𝟷𝟷. ᴀ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴄʜᴄᴇsᴢ ᴡʀᴏ́ᴄɪᴄ́ ᴅᴏ ɴᴀs, ᴅᴏ ᴅᴏᴍᴜ?

1K 98 26
                                    

George
• Skip Time •

– Clay bardzo szybko łapie, miło prowadzi się z nim lekcje. – Objąłem mocniej kubek, czując, jak swędzą mnie nadgarstki. – Niech się pani nie martwi. – Dodałem pewnie.

Siedzimy w tej kuchni od dobrych dwudziestu minut, gadając tylko i wyłącznie o lekcjach, przez co czuje się okropnie przerażony. Co, jeśli jego mama nagle zada mu jakieś pytanie związane z matmą, bo zobaczy, że ewidentnie zaczynam mieszać się we własnych kłamstwach?
Nie mam zielonego pojęcia, po jakiego grzyba w ogóle jeszcze rozmawiamy. Powinienem wyjść. Najlepiej teraz.

– Miło mi to słyszeć. – Jej uśmiech stanowczo zbladł, na co otworzyłem szerzej oczy. Zrobiło jej się słabo? A może zaraz zemdleje? Jaki był numer na karetkę? – Jego poprzedni nauczyciele zwalniali się po zaledwie dwóch lekcjach, bo nie chciał współpracować. – Zrobiło jej się po prostu smutno, lub miło ma sercu.

Ogromna ulga.
Jestem pewien, że gdyby w tym momencie upadła, i uderzyła tyłem głowy o podłogę, zamiast wyjąć telefon, i zadzwonić po pomoc, zacząłbym panikować, patrząc jak krew leci po panelach.

– To akurat nie była moja wina, okey? – Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc na mnie naburmuszony. – Do młodzieży ze stwierdzonym ADHD trzeba mieć wyjątkową cierpliwość. Dosłownie złotą. Nie moja wina, że ci emeryci wkurwiali się, gdy tylko prosiłem o powtórzenie jakiegoś działania. – Zaczął się śmiać, gdy zobaczył minę matki.

Później już tylko zabrał tosta z talerza, i pobiegł do swojego pokoju.
Oczywiście, gdybym mógł, zapewne bym do niego dołączył, jednak tak się składa, że spieszy mi się trochę do domu.
Trochę, to zdecydowanie za łagodne określenie.

– W porządku. – Westchnęła ciężko, oraz głęboko jak nigdy, po czym usiadła na krzesło obok, i złączyła swoje palce. – Teraz możesz opowiedzieć, co stało ci się z twarzą.

Momentalnie zamknąłem już lekko rozchylone usta, gotowe do ględzenia totalnych głupot na temat postępów w nauce jej syna. Przecież ona zadaje tylko takie pytania, już od dłuższego czasu, więc skąd wzięło się te? Potrzebuje wyjaśnienia.
Błagam, niech ktoś to do cholery wyjaśni.
Dlaczego nagle zainteresowała się moimi sińcami na twarzy?

To mama chłopaka, którego uczę, niech się odczepi.

– Nic poważnego. – Wzruszyłem ramionami, na których poczułem nieprzyjemny dreszcz. – Przepraszam bardzo, ale moi rodzice przyjeżdżają dziś w nocy, i muszę posprzątać w domu. Czy możemy porozmawiać o tym... na następnej lekcji? Znaczy, po lekcji, tak. – Poprawiłem się, już porządnie zestresowany.

Moja mama zrobiła mi niedawno niespodziankę, pisząc, tak totalnie z dupy, że z tatą w sumie chcą zobaczyć jak sobie radzę, i przyjadą około dziesiątej.
Ucieszyłbym się, oczywiście, gdybym nie miał rozkwaszonej twarzy, oraz armagedonu zamiast salonu.

Pamiętam, jak dwa tygodnie temu zostawiłem na podłodze przed telewizorem trzy kubki po harbacie, i jeden po kawie.
Od tamtej pory jakoś nie bardzo miałem ochotę zabierać ich do zmywarki, dlatego najwyraźniej w dalszym ciągu tam gniją. Być może już powstała tam nowa cywilizacja?

– Dobrze. – Kiwnęła niechętnie głową, pewnie bijąc się z własnymi myślami. Nie jestem nawet jej dzieckiem, więc po co się przejmuje? A może chcę wiedzieć, ponieważ martwi się, że sprowadzę jej syna na złą drogę? – W takim razie do zobaczenia w niedzielę, powodzenia z rodzicami. – Wstaliśmy, a ona odprowadziła mnie do korytarza.

Na szybko się z nią pożegnałem, po czym popędziłem w stronę swojego domu.
Miałem dużo czasu, to mogłem przyznać bez zwątpienia, jednak co to daje, skoro same cztery kubki sprzątam już od dwóch tygodni?
Totalna porażka.

* * *

Kiedy składałem kanapę, oraz zduchiwałem z niej okruszki po starych ciastkach, przez moje uszy przedarł się dźwięk pisku opon, oraz wyłączania silnika.
Przeraziłem się.
W końcu rodzice mieli być za dobre pół godziny, a ja już słyszę, jak pukają mi do drzwi.

– Zaraz, kurde, mamo! – Krzyknąłem, poprawiając poduszki. – Wchodźcie.

Gdy drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłem moich rodziców, przypomniało mi się, że naprawdę stęskniłem się za tymi ich uśmiechami, oraz troską widoczną już z kilometra. Mama jak zwykle wyglądała na zadowoloną, ale równocześnie smutną, a tata, tak jak na tatę przystało.

– Boże, dziecko, ty coś jesz w ogóle? – Od razu zdjęła buty, po czym podeszła do mnie wręcz w podskokach. – Co ty masz na twarzy?! – Wrzasnęła, na co tata automatycznie zareagował.

Teraz już oboje przyglądali się z zaciekawieniem, nie martwiąc się o to, czy pasuje mi taka bliskość.
Mama dotykała moich śliwek pod oczami, a tata oglądał brew.

– Dokuczają ci w szkole? – Dopytywała, jednak ja miałem zamiar odpowiedzieć im na pytania dopiero przy jedzeniu, które na całe szczęście przywieźli ze sobą. Gdyby było inaczej, pewnie musiałbym im się tłumaczyć ze smaku jajecznicy (która była jedynym, co mógłbym im zaproponować), ponieważ jajka, z których została zrobiona, są już chyba po terminie. Tak mi się wydaje, ponieważ śmierci trochę z lodówki. – Powiedz coś, George. Potrzebujesz pomocy? Psychologa? A może chcesz wrócić do nas, do domu? – Nie przestawała gadać.

Głupio mi trochę było, bo zamiast wspólnie siedzieć na kanapie, co zazwyczaj robiliśmy podczas ich odwiedzin, zamartwiają się stanem mojej twarzy. No i szkoda mi mamy, która ewidentnie oczekuje ode mnie dokładnych wyjaśnień.

Westchnąłem głęboko, przytulając ją ze skrępowanym uśmiechem.

– Nie jadłem nic od samego rana, więc możecie dać mi to, co przynieśliście. – Zabrałem od niej torbę. – Wytłumacze wam wszystko, dajcie mi tylko trochę czasu, jestem okropnie głodny. Czujcie się jak u siebie. – Zawsze mówię im tak, kiedy przyjeżdżają, i za każdym razem czuje się tak samo dziwnie. W końcu to nie ja kupiłem sobie ten dom.

Podszedłem do blatu, wyciągając jakieś pojemniki z ryżem i kurczakiem, po czym sięgnąłem po talerz ze zmywary, której zapewne nie ogarnę przez najbliższy tydzień.
A może do czasu, kiedy będzie to konieczne.
Zazwyczaj wyciągam naczynia ze zmywarki wtedy, kiedy te brudne, zaczynają niemieścić się w zlewie.

Wdychając zapach już zimnego kurczaka, zacząłem zastanawiać się nad jej propozycją.
A może chcesz wrócić do nas, do domu?
Szczerze mówiąc, chciałbym.

– Opowiadaj dzieciaku, jak te korepetycje! – Odezwał się tata, chyba naprawdę zaciekawiony tematem. – Kumaty dzieciak?

Przytaknąłem, mając nadzieję, że na mnie patrzą. Jest kumaty, bardzo, tyle że... chyba nie w tym, czego faktycznie potrzebuje, i co potrzebne jest mu do zdania do kolejnej klasy.

– Jest w moim wieku, nazywa się Clay. – Wzruszyłem ramionami. – Kumaty, super się z nim gada. – I nie tylko.

Kiedy wsadziłem talerz do mikrofalówki, i odwróciłem się w ich stronę, zobaczyłem, jak dziwnie na siebie patrzą.
Kurwa mać.

– A poznałeś już kogoś?

I bingo.
Wiedziałem, że o to chodzi, do cholery!

Pure Manipulation  -  GeorgeNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz