[ 7 - Uczyłeś Się Migowego? ]

538 49 10
                                    

(język migowy)

(wężomowa)

Rodzial 7: Uczyłeś Się Migowego?

Kiedy każdy już został przydzielony do swojego domu, a Havier i Draco na jakiś czas zaprzestali kłótni, dyrektor postanowił w końcu zabrać głos. Kiedy mężczyzna Podniósł się ze swojego miejsca, uśmiechnął się do uczniów.

— Moi drodzy, witajcie na kolejnym roku w Hogwarcie. — zaczął rozglądając się po sali. — Pragnę przypomnieć, że aby wejść do Zakazanego Lasu lub Działu Ksiąg Zakazanych należy mieć pozwolenie nauczyciela. Bez niego co prawda również możecie tam iść, ale wtedy narazicie się na niebezpieczeństwo, za które szkoła nie odpowiada. — zatrzymał wzrok na Harrym. — Poza tym, serdecznie witam pierwszorocznych, mam nadzieję, że będziecie się odnosić do szkolnych zasad i nie będziecie sprawiać problemów. —powiedział łagodnie, lecz w jego tonie było słychać ostrzeżenie. — Przez następne siedem lat, mam nadzieję, do naszej szkoły uczęszczała będzie osoba niema, dlatego mam nadzieję, że  będziecie się zachowywać z należytym szacunkiem w stosunku do niej. — usiadł — Z tego powodu, co tydzień będą odbywać się dodatkowe lekcje języka migowego. Osoby chętne powinny się zgłosić do pani Pince lub opiekuna swojego domu. To tyle. Za kilka minut prefekci odprowadzą was do dormitoriów więc proszę o kończenie posiłku.

Draco spojrzał na Harry'ego z podekscytowaniem.

— Pójdziemy razem? — zapytał blondyn, na co avadooki uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową.

— Po co wam to? — zapytał Fawley kładąc rękę na ramieniu Harry'ego. — Nie można mówić normalnie?

— Idiota. — warknął Draco i złapał kruczowlosego za rękę. — Idziemy Harry.

***

Opuścili Wielką Salę i ruszyli w stronę lochów powolnym krokiem. Grupy prowadzone przez prefektów podzielone były rocznikami, ale z jakiegoś powodu Draco uparł się na dołączenie do Harry'ego, wystarczyła krótka wymiana słów ze starszym uczniem i nie było problemu aby Malfoy i Snape Szli razem w parze.

— Ten chłopak, Fawley. Sprawia Ci jakieś kłopoty? — zapytał Draco marszcząc brwi.

Nie. Jest okej. — odparł młodszy i uśmiechnął się rozczulająco.

— Cieszę się. — mruknął blondyn.

— Uczyłeś się migowego? — zapytał Harry.

— Oh... No tak. Nie umiem go jakoś zadziwiająco, ale znalazłem w domu jakieś księgi o nim i stwierdziłem, że wezmę je ze sobą i czegoś się nauczę. Nie miałem właściwie zbyt wiele czasu na naukę. — wyjaśnił, a uśmiech wpęzł na jego twarz. — Ten wąż... To Nagini, zwierzę dyrektora. Lepiej jej nie denerwować, gdyby chciała cie zjeść, On by nic nie zrobił. — zaśmiał się. — Chyba cie polubiła. To raczej rzadkość, ja nie zdołałem wkupić się w jej łaski.

Harry bezgłośnie się zaśmiał i przyspieszył kroku. W lochach było zimno.

***

Na szczęście w dormitorium było o wiele ciepłej niż na korytarzu, gdyż Harry miał już wrażenie, że palce odpadną mu z chłodu jaki panował w lochach.

Rozłożył się pod kołdrą szczelnie opatulając całe ciało. Ciepło przyjemnie rozlało się po wszystkich jego kończynach. Obok niego na łóżku siedział Malfoy, który postanowił siedzieć z nim do ciszy nocnej.

Jakie są inne domy?  — zapytał młodszy podsuwając się bliżej przyjaciela, a ten rozpoczął długi wywód na rozpoczęty temat.

***

Czas spędzony w dormitorium pierwszorocznych minął niezwykle szybko. Po około godzinie dołączył do nich Havier co wprawiło Draco w nie małą irytację. Ciągle próbował popisać się przed Harrym opisując mu swoją rzekomą niezwykłość.

Po jakimś czasie niezręcznej dla młodego Snape'a rozmowy, Malfoy i Fawley weszli w utarczkę słowną, która przerodziła się w ręczną bijatykę.

W końcu blondyn postanowił wykazać się dojrzałością i wrócił do swojego dormitorium z kilkoma zadrapaniami na twarzy, natomiast Havier usadowił się na łóżku Harry'ego z podbitym okiem i zadrapany ramieniem.

— W końcu poszedł — zaśmiał się białowłosy i przysunął się bliżej avadookiego. — Wiesz, ja nie jestem wcale taki zły jak się mnie bliżej pozna. — westchnął i spojrzał na drugiego chłopca, który skinął głową nie chcąc wchodzić w dyskusje.

Po tym postanowił, że razem z Havierem pójdzie do Draco, aby mniej więcej się pogodzili. Nie było jakichś większych rezultatów poza tym, że chłopcy postanowili jako tako się tolerować. Potem wszyscy trzej poszli do skrzydła szpitalnego gdzie pani Pomfrey, szkolna pielęgniarka, usunęła niewielkie uszkodzenia jakie Draco i Havier sobie wyrządzili. Potem posłała im tylko widoczne spojrzenia dezaprobaty i wygoniła ich do dormitoriów.

— Żeby się tak o chłopaka kłócić. — usłyszeli jej zażenowane westchniecie po czym wrócili do lochów.

Tak zakończył się pierwszy dzień Harry'ego Snape'a w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

× Kwiat Wisterii × ×tomarry fanfiction× [w trakcie] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz