Z morzem łączę wiele wspomnień. Przez 5 lat jeździłam tam na kolonie, gdzie uczyłam się normalnie żyć wśród ludzi. Dzięki tym wyjazdom stałam się tym, kim teraz jestem.
Codzienne spacery na plażę chodnikiem przy drodze w samym lesie. Namawianie wychowawczyń na korzystanie ze skrótów. Opalanie się w ciepłych promieniach słońca, które opatulały jak milusi kocyk. Kąpiele w morzu, skakanie przez fale i uciekanie od meduz. Opadanie na ciepły ręcznik, aby ogrzać zziębnięte ciało. A także inne uroki morza. M.in. budki z lodami tajskimi, frytkami i zapiekankami. Wycieczka do Stegny, która jako jedyna miała Biedronkę. Nie, nigdy tego nie zapomnę.
O naszym Bałtyku powstało wiele legend. Moją ulubioną jest ta o Mikołajku. Streszczę ją wam pod spodem, a wyżej zamieszczam jedną z nowszych wersji szanty.
W jednej z nadmorskich miejscowości żył bardzo niesforny chłopczyk o imieniu Mikołajek. Był on wielkim utrapieniam zarówno dla rodziców, jak i innych. Po całych dniach, zamiast pomagać rodzicom, plątał rybackie sieci, puszczał w morze puste łodzie, płoszył mewy lub odsłaniał korzenie drzew. Nad to wszystko Mikołajek kochał jednak bursztyny. Zbierał je zapamiętale.
Pewnego dnia, włócząc się po plaży, znalazł niezwykłe miejsce. Spokojny zaułek odgrodzony od morza skałami i otoczony bujną roślinnaścią. Chłopiec, znużony figlami, ułożył się w cieniu i zasnął. Gdy się obudził, na skale nieopodal zobaczył piękną dziewczynę z ogromną koroną, która błyszczała tysiącem drogocennych bursztynów. Mikołajek zapragnął mieć ten klejnot. Każdego kolejnego dnia przychodził w to miejsce, w nadziei, że znów spotka dziewczynę.
I tak też się stało. Pewnego dnia dziewczyna zdjęła z głowy koronę. Chłopiec, ukryty za skałą, nie czekał dłużej, porwał klejnot i zaczął uciekać. Wtedy rezległo się żałosne wołanie dziewczyny:
- Ojcze, pomóż mi! Ratuunku!
Nagle morze wzburzyło się i zaczęły porywać w swoje odmęty małego chłopca. Dziewczyna była bowiem córką króla Bałtyku.
- Ojcze, daruj mu życie! - krzyknęła. - To tylko mały chłopiec, nie może być doszczętnie zły.
Fale, na rozkaz władcy, wypuściły Mikołajka. Gdy ten chciał już uciekać w stronę domu, poczuł, że jego nogi coraz bardziej pogrążają się w piasku, a włosy zamieniają w fiołkowe płatki.
Rodzice Mikołajka bardzo się zmartwili zaginięciem jedynaka. Nie mogli go jednak nigdzie znaleźć, za to zauważyli, że wydmy są porośnięte przepięknymi fioletowymi kwiatami, które wzmacniały ich konstrukcję. Na cześć zaginionego syna nazwali je mikołajkami.Trzymajcie się Robaczki! Do jutra!
CZYTASZ
Mój daily Luty 2022
PoetryWytłumaczone na tablicy. Powodzenia w szukaniu. Też was kocham ♥.