Błysnęło zielone światło a kobieta osunęła się na hebanową podłogę podzielając los swojego męża. Uderza głową o twarde podłoże. Można było usłyszeć już tylko głośne pochlipiwanie rocznego dziecka, nie rozumiało co się dzieje, dlatego spoglądało rozbieganym wzrokiem to na matkę, to na ojca. Nie zauważyło postawnego mężczyzny okrytego mrokiem w kącie pokoju.
Podłoga zatrzeszczała kiedy Czarny Pan zbliżył się do swojego dzieła. Po drodze kopnął w bezwładne ciało matki chłopca przy okazji przybrudzając lekko krwią jego lśniące buty oraz ciemnozieloną szatę.
Podniósł chłopca przyglądając mu się dokładniej. Przejechał palcem po bliźnie w kształcie błyskawicy, uśmiechnął się zadowolony ze swojego osiągnięcia. Przytulił do siebie dziecko powoli wychodząc z ruin domu Potterów.
Nie musiał długo czekać na swojego asystenta. Zjawił się po kilku minutach od śmierci domowników.
- Panie. - ukłonił się nisko. Przyjął chłopca od niego wtulajac je w siebie.
- Severusie - Czarny Pan powitał swojego podwładnego. Kiedy młodszy już trzymał dziecko w ramionach szybko razem z chłopcem aportowali się do posiadłości Riddle'ów zostawiając Voldemorta przed domem Harry'ego.
Uśmiechnął się szyderczo kiedy zaczęli pojawiać się aurorzy celujący w Toma swoimi różdżkami gotowi aby atakować.
- Niestety ale nie mam dla was czasu - zaśmiał się. - Mam dziecko do wychowania - Jedyne co mogli zobaczyć to szaleńczy błysk w oku Riddle'a, który aportował się zaraz po wypowiedzeniu tych słów.
§
Nadeszła wiosna. Ptaki wesoło ćwierkają. W powietrzu roznosi się intensywny zapach rozwijających się kwiatów. Na drzewach pojawiają się pierwsze listki. Po ogrodzie krzątają się dwie postacie. Mężczyzna o czarnych długich włosach do ramion i w szacie w takim samym ubarwieniu oraz 9-letni chłopiec w lekkiej, długiej prawie do ziemi koszuli nocnej. Ma on kruczoczarne roztrzepane włosy opadające na intensywne, szmaragdowe oczy przypominające kolor światła przy użyciu zaklęcia uśmiercającego.
Dziecko niewinnie się uśmiecha podziwiając piękno przyrody, która go otacza. Co chwilę zatrzymuje się on aby przyjrzeć się bliżej młodym roślinkom wyrastającym z ziemi oraz drzew. Najbardziej zachwycają go fioletowe niczym ametysty kwiaty krzewu wisterii oraz krwistoczerwone róże, które jako jedyne rośliny w ogrodzie nie obumierały podczas zimy. Ich piękne kwiecie trwało przez cały rok pozwalając domownikom podziwiać ich cudowność podczas nawet najgorszej pogody.
W końcu avadooki przystaje zmęczony spacerem. Siada na pobliskiej ławce przyglądając się błękitnemu motylowi morfidy zbierajacemu nektar z szafirowego habru.
- Lubię wiosnę, papa - skomentował chłopiec poklepując miejsce obok niego wskazując, że chce aby opiekun usiadł razem z nim.
Kąciki ust Severusa lekko się podnoszą, kiedy Harry, jego podopieczny, wtula się w niego.
- Ja też, Harry - odsunął się od niego trochę, powoli zarażając się radosną aurą młodszego podczas obserwowania rozwijającej się przyrody.
§
W tym samym czasie Czarny Pan obserwował swoją szklaną kulę znajdującą się w Riddle Manor. Tylko on mógł zobaczyć co się w niej znajduje tylko on mógł patrzeć na Dwie postacie właśnie oglądające kolorowego kota siedzącego na drzewie akacji. Mała postać 9-letniego Harry'ego nie zdawała sobie sprawy, że jego ukochany mały świat nie jest prawdziwy, a do tego ciągle jest obserwowany przez mordercę jego biologicznych rodziców. Co prawda chłopiec nigdy nic o nich nie usłyszał, nie wiedział nawet że kiedykolwiek ich miał. Nie był tym zmartwiony, Severus Snape doskonale spełniał rolę ojca dla Harry'ego, nie potrzebował nikogo więcej.
CZYTASZ
× Kwiat Wisterii × ×tomarry fanfiction× [w trakcie]
FanfictionA co jeśli Harry od początku miał zostać horkruksem Voldemorta? W pamiętną noc w Kotlinie Godryka umiera Lily, James... i Harry Potter. A przynajmniej tak się wszystkim wydaje.. Treści erotyczne mogą się pojawić w późniejszych rozdziałach