Siete

706 62 121
                                    

Pov. Lisa

Nie wiem co ten idiota znowu wymyślił ale z tego co usłyszałam brzmiało fajnie.

- Czyli. Całowałeś laskę która oddała twój pocałunek, która wyżaliła ci się dwa razu i która zaplątała ci kwiatki we włosy czego nie robi się na codzień i ty uważasz że to wszystko nic dla niej nie znaczyło? – spytałam zdziwiona

- Tak.. w sensie... wolę mieć pewność że jednak ona czuje do mnie to samo co ja. – spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem

- No dobra. To jaki jest ten twój plan?

- Więc. Zaczniemy udawać że powoli się w sobie zakochujemy i potem zostaniemy „parą", będziemy wyznawać sobie miłość tuż przy niej i całować się tak żeby to widziała. Rozumiesz? – ale się nakręcił

- Ble! Mam całować mojego przyjaciela? No weź

- Ej to nie było miłe. – klepnął mnie w ramie – proszę zgódź się, tylko na parę dni, no.. może tydzień

- Eh... Camilo wiesz że to jest fatalny pomysł. – przewróciłam oczami – Ale.. dla ciebie mogę zrobić wszystko – uśmiechnęłam się – Kiedy zaczynamy?

Pov. Diana

Time skip, jutro

Dzisiaj był piękny dzień, przynajmniej dla większości. Ja oczywiście musiałam rozpocząć go kłótnią z rodzicami i „porannym płaczem".

Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a na dworze słychać było rozweselonych mieszkańców wymieniających się nowinami.
Przetarłam twarz i wstałam by ubrać się w coś przyzwoitego, przynajmniej według moich rodziców.
Była to jasno niebieska sukienka z falbankami i wzorkiem na dole.

Nienawidziłam się tak ubierać.
Uwielbiałam swobodę.

Tutaj jej nie miałam.

Wyjrzałam przez okno, zauważyłam Luisę niosącą osły oraz Mirabel biegnącą za nią.
Rozglądałam się dalej, ujrzałam Camilo i jakąś wysoką blondynkę, wyglądali na szczęśliwych, rozmawiali i śmiali się.

Nie wiem dlaczego ale ujrzałam jakieś ukłucie w sercu, jakby.. zazdrość?

Starałam się o tym nie myśleć, zasłoniłam okno i usiadłam na łóżku biorąc się za czytanie książki.

Chciałabym wyjść na zewnątrz...

- Diana zejdź na dół! Ktoś do ciebie! – krzyknęła do mnie moja mama

- Już idę! – odkrzyknęłam rozczesując włosy

Gdy znalazłam się na dole ujrzałam ich.
Camilo i ta dziewczyna..

Automatycznie zacisnęłam dłoń w pięść lecz uśmiechnęłam się sztucznie i zdobyłam na jakieś słowo.

- Hej – wycedziłam przez zęby – Co tu robicie?

- Przyszliśmy do ciebie. – uśmiechnął się, ma taki słodki uśmiech.. – To jest moja koleżanka Diana – powiedział do niej, to bardzo mnie zabolało, koleżanka? Tylko? W sumie znamy się od niedawna ale nie wiem dlaczego oczekiwałam czegoś więcej – A to jest Lisa.

Pomachałam dziewczynie i wyszłam z domu zostawiajac rodziców samych.

Cieszę się że pozwolili mi wyjść.
Pewnie zrobili to tylko dlatego że nie chcieli odmówić komuś z rodziny Madrigal.

- Więc.. Lisa tak? – spojrzałam ostro na blondynkę

- Tak, jestem najlepszą przyjaciółką Camilo. Znamy się od dziecka. – powiedziała i pogłaskała go po ramieniu, mogę przysiąc że moja twarz zrobiła się na chwile czerwona ze złości, ale w sumie dlaczego? Dlaczego aż tak bardzo mi na nim zależy?

Szliśmy dalej, rozmawiając.
Przez cały ten czas, Lisa i Camilo patrzyli na siebie jakby byli w sobie zakochani.

Nie mogłam tego znieść więc po dziesięciu minutach powiedziałam

- Ja chyba już muszę wracać do domu...

- Dlaczego? Przecież świetnie się bawimy – uśmiechnął się Camilo i zrobił coś przez co prawie zemdlałam

Pocałował Lisę.
Pocałował ją.
Czyli jednak to wszystko nic dla niego nie znaczyło...

Odwróciłam się i pobiegłam do domu nie zważając na ich krzyki.

Szybko weszłam na górę i zamknęłam drzwi opadając na podłogę.

- Kochałam cię... – wyszeptałam i schowałam twarz w dłoniach – Jak mogłeś mi to zrobić?

————————————
Jak się podoba?

Baj✨

You're my (im)perfect friend ~ Camilo MadrigalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz