Rozdział VIII - Gdyby mogła, to by cię zeżarła wzrokiem

251 19 28
                                    

~*~

Eren

Ku swojemu zdziwieniu otrzymał rano telefon z roboty, że nie musi dzisiaj do niej przychodzić. Wystraszył się niemal od razu bo na myśl przyszło mu zwolnienie. Powód okazał się jednak bardziej prozaiczny - właściciel robił porządny remanent.

~~

Poszedł przepierdolić tygodniówkę - na szczęście mieszkanie było już opłacone, więc mógł wypierdolić większość na przyjemności. A, no i niedługo studia, więc kupił sobie w miarę coś grzeczniejszego. No, prawie... ale o tym później. Pogoda była jednak zbyt przerażająca jak na początek września, bo przygrzało. Wziął więc swoją paczkę i pojechali nad wodę.

~~

Kirstein złapał go za gacie i wciągnął w moment pod tafle. Strzelił mu kuksańca, ale w wodzie nie było takiego efektu jak w rzeczywistości. Złapał go więc za pysk i również zmusił do zanurkowania.

~~

Przyjechali na dwa samochody, a po udanym wieczorze odjechali kawałek od jeziorka za miastem, gdzie nadal był tłum ludzi. Siedział na tylnym siedzeniu razem z Rainerem, a Kirsteinem rytmicznie machał głową do dźwięków muzyki. Właśnie rozpalali lufkę.

- Kurwa, dobre - mruknął Braun, zaciągając się. 

I podał dalej lufę w obieg. Jean nadal bujając się na fotelu kierowcy uchylił sobie okno. Gdy prowadził nigdy nie palił zioła, zdecydowanie nie miał problemu bawić się bez używek.

- Zajebiste - usłyszał głos Historii. - Szkoda, że jutro do pracy, upaliłabym się bardziej...

- Chuj z pracą, napadnijmy na bank! - stwierdził kierowca.

I zaczął rytmicznie walić dłońmi o skórzaną kierownicę.

- Mam wrażenie, że w alternatywnej rzeczywistości zrobiliśmy to - zagaił blondyn.

- Ta, i pewnie strzelaliśmy się do mafiozów - dodał Jaeger.

- Ale faza... - skwitowała Reiss. - Pewnie byłam zajebistą dominą!

Zaśmiali się, a jeden drugiego nakręcał w kolejnych pomysłach dotyczących ich równoległej rzeczywistości. Wbrew pozorom, ta się wydawała nawet całkiem realna...

~~

Pojechali się ogarnąć na chatę, wykąpać z mułu i przebrać w bardziej wieczorowe ciuchy. Jean nadgonił lufę, przekąsili coś i postanowili wyjść na nocny spacer. Nawet przez moment nie pomyślał o ostrzeżeniu Ackermanna, w końcu poszli w piątkę. Mikasy akurat nie było, ale Armin z przyjemnością ruszył dupę sprzed swojego komputera i wyszedł jak ucywilizowany człowiek ze swojej nory. Cuda się zdarzają. 

~*~

XXX?

Gdy GO ujrzał miał wrażenie, że serce zabiło mu mocniej. Długie, lekko rozwiane pukle okalające piękną twarz wryły mu się w mózg niczym naostrzony nóż w ludzkie mięśnie. Zmrużył oczy taksując sylwetkę spacerującego młodzieńca i niemal od razu dostrzegł jedną bardzo ważną rzecz - jego obiekt był wstawiony. Szedł lekkim krokiem z ładnym i symetrycznym uśmiechem, od czasu do czasu obracając się wokół własnej osi. Nie podobało mu się, że był tutaj z kimś, a mianowicie na przeszkodzie stała mu grupka osób w podobnym wieku do szatyna. Na szczęście okupowali swoją obecnością jedną z ławek, a chłopak samotnie wkroczył na oddalony o kilkanaście metrów szeroki pomost. Niemal od razu ruszył w jego stronę, pełny fascynacji i dzikiej żądzy.

~*~

Eren

Trzymał się ładnie wyheblowanej barierki, od czasu do czasu się bujając.

Chłopak z sąsiedztwa [Riren, Ereri, Levi x Eren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz