choroba

237 11 2
                                    

Kurwa kogo ja zrobiłam z Sabito. Sorry, pls nie bić.
~~~~~~~~~~~~~~~°~~~°~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov. Tomioka

Zamknołem drzwi i podszedłem do kici. Przytuliłem go, a on się słodko uśmiechną, odwzajemniłem uśmiechnąłem i spojrzałem w jego oczy. Dotknąłem ręką jego policzka i...

(Tomioka to opowiada ze spokojem jakby coś)
Pocałowałem go… o kurwa… chwila... Pocałunek. Tanjirō. Czy ja się zakochałem?… Cholera. KURWA JA GO POCAŁOWAŁEM!

Szybko się odsunołem, z dużym rumieńcem na twarzy. Zaczołem go przepraszać, chowając twarz w dłonie. Słodka kulka podeszła i zaczęła dźgać mnie palcem. Patrzyłem na niego jak na debila.

-czy wszystko dobrze Tomioka

-tak, tylko… możesz przestać?

Kicia przestała mnie dźgać palce i przytuliła się do mnie. Zmienił się w kota, a ja go wziąłem na ręce. Zaczołem go głaskać, przez co mruczał. Eh… chyba nie umie odróżniać ludzkich uczuć.

Ale… czy ja się zakochałem? No bo wychodzi na to że… jestem w nim zakochany... Na twarzy miałem rumieniec, który na szczęście słodka kulka nie zauważyła.

Tanjirō zaczą miałczeć. Chyba coś się stało. Usiadłem z nim na kanapie, a ten zwiną się w kulkę.

~boli, Tomioka, do weterynarza lub lekarza, plis, boli mnie brzuch

-o co chodzi?

~kurwa zgaduj, co nie widać że cierpię?

Pov. Tanjirō

Zamieniłem się w hybrydę. Skupiłem się w kolkę na kanapie i złapałem się za bolący brzuch. Tomioka podbiegł do mnie, zaczą sprawdzać moja temperaturę.

-jesteś chory. Nie wychodzisz dziś na dwór, a ja zostanę z tobą, aż do czasu kiedy wyzdrowiejesz. Idź do sypialni się położyć.

Chciałem zaprzeczyć, lecz on szybko poszedł do kuchni. Poszedłem ociągle do sypialni. Śpimy razem. Kiedy miałem spać sam, śniły mi się koszmary, więc przychodziłem do Giyuu. On nie ma nic przeciwko temu. Położyłem się, owijając się kołdrą.

Po chwili zjawił się czarnowłosy z cherbatą. Odstawił ja na szafkę nocną. Podszedł do mnie i pocałował w czoło. Zarumieniony schowałem twarz w dłoniach. Tomioka zaśmiał się kładąc się koło mnie. Przytuliłem się do niego, na co chłopak objął mnie ręką. Zamknołem oczy wsłuchiwając się w śpiew ptaków i szelest liści.

-Tomioka, dlaczego mnie nie wyrzuciłeś z domu? Czemu nie byłeś zły na mnie?- spytałem spoglądając na chłopaka

Był mocno zdziwiony. Na początku nie wiedział co powiedzieć ze zdziwienia.

-a dlaczego bym miał? Każdy zasługuje na dach nad głową, oraz wspaniałe życie

-dziękuje Tomioka- wymamrotałem przytulając go mocniej- kocham cię

CO JA DO CHOLERY ODPIERDOLIŁEM!? Co się stanie, to się nie odstanie.

-a ja ciebie niestety nie.

Poczułem mocne ukucie w sercu. W oczach miałem łzy. Na szczęście Giyuu ich nie zauważył, nie chcę żeby mnie takiego widział. Podniósł moja głowę, żeby patrzeć w moje oczy, by móc po chwili kontynuować.

-Nie nawidzę ciebie- te słowa mnie mocno zabolały- bo cię kocham

Co… ale… on tak na poważnie? Czyli on jest we mnie zakochany. Patrzyłem na niego niezrozumiale. Czarnowłosy uśmiechną się do mnie, po czym zbliżył się, by mnie pocałować. Po chwili kiedy zrozumiałem co jest grane, oddałem go. Nie był on aż tak długi, ale wystarczyło, by wiedzieć że odwzajemnia moje uczucia.

Uśmiechnołem się szeroko, kładąc się na klatce piersiowej chłopaka. Niebieskooki przytulił mnie, głaszcząc po głowie. Zaczołem mruczeć, na co on się zaśmiał. Uwielbiam kiedy się uśmiecha. Ma na prawdę piękny uśmiech.

-ładny masz uśmiech- wymamrotałem spoglądając na zarumienioną twarz Tomioki

-dziękuje

Położyłem głowę, a po chwili zasnołem.

Pov. Tomioka

Mała słodka kulka (kurwa co to ma być) zasnęła na mnie. Słodki jest. Nie mogłem oderwać wzroku od tego małego kotka. Jak ktoś taki jak ON, mógł go skrzywdzić? Trzeba będzie to zgłosić na policję, ale to nie teraz. Ważne jest to, że jestem tutaj z moją kicia. Zamknołem oczy, a po jakiejś chwili zasnołem razem wtulony w Tanjirō.

Życie kota TanjirōxTomiokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz