Cześć! Witam z wielką radością w drugim rozdziale, napisanym razem z vamantra, którx zaiste jest wielkx. Właśnie tam znajdziecie pierwszy oraz trzeci rozdział! Polecam zajrzeć, kto nie widział, przybyć i zaobserwować. Enjoy!
~ Życzliwa
---
Wchodząc do pokoju menadżera, spodziewał się, że nie będzie tam genialnie. Bywał tu od czasu do czasu, zarzucał towarem i czasami pił ciepłą colę, patrząc jak jego klient upija się do nieprzytomności. Nie ważne, ile razy zdarzało mu się bezpośrednio spotkać z szefem Vanilli, za każdym razem był zadziwiony wulgarnością tego człowieka. Pluł i charczał na półnagie kobiety, które z zadowoleniem, bardziej lub mniej udawanym, siedziały pod jego biurkiem. Erwin zdecydowanie nie chciał wiedzieć, co tam robiły.
W takich chwilach żałował, że kiedykolwiek zdecydował się na odwiedzenie tego gościa. Potem, gdy uzgadniał kwoty, jakoś mu to przechodziło, ale dalej smród potu i posmak dymu w ustach sprawiały, że chciało mu się wymiotować. Słodka suma pieniędzy, którą udawało mu się wyrwać od Ulaniego, sprawiała, że jakoś potrafił przeboleć te poniżające spotkania.
Tym razem nie było inaczej. Piękna blondynka leżała na skórzanej kanapie, takiej samej, jak w środku lokalu. Erwin był pewien, że niejedna dziewczyna została tu wykorzystana przez Ballasa, nie myślał jednak o tym dłużej. Nie był tutaj od oceniania mężczyzny. Załatwianie interesów nie pozwalało mu na patrzenie na czyjś kręgosłup moralny. A w przypadku Małpy - skupianiu się na jego braku.
- Och, już jesteś? - Ulani podniósł wzrok znad książki, którą czytał, a Erwin zastanawiał się, czy w środku nie jest ukryty nowy numer Playboya.
- Tak, możesz teraz wyjaśnić, dlaczego pragniesz zmarnować mój czas. - Erwin odsunął krzesło i opadł na nie, a mężczyzna siedzący naprzeciwko syknął gniewnie. - Chyba nie miałeś zamiaru zaprosić mnie do picia?
- Znowu zachowujesz się jak kutas, Erwin. Pamiętaj, że kupujemy od ciebie tylko dlatego, że ze Spadino mamy kosę.
- Gówno macie, a nie kosę. Zwyczajnie jego towar jest do dupy, a ty szanujesz choć trochę nosy swoich klientów. - Wyciągnął telefon z marynarki. - Swoją drogą, kiedy wymienisz stroje tancerek?
- Więcej towaru, mniej pierdolenia. - Zignorował pytanie Erwina i uderzył książką o stół. Faktycznie, w środku znajdował się Świerszczyk.
Erwin westchnął i spojrzał na godzinę. Kilka minut po drugiej zaczynało dawać mu w kość, a noc jeszcze się nie skończyła. Chciał szybko zakończyć tę karuzelę śmiechu i ruszyć dalej w taniec z ciemną stroną miasta, by zdobyć więcej pieniędzy. Tylko to się dla niego liczyło.
- Więcej pieniędzy to więcej towaru i ty doskonale o tym wiesz. Chciałeś porozmawiać, ale jak na razie żadne z twoich głupich słów do mnie nie trafiają. W jedną sekundę mogę wysłać na ośkę więcej koki, ale czy jesteś gotowy do zapłaty?
- Kurwa, nie możesz wziąć sobie jakiejś kurwy z Vanilii i zmniejszyć ceny dla starego znajomego? - Jego głos drżał, był zdenerwowany. Erwin nie miał zamiaru się ugiąć, kobiety go nie interesowały, ale przypominając sobie, że mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiał, był stałym klientem, postanowił to wykorzystać.
CZYTASZ
Fée Verte || Morwin
أدب الهواةW świecie, który jest grą jeden na wszystkich, ciężko jest dotrzeć do mety i zdobyć swoją nagrodę. Rozgrywka ta nie zawsze okazuje się być czystą zabawą. Jak przetrwać, gdy przycisk „exit" nie istnieje? Można zdobyć sojusznika, ale tylko Panie przęd...