[ 4 - N a N a s T e ż J u ż C z a s ]

629 56 4
                                    

- Crucio! - inkantacja zaklęcia była wycelowana w stronę czarnowłosego mężczyzny. - Jak śmiałeś to zgubić?! Jak można być takim idiotą? - wykrzyczał.

- Naprawdę nie chciałem, panie! - tłumaczył się - To była dosłownie chwila kiedy zniknęło mi z oczu! Obiecuję, że to znajdę! - powtarzał ze skruchą w głosie.

- Oh, tego jestem pewny. W przeciwnym razie dosięgnie cię odpowiednia kara. - wyjaśnił z pogardą czerwnooki.

- T-tak jest, panie! - potwierdził czarnowłosy podnosząc się niepewnie z ziemi. Był cały obolały z powodu ilości klątw, którymi został trafiony.

- Zniknij mi z oczu. - prychnął mężczyzna ruchem ręki wskazując na machoniowe drzwi wyjściowe.

Severus Snape, wierny sługa Czarnego Pana i jeden z najwspanialszych śmierciożerców, mistrz eliksirów oraz przybrany ojciec Harry'ego Pottera, aktualnie wychodził z posiadłości Gauntów po otrzymaniu niezliczonej ilości cruciatusów, klątw tnących i wiele innych wymyślnych zaklęć torturujących. Będąc na ulicy Pokątnej zgubił swojego wychowanka przez swoją nieuwagę. Był przerażony. Harry na ulicy Pokątnej nie był nigdy. Zapewne bardzo się bał i to najbardziej martwiło Severusa. A do tego dochodziła jeszcze przypadłość chłopca.

Z wielkim wysiłkiem deportował się na wcześniej wspomnianą ulicę rozmyślając gdzie avadooki mógł się podziać. Harry oddzielił się od niego gdzieś niedaleko Gringotta, tam zacznie szukać.

Rzucił szybkie glamour i wyruszył na poszukiwania Harry'ego.

***

Słońce powoli chowało się za linią horyzontu. Kruczowłosy i Srebrnooki powolnym spacerem posuwali się po deptaku dziesięć metrów przed ojcem tego drugiego. Obaj w rękach trzymali trzygałkowe lody. Harry o smaku jagody, mięty i truskawki, a Draco czekolady, mięty i pistacji.

Rozglądali się za opiekunem avadookiego jednak nigdzie nie było widać charakterystycznej, tłusto-czarnej czupryny Snape'a.

- Może o tobie zapomniał? - zagadnął blondyn przerywając chwilę ciszy. Odpowiedziało mu tylko lekko rozbawione, przeczące potrząśnięcie głową, więc młody Malfoy nie drążył tematu uśmiechając się do nowego przyjaciela.

Nastało komfortowe milczenie. Przez jakiś czas jedynymi dźwiękami jakie słyszeli były rozmowy nielicznych czarodziei przechodzących obok oraz odgłos chrzęszczenia ich butów na żwirowym podłożu.

- Uhh... - jęknął Draco znudzonym tonem. - Nogi mnie bolą - przeciągnął
wstając i ziewając. - Możemy na chwilę usiąść? - spojrzał na Harry'ego i Malfoya Seniora. Obaj wyrazili zgodę dlatego chłopcy usiedli na jednak ławce, a Lucjusz na drugiej, trochę oddalonej.

Jedenastolatkowie rozmawiali na błahe tematy przez kilkanaście minut dopóki nie usłyszeli szybkiego kroku kierującego się w ich stronę. Avadooki zerknął w tamtym kierunku, aby ujrzeć swojego przybranego ojca szybko truchtającego w jego stronę.

Harry wstał kiedy czarnowłosy dotarł do niego.

- Harry! - krzyknął Snape kurczowo łapiąc syna w swoje ramiona i przytulając go mocno do siebie. - Nawet nie wiesz jak się martwiłem, nigdy więcej tak nie znikaj. - spojrzał na niego z troską odbijającą się w jego kobaltowych oczach i uśmiechnął się na myśl, że nic mu nie jest.

Chłopiec również uniósł lekko kąciki ust i oddał uścisk Severusa.

Po chwili bezczynności czarnowłosy poczuł rękę na swoim ramieniu, od razu puścił Harry'ego i odwrócił się w stronę osoby, która go dotknęła.

- Lucjusz? - dawno nie widział swojego przyjaciela, śmierciożercy z szeregów Czarnego Pana.

- Witaj Severusie, powiedziałabym że miło cie widzieć aczkolwiek to mijałoby się z prawdą. - twarz platynowłosego wykrzywiła się w pogardliwym wyrazie. - Słyszałem, że dołączyłeś do szeregów Dumbledore'a. Żałosne.

- Uroczy jak zawsze. - stwierdził Snape sarkastycznie i zagryzł wargę. - Dawno się nie widzieliśmy, Malfoy.

- Owszem. Może byłoby inaczej gdybyś nie stchórzył i nie ukrył się gdzieś na odludziu. - powiedział swoim charakterystycznym lodowatym tonem.

- To nie jest do końca tak jak uważasz, ale to nie mój interes cię w tym uświadamiać. - warknął - Ale... Żeby było jasne... Nigdy nie dołączyłem do tego starego maniaka Dumbledore'a - wypowiedział nazwisko dyrektora Hogwartu z ostrym jadem w słowach, krzywiąc się przypominając sobie staruszka, którego szczerze nienawidził.

- Cóż... Może... - zamyślił się Malfoy senior - ale to nie usprawiedliwia tego, że porzuciłeś naszego Pana.

- Oh... To dość śmieszne, że mimo twojej pozycji w szeregach Sam Wiesz Kogo nie masz prawdziwych informacji. - zadrwił ciemnooki.

- Co masz na myśli? - zapytał Luciusz w konsternacji.

- Nie mogę o tym mówić - uśmiechnął się - zwłaszcza, że Czarny Pan cie nie poinformował. Jeśli chcesz wiedzieć to zapytaj Jego. Chyba jednak On nie dąży cie takim zaufaniem jak myślisz.

- Zamknij się - warknął srebrnooki. - Kłamiesz. Widzę to. Nie będę grał w twoje gierki. - Spojrzał na syna. - Draco, pora wracać.

- Oczywiście ojcze. - mruknął chłopiec. - Do zobaczenia w Hogwarcie, Harry. - pożegnał się podchodząc pokornie do rodziciela. Pomachał do avadookiego o ruszył za oddalającym się ojcem.

- Na nas też już czas... Jutro wyjedziemy do Hogwartu. Jestem pewien, że pokochasz to miejsce - Severus uśmiechnął się do syna, jednocześnie przypominając siebie swoje lata w szkole Magii - A przynajmniej mam taką nadzieję...

Severus wzial Harry'ego pod rękę i obaj aportowali się w pobliże ich domu.

× Kwiat Wisterii × ×tomarry fanfiction× [w trakcie] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz