Stali przed gabinetem Dumbledore'a razem z dyrektorem. Zapukał on po cichu do drzwi a kiedy zamek kliknął i usłyszeli dość wredne "wejść" otworzył przejście i pozwolił wejść chłopcom jako pierwszym.
- No chłopcy... - zaczął Albus spoglądając na nich spod księżycowych okularów oceniająco. Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie i uśmiechnął się złośliwe - spóźniliście się ponad półtorej godziny. Za spóźnienie odejmuje Slytherinowi po dziesięć punktów od każdego.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł dyrektor na co Dumbledore się wzdrygnął. Stanął przed biurkiem profesora, a ten wstal.
- Dzien dobry, dyrektorze. - potarł swoje knykcie nerwowo i uśmiechnął się lekko ale fałszywie.
- Tak. Dobry wieczór, Albusie.
- Co pana do mnie sprowadza? - zapytał nerwowo profesor.
- Chłopcy się zgubili więc postanowiłem ich do ciebie przyprowadzić. - uśmiechnął się - Skoro już tu jestem to chciałbym z tobą porozmawiać na temat twojej niechęci do domu Slytherina , Albusie. Twoje dziecinne i karygodne zachowanie nie będzie dalej przeze mnie tolerowane.
Zabierasz domowi Węża punkty bez powodu. Jeśli to dalej będzie się powtarzać będe zmuszony dać ci wypowiedzenie. - uśmiechnął się złośliwie. - Chciałbym również żebyś oddał punkty które teraz odjąłeś bezpodstawnie.Dyrektor skrzywil sie ale posłusznie wykonał polecenie ku swojej niechęci.
- Dziękuję, profesorze. Widzę że się rozumiemy. - uśmiechnął się - No, w takim razie ja już pójdę. Miłej rozmowy. - powiedział i położył rękę na głowie Harry'ego - Poinformuj mnie jeśli Albus nie będzie się zachowywał należycie. - szepnął nachylając się nad nim. Potem odszedł zostawiając chłopców z nauczycielem transmutacji.
Kiedy drzwi kliknęły zwiastując odejście dyrektora Dumbledore odetchnął z ulgą i spowrotem usadowil się na swoim miejscu. Spojrzał na dwóch uczniów karcącym wzrokiem i westchnął.
- Miło mi was widziec, chłopcy - uśmiechnął się sztucznie tryskając wesołymi iskierkami z oczu. - Może cytrynowego dropsa? - wskazał ręką na szklany pojemniczek z żółtymi pastylkami w słodkim pudrze. Harry postanowił z grzeczności poczęstować się slodyczem ale kiedy jego dłoń już sięgała po cukierka Havier złapał ją i odciągnął przesuwając chłopca do siebie.
- Lepiej nie. - szepnął mu cicho do ucha. - Nie wiemy co on tam wsadził. - Harry zadrżał na te słowa, ale bez ogródek cofnął się na odległość metra od biurka profesora.
- Spokojnie, moi chłopcy. Nie mam w zwyczaju otruwać dzieci. - jego uśmiech się pogłębił ukazujący rząd nieco żółtych i krzywych zębów. - Napewno się nie poczęstujecie? - kiedy chłopcy potrzasneli głowami na nie, nauczyciel spowaznial przybierając niezbyt sympatyczną minę. - W takim razie przejdźmy do rzeczy. Nie przepadam za domem Slytherina jak zapewne zauważyliście. Jeśli nie chcecie żeby wasi koledzy dostawali niepotrzebne punkty ujemne mam dla was zadanie. - uśmiechnął się. - Musicie pomóc mi w wyrzuceniu dyrektora że szkoły.
Chłopcy spojrzeli na niego jak na idiotę co w sumie nie mijało się z faktem.
- Profesor Riddle, który właśnie was do mnie przyprowadził jest bardzo złym człowiekiem. - powiedział z przejęciem. - Pozwala na kary cielesne na uczniach i kilka razy nawet zabił. Wyobrażacie to sobie? Jak ktoś taki może być na takim stanowisku? - chłopcy spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. - No to jak? Przystajecie na moją propozycję? - uśmiechnął się.
- Nie. - rzekł Havier i złapał Harry'ego za rękę ściskając ją. Chłopiec odpowiedział mu tym samym. - Nie obchodzi nas co pan knuje, ale my nie będziemy brać w tym udziału. Do widzenia. - szybko skierował się do drzwi ciagnac za sobą Snape'a.
- Oh.. Panowie. Myślicie że tak poprostu was wypuszcze po tym co usłyszeliście? - rzekł Albus wstając ze swojego miejsca i podchodząc do dwóch uczniów, którzy od razu się odwrócili spoglądając na Dumbledore'a przerażonym wzrokiem.
Profesor machnął ręką, a drzwi zatrzasnely sie zamykając jedyną drogę ucieczki. Następnie powolnym krokiem doszedł do chłopców i spojrzał na nich z góry. Podniósł rękę i przejechał dłonią po policzku Harry'ego. Następnie odunął ją i przez chwilę mogło się wydawać, że się cofnie jednak mężczyzna uniósł dłoń i z całej siły, siarczyście trzasnął nią w twarz chłopca. Zielonooki zatoczył się do tyłu i przewróciłby się gdyby nie pomocne ramię Haviera.
— Ty... — zaczął chłopak . — Ty huju! Dotknij go jeszcze raz a skończysz trzy metry pod ziemią — krzyknął zasłaniając przyjaciela swoim ciałem.
Z gardła starszego mężczyzny wydobył się zachrypiony dźwięk który po chwili zmienił się w niezbyt miły dla ucha śmiech.
— Panie Fawley, pochodzi pan z tak zasadniczej rodziny, a nie potrafi pan ukazać szacunku starszemu autorytetowi? Nie spodziewałem sie, że tradycje odnośnie szacunku aż tak zmieniły się w pańskim rodzie. — jego uśmiech pogłębił się. — Odejmuje Slytherinowi sto punktów. — znów się zaśmiał i zasiadł przy swoim biurku.
Chłopcy spojrzeli po sobie i podeszli pod drzwi. Dalej były zamknięte.
— Czy może pan nas w końcu wypuścić? — warknął Havier kładąc rękę na barkach Harry'ego. Mieli dość sporą różnice wzrostu więc białowłosy nie musiał nawet się wysilać żeby wykonać tą czynność.
— Hmm... — mruknął profesor i zaczął masować swój podbródek dwoma palcami. — Możecie iść chłopcy. — w jego oczach pojawiły się irytujące iskierki. Pstryknął palcami i zamek w drzwiach kliknął co oznaczało, że były już otwarte.
Dwaj pierwszoroczni podeszli do wyjścia. Havier ostrożnie dotknął klamki i otworzył przejście.
— Żegnamy — syknął i razem z Harrym wyszli na korytarz. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi z trzaskiem szafirooki fuknął coś pod nosem i oparł się o ścianę. — Jak on śmiał cię dotknąć?! — powiedział zirytowany.
Harry wzruszył ramionami i stanął obok współlokatora kładąc rękę na jego ramieniu w uspokajającym geście.
— Chodźmy do dyrektora. On napewno coś zaradzi. — zaproponował, ale chłopak po jego lewej pokręcił przecząco głową. Może to nie był dobry pomysł? — Eh.. No cóż. Twój policzek jest lekko opuchnięty — stwierdził dotykając go i gładząc go lekko. — Myślę, że w kufrze mam maść na coś takiego... — przez chwilę się zastanowił. — Albo... — na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. — Chyba mam pomysł..
Harry spojrzał na niego niezrozumiale, ale kiedy usłyszał plan Haviera wrednie się uśmiechnął.
Zaśmiali się cicho i już z lepszymi humorami poszli do pokoju wspólnego, a następnie do dormitorium chłopców gdzie zaczęli wdrażać swój plan w życie , a dokładniej rozpoczęli pisać list...
***
Przepraszam z całego serca że musieliście czekać na rozdział tak długo... Ostatnio wena na ten rozdział mnie opuściła. Akurat dzisiaj mnie oświeciło i postanowiłem że coś napiszę. Za to mam bardzo fajny pomysł na nową ksiazke, ale ją opublikuję dopiero jak ją skończę gdyż nie chce zebyscie dlugo czekali na rozdziały tak jak tutaj. Aktualnie mam już napisane trochę pierwszego rozdzialu tamtej książki i jeszcze zajmę się wcześniej prologiem. Postaram się żeby rozdziały tam mialy co najmniej 10 tys. słów :)
Ale wracając do tej książki to spróbuję trochę uregulować rozdziały żeby były conajmniej raz na miesiąc jak nie częściej.
A teraz powiedzcie mi... Jaki ship powinienem dać w nowej książce? Odrazu mówię że raczej nie piszę hetero shipów. Uniwersum HP ale wszystko potoczy się kompletnie inaczej.
Dałbym wam mój zamysł na nią ale wolę żebyście mieli niespodziankę bo myślę że jest dość oryginalna ;3
No to tyle na dzisiaj. Miłego!
CZYTASZ
× Kwiat Wisterii × ×tomarry fanfiction× [w trakcie]
FanfictionA co jeśli Harry od początku miał zostać horkruksem Voldemorta? W pamiętną noc w Kotlinie Godryka umiera Lily, James... i Harry Potter. A przynajmniej tak się wszystkim wydaje.. Treści erotyczne mogą się pojawić w późniejszych rozdziałach