Prolog

661 21 57
                                    


Eren


Eren Jaeger skończył niedawno szkołę średnią, dziewiętnaste urodziny i burzliwy dwuletni związek z Historią Reiss. Ich relacja romantyczna trwała praktycznie przez cały okres liceum, a finisz trafił się z hukiem gdy zaczęli wytykać sobie swoje charaktery i dziwactwa. W czasie awantury Reiss wybiła małe okno rzucając kluczem francuskim, a on połamał stolik wraz z krzesełkami. Na szczęście doszło do apogeum w garażu ich dobrego przyjaciela - Jeana Kirsteina. Z małej demolki nie wynikły inne problemy, przynajmniej finansowe czy koleżeńskie. Relacja byłych kochanków bynajmniej nie skończyła się - mieszkają wspólnie. Na szczęście tej dwójki i pozostałych mieszkańców wynajmowanego mieszkania przestali się kłócić i traktują się serdeczniej niż po zakończeniu ostatniego w ich życiu roku szkolnego.

Zielone oczy, które czasami wydawały się niebieskie, otworzyły się oficjalnie zakańczając pierwszą noc w ich nowym miejscu na świecie. Od razu jego spojrzenie napotkało szary sufit, a zmęczone powieki przymrużyły się szybko reagując na zbyt dużą ilość światła w pokoju. No tak, pewnie dochodziła szesnasta, a oni strasznie wczoraj pochlali. Przewrócił się na lewy bok żeby skonfrontować się z czasem i mruknął niezadowolony dostrzegając, że jest grubo po osiemnastej.

~~

Po jakże odświeżającej i reanimującej resztki do życia kąpieli rozczesał i z bólem wysuszył przydługie włosy, związał je sobie w swój charakterystyczny kok. Na gołe ciało wciągnął szare slipy, a gdyby ktoś go zobaczył mógłby stwierdzić, że przed założeniem czarnych dopasowanych spodni ostentacyjnie poprawił ułożenie członka. Następnie założył białą koszulkę z kwadratowym dekoltem i przywlókł przez szlufki skórzany pasek. Nie miał dzisiaj siły wyglądać jak zbuntowany młodzieniec w kryzysie tożsamości, którym zdecydowanie był, a musiał iść do sklepu po coś na klina i papierosy. Jedzenie w tym stanie było naprawdę drugorzędne.

~~

Miasto do którego się przeprowadzili było może dwumilionowe, miało metro, rozbudowaną sieć autobusów i dużo różnych barów oraz spelun. Jego ekipie na szczęście udało się wyhaczyć całkiem atrakcyjną ofertę najmu rzut beretem od ścisłego centrum, ale na delikatnym uboczu. Podobało mu się to z kilku powodów - blisko do potencjalnej pracy, ewentualnej szkoły wyższej, a jego okno nie wychodziło na wewnętrzne podwórko, a na ulicę, która na szczęście nie należała do wybitnie ruchliwych w porach porannych i wieczornych. Wszystko więc wskazywało na sukces i powodzenie w dalszym życiu tutaj. Mieszkali w starej części miasta, pełnej długich brązowych kamienic i równoległych parkingów. Klatki wychodziły zawsze na czysty, szary i płytowany chodnik, a nawet znalazło się miejsce na trochę zieleni w postaci drzew czy cywilizacji w postaci dość zgrabnych konstrukcyjnie podwójnych latarni.

~~

Podróż do sklepu wielobranżowego na rogu prawie go zabiła. Gdy wyszedł żegnając się z miłą starszą ekspedientką, która usilnie próbowała na niego krzywo nie spojrzeć od razu odkręcił butelkę z likierem i przechylił ją bezczelnie przy mijających go ludziach. Czując procenty, które zbawiły jego przepitą po wczoraj głowę, ale podrażniły zmęczone gardło, poczuł się odrobinę lepiej, a pomarańczowy papieros z dobrze znanym mu wielbłądem uspokoił jego lekko szalejący puls i drgania mięśni. Od dzisiaj definitywnie nie pije.

~*~

Levi

Wrócił do pustego mieszkania po całym jakże ekscytującym dniu. Codziennie siebie pytał, a przynajmniej udawał, że to robi - dlaczego, kurwa, zostałeś balsamistą? Potem zaś rozglądał się po mieszkaniu i z przyjemnością podziwiał swoje witrażowe lampy i ogólnie rzecz biorąc oświetlenie. Właśnie dlatego - na estetyczne i ładne rzeczy trzeba mieć pieniądze.

Chłopak z sąsiedztwa [Riren, Ereri, Levi x Eren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz