[ 5 - P e r o n 9 i ¾]

615 55 21
                                    

Ręka chłopca zacisnęła się na nadgarstku opiekuna. Przemierzali stacje King's Cross w poszukiwaniu peronu numer 9 ¾. Severus co prawda wiedział gdzie ów jest aczkolwiek chciał dostarczyć Harry'emu tego lekkiego dreszczyku emocji podczas szukania. Był ciekawy czy avadooki domyśli się jak się tam dostać, gdy był w jego wieku sam miał trudności z odnalezieniem tego miejsca.

Chłopiec skierował się w stronę peronu numer 9 mając nadzieję, że uda mu się tamtędy dotrzeć do celu.

- Tędy - Severus wskazał na ścianę oddzielającą perony numer 9 i 10.

- Huh? - Harry nie skrywał zdziwienia. - Ale tam nic nie ma... - byl prawie pewien, że jego opiekun robi sobie z niego żarty.

- Sam sprawdź. - popędził go czarnowłosy klepiąc go lekko po plecach dodając mu otuchy. -Dalej.. Wszystko będzie dobrze... Wbiegnij w tą ścianę - wskazał na przedzielenie peronów numer 9 i 10. - Nie wachaj się.. Leć!

Chłopiec niepewnie podszedł bliżej ściany. Severus podążał tuż za nim odpedzajac nękającą go nostalgię. Harry pchnął swój wózek na ścianę i przeszedł przez zaczarowane przejście, za nim skierował się jego opiekun.

Avadooki stanął jak wryty kiedy dostał się na peron. Nigdy nie wyobrażał sobie, że będzie nim tak zachwycony. Obok niego przechodziły masy czarodziejów. Co jakoś czas nisko nad jego głową przelatywały sowy. W oddali słychać było huczenie oraz brzęczenie torów co zapowiadało, że lokomotywa była już coraz bliżej.

Harry'ego zastanawiało dlaczego Snape tak dziwnie się uśmiechał.

***


Mimo tego jak bardzo próbował to nie mógł pozbyć się zadowolonego wyrazu twarzy. Niesamowicie cieszyło go to że Harry stał tak oniemiały wpatrując się z podziwem w nadjezdzajacy pociąg. Niezwykle zafascynowanu był tym jak bardzo podobny był teraz do niego. Adopcja krwi był czymś naprawdę interesującym i zadziwiającym. Tak, teraz, pierwszy raz na peronie pełnym sów i rówieśników Harry Wyglądał jak mała kopia Severus Snape'a.

Czarne jak noc, kręcone włosy niczym u baranka opadały na przenikliwie zielone, avadowe oczy chłopca, subtelnie jednak nie całkowicie zakrywajac bliznę w kształcie pioruna. Jego rysy twarzy również nie przypominały tych u Jamesa Pottera. Delikatne i proste dodawały mu uroku aniołka. Jego piegi też nie były już rozsiane po całej twarzy a delikatne umiejscawiały się na zaróżowionych policzkach. Blada cera podkreślała i wyodrębniala te piękne rysy.

Chłopiec złapał go pod ramię ściskając lekko, w geście zarówno podekscytowania i podniecenia jak również stresu i obawy.

Zapewne James Potter przewraca się teraz w grobie. Snape był niezmiernie zadowolony, że to on jest teraz z Harrym a nie ten głupiec, Potter. Traktował to jak mała zemsta za to co zrobił mu podczas okresu ich wspólnej nauki. Jednocześnie był mu jednak wielce wdzięczny za sprowadzenie na świat takiej wspaniałej istoty jaką był Harry.

***

Pociąg leniwie stanął na peronie i uczniowie zaczęli wlewać się do środka. Snape postanowił poczekać dopóki cały tłok i zajmowanie przedziałów sie nie zakończy i będzie mógł spokojnie wejść razem z Harrym. Po jakimś czasie dołączyli do nich Dracon Malfoy wraz ze swoim ojcem.

Młodzi zagłębili się w rozmowę i pomimo, że Harry nie mógł mu odpowiedzieć na monolog blondyna to zdawali się nawzajem rozumieć. Malfoy junior opowiedział Harry'emu na czym polega Hogwart, o przedmiotach domach i tak dalej, jako iż sam byl już na drugim roku i był rozeznany w tych tematach.

Natomiast Lucjusz i Severus spoglądali tylko na nich z rozczuleniem wymieniając co chwilę kilka zdań na temat ich wychowania i innych.

- A więc kto jest matką? - zapytał po chwili Lucjusz wprawiając Snape'a w lekkie rozdrażnienie.

- Nie ma owej. I myślę że mu to nie przeszkadza - wytłumaczył pokrótce.

- Zmarła? Moje kondolencje. - powiedział platynowłosy poklepując Severus po ramieniu.

- Ależ nie. Nigdy nie miał matki tak samo jak ja partnerki. - wyjaśnił spoglądając na chłopca. - Chyba nie sądziłeś, że taki zimny nietoperz z lochów kiedykolwiek znajdzie miłość u jakiejkolwiek kobiety.

- Cóż wydawało się, że Bella była tobą nieco zainteresowana kiedy wstąpiłeś w szeregi naszego Pana. - stwierdził Malfoy senior.

- Broń Merlinie! Nigdy nie związałby się z tą szaloną kobietą. Dziwię się, że Rudolphus z nią wytrzymuje. - na to stwierdzenie Lucjusz lekko zachichotal subtelnie zakrywajac twarz dłonią.

- Skoro tak stawiasz sprawę... - uśmiechnął się lekko. - A więc adopcja?

- Tak. Harry jest ze mną od 1 roku życia kiedy zginęli jego... - przewał - oni...

- Czyżbyś nie pałał do nich entuzjazmem? Nie martw się oni I tak nie żyją. Nie zabiorą ci go. - stwierdził Lucjusz spoglądając na pociąg. - Myślę, że już czas. Do zobaczenia w krótce, Severusie. - Po tych słowach odszedł zostawiając Snape'a w konsternacji.

Czarnowłosy zerknął na chłopców i podszedł do nich bliżej.

- Pora iść. Harry... Ja... - zaciął się. - Mam nadzieję że spodoba Ci się w Hogwarcie. - uśmiechnął się i wskazał na wejście do pociągu. - Zobaczymy się podczas przydziału.

Chłopiec kiwnął głową szeroko się uśmiechając idąc za Malfoy kierującym go w stronę przydziału dla uczniów Slytherinu.

× Kwiat Wisterii × ×tomarry fanfiction× [w trakcie] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz