-Dobrze Panie Mount - pocałowałam go. Ale..
-Ale co?
-A nie mogę powiedzieć, bo mam o ciążach nie myśleć.
-Proszę powiedz.
-Nie -zaczęłam się śmiać.
-No to nie - położył się i odwrócił.
Próbowałam go obrócić w swoją stronę, bo chciałam mu bardzo coś powiedzieć, ale on się nie dawał. Wstałam, wzięłam telefon i napisałam mu smsa „a co jakbyśmy pod koniec ciąż Patrycji i Lauren zrobili sobie dziecko?". Wstał z prędkością światła. Złapał mnie i zaczął całować. Nie widziałam jeszcze nigdy, żeby tak się cieszył.
-Już koniec tego, mówię pod koniec ciąży, a nie w połowie. Idziemy spać - zaczęłam się śmiać.
-Zapamiętam twoje słowa, ale nie możemy szybciej? Wtedy nasze dzieci by się przyjaźniły od małego jak ja i Dec.
-Zastanowię się, a teraz dobranoc panie Mount.
-Dobranoc księżniczko - pocałował mnie.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie z wielkimi usmiechami na twarzy.

Tylko zamknij oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz