P. O. V. III Rzesza
Obudziłem się z rana wtulony w coś, a dokładniej kogoś. Zdziwiło mnie to, bo pamiętałem, że była między nami poduszka. Spojrzałem się na jego spokojną twarz. Wyglądał słodko kiedy spał, więc nie miałem serca go budzić. Postanowiłem jednak wstać, bo byłem głodny i chciałem się minimalnie ogarnąć.
Byłem położony, dosłownie, w złej pozycji. Opatulony dwoma ramionami, głowa położona na mojej, a w dodatku nogi też ze sobą złączone w dziwnej postaci. Wyzwaniem było się uwolnić z tego wszystkiego bez obudzenia dawnego kumpla.
Chciałem jakoś wykorzystać tamtą poduszkę. Była bardzo twarda, więc mogła zastąpić moje ciało. Ułatwiłoby mi bardzo mocno całą tą sytuację. Zacząłem wymykać się dołem. Z góry próbowałem jakoś wcisnąć poduszkę. Kiedy byłem koło jego krocza zostałem bardzo przytulony. Przypadkiem lub nie przycisnął mnie do niego bardziej. Zarumieniłem się na maksa, ale wciąż próbowałem się jakoś uwolnić.
Kiedy udało mi się to wykonać stanąłem przed łóżkiem. Cieszyłem się jak takie małe dziecko, które dostało ulubionego lizaczka. Zacząłem iść w stronę drzwi, ale spojrzałem się jeszcze raz na niego. On się w tą poduszkę tak słodko wtulił, że aż zauroczyłem się w tym widoku. Wyglądał tak rozczulająco i niewinnie, że przebił swoją skalę.
Musiałem wyjść zanim się obudzi. Gorzej będzie jeżeli będę stał przy drzwiach, a on nagle otworzy oczy i się na mnie spojrzy. Wtedy miałbym w dużym stopniu przerąbane, a tak to złagodnieje, gdy przygotuję jakieś śniadanie. Udobruchany będzie jadł, a ja nie dostanę wpierdolu, więc będziemy wszyscy zadowoleni.
Korytarz był mocno oświetlony. Cieszyłem się z tego powodu, bo nie musiałem iść na ślepo lub włączać światła. Spojrzałem na zegarek, który wisiał na ścianie. Była godzina 11.23, co wprawiło mnie w osłupienie. Po przeczytaniu tej godziny wryło mnie w ziemię. Nigdy nie spałem do tej godziny, bo budziłem się o 5 rano. Czyli takim jakby lekarstwem jest ZSRR? Już chyba wolę spać do 5.
Myślałem co przygotować. Chciałem się jakoś bardziej postarać, ale nie sprawić, że kuchnia zapłonie. Wtedy nic mnie nie uratuje przed śmiercią, a chwilowo nie spieszy mi się na tamten świat. Postanowiłem zrobić chińską potrawkę. Często ją kiedyś robiłem, bo była bardzo smaczna i łatwa dosyć w przygotowaniu.
Zszedłem do kuchni. Okazało się, że wszystkie składniki, które są mi potrzebne znajdowały się w różnych miejscach. Ugotowałem ryż i zacząłem kroić pierś z kurczaka i paprykę. Przygotowałem specjalną przyprawę do potraw chińskich. Zacząłem podsmażać na patelce i wkładać wszystko po kolei. Kiedy zaczęło się to dusić nałożyłem ryż na talerze. Po chwili wróciłem go smażonego kurczaka z innymi dodatkami.
Kiedy skupiłem się na smażeniu nie zwróciłem uwagi na nową osobę w pomieszczeniu. Zdałem sobie dopiero z tego sprawę, gdy owinęła ręce wokół mojego pasa i wtuliła się w moje plecy. Zarumieniłem się strasznie z tego powodu, ale próbowałem to jakoś zignorować.
- Jak tam się spało?- zapytał mając jeszcze w głosie poranną chrypę przez co zadrżałem lekko, co niestety poczuł.
- Bardzo dobrze, a tobie?- byłem ciekawy czy zwróci mi uwagę o tą poduszkę.
- Świetnie, dopóki nie zacząłem wtulać się w poduszkę- słyszałem w jego głosie delikatne wyrzuty skierowane do mnie.
- Musiałem się jakoś ogarnąć i zrobić sniadanie- chcialem jakoś się wybronić.
- Mogłeś mnie obudzić, wtedy bym cię puścił- powiedział.
- Prawdopodobnie przyszedłbyś tutaj i zaczął wszystko obserwować-
- Nie zaprzeczę, a potwierdzę- wiedziałem, że teraz uśmiechnął się swoim uśmieszkiem.
- A teraz puść mnie, bo idę z naszym śniadaniem lub obiadem-
Puścił mnie po kilku sekundach i usiadł do stołu. Wziąłem deseczkę, a na niej położyłem patelnię. Zaczęliśmy nakładać sobie jedzenie rozmawiając jak za dawnych lat.