6.

68 5 0
                                    

Gdy Maki wróciła do mieszkania, zastała jedynie cisze, która odbijała się od ścian. Już przyzwyczaiła się do tego, że Kakashi był obecny i zawsze blisko niej, że zaczęła odczuwać pustkę. 

Usiadła na kanapie, która była jej łóżkiem od jakiegoś czasu i westchnęła cicho. Nie miała nic do roboty, bo musiała czekać na to, aż Tsunade spełni jej prośbę. Dlatego pozostało jej czekać na cokolwiek. 

Położyła się, nie mając siły wychodzić i pozwiedzać wioskę samodzielnie. Do tego została poproszona, by nie oddalała się za bardzo, by nie narażać się na kolejny atak. 

Już chciała zamknąć oczy, jednak pukanie do drzwi przeszkodziły jej w tym. Powoli wstała i otworzyła Shikamaru, który był niezapowiedzianym gościem.

- Temari opuściła wioskę, więc zostałem przydzielony do ciebie, jako nauczyciel.- powiedział znudzonym głosem.

- Daj mi chwilę. Przebiorę się i mogę iść.- uśmiechnęła się lekko, zastanawiając się, dlaczego to właśnie musiał być on. 

Unikała go, odkąd zauważył, że patrzyła za Asumą, jak ognia. Nie chciała wdawać się w rozmowę z jednym z najbystrzejszych osób w uniwersum Naruto. Nawet gdyby spróbowała skłamać, byłby tego świadom. Sama myśl o tym, ją przerażała. 

Ale nie zamierzała marudzić. I tak prosiła o dużo, chcąc się nauczyć choć trochę walczyć, by nie być zależną od otaczających ją ludzi.  Bo była pewna, że będzie moment, w którym zostanie sama i będzie musiała się jakoś chronić. 

I choć jej strach był duży, to nauka z Shikamaru przechodziła sprawnie i dużo rozumiała. Po kilku dniach, broniła się dobrze, na tyle, że chłopak powiedział, że pora przejść do kolejnej rzeczy. 

- Razem z Hinatą i Kibą, będziemy cię szukać po lesie.- odparł, ziewając. 

- Nie uważasz... Że to trochę nie sprawiedliwe? Hinata ma Byakugana, a Kiba, Akamaru.- jęknęła, wiedząc, że będzie ciężko jej cokolwiek zrobić przeciw nim.

- Czy cokolwiek jest sprawiedliwe?- spytał, patrząc na nią uważnie, przez co przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz.- Mam cię dostosować do życia tutaj, więc będę używać wszystkiego, byś zrozumiała, że nic tu nie jest łatwe. 

- Tak, tak...- mruknęła, myśląc, że gorzej nie mogła trafić.- Dobrze, to... Dajcie mi pięć minut, na to, bym mogła cokolwiek zrobić w lesie, a później ruszcie za mną.

- Dobrze.- zgodzili się, patrząc jak kobieta znika szybko w lesie. 

Maki biegła ile sił w nogach, szukając czegoś, czym mogła zakryć swój zapach. Zdjęła koszulkę, zostając w staniku, a ubranie rzuciła w przeciwną stronę, niż się kierowała. Zauważając błoto, zatrzymała się na chwilę, wcierając je w swoją skórę. 

'To nie wystarczy.' pomyślała, kombinując co jeszcze mogłaby zrobić, by ich zgubić. 

Gdy sięgała po dzikie owoce, przed jej twarzą coś przeleciało. Odwróciła głowę, chcąc krzyknąć, że jeszcze pięć minut nie minęło, ale zauważając postać osoby, która na pewno nie należała do wioski, zamarła. 

Czarny płaszcz z czerwonymi, jak krew, chmurami, opaska z logiem wioski, przecięta na pół. 

- No, no...- powiedział powoli Itachi, zaczynając do niej podchodzić.- W końcu cię znaleźliśmy. 

Maki, zanim cokolwiek przyszło jej do głowy, zaczęła uciekać. Nie wiedziała, dlaczego jest tu Akatsuki, ale nie zamierzała się pozwolić złapać. 

'Gdzie członkowie ANBU, którzy mieli mnie pilnować?!' pomyślała spanikowana, biegnąc wprost przed siebie, choć nie wiedziała gdzie ją to poprowadzi. 

Między Światami || Hakate KakashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz