𝟺. ᴢᴍɪᴇɴɪᴀᴍʏ ᴋᴏʀᴇᴘᴇᴛʏᴛᴏʀᴀ?

1.3K 140 146
                                    

George

Blondyn automatycznie spojrzał w naszą stronę, po czym bez słowa, dosiadł się do stolika. Po jego oczach można było stwierdzić, że ewidetnie jest znudzony, i szuka jakiegokolwiek zajęcia, które mogłoby sprawić mu przyjemność.
Chyba nawet największy głupiec wiedział, do czego to prowadzi.

– Spieszymy się Nick, zaraz dzwonek na lekcje. – Dyskretnie kopnąłem go w piszczel, spuszczając wzrok na pełny talerz. – Musisz jeszcze spisać pracę domową. – Chwyciłem szybko tackę.

Chciałem jak najszybciej ulotnić się z tej stołówki, co chyba było jasne. Naprawdę nie chciałbym przyjść na korepetycje ze śliwą pod okiem. Jestem prawie pewny, że mama Clay'a pomyślałaby sobie o mnie wtedy niewiadomo jakie bzdury.

Po chwili stania w miejscu ciężko westchnąłem, czując dużą dłoń ściskającą moje ramię. Ktoś z tej ich całej paczki dla upośledzonych postanowił się przyłączyć.

– Znów zaczynasz, upierdoleńcu? – Gwałtownie obrócił mnie w swoją stronę, przez co prawie upuściłem tackę z jedzeniem. – Kiedy nauczysz się, że nie warto nas zaczepiać?

Już miałem się odzywać, jednak zdałem sobie sprawę z tego, że wkopując kolegę, na dobre by mi nie wyszło.
W końcu to Nick zaczepił, ja się nawet nie odezwałem.

– Daj spokój, Will. – Mruknąłem cicho. – Nie miałem złych zamiarów, nigdy nie mam.
Puść mnie, zaraz mam lekcje.

– Kiedy ostatni raz cię puściłem? – Uniósł wysoko brew, po czym wybuchnął śmiechem, przy okazji coraz mocniej szarpiąc mój bark. – Rudego zostawcie, musimy w końcu zająć się tym brudasem. – Zlustrował mnie od góry do dołu, z widocznym grymasem na twarzy.

Naprawdę nie chciałbym, aby Nick za to wszystko oberwał, jednak szczerze mogę przyznać, że przyjebali się właśnie przez niego. Może chociaż wyśle mi lekcje, jeżeli zbiją mnie na tyle, abym na drugi dzień nie był w stanie iść do szkoły.

– Gdzie tym razem idziemy? – Tommy obszedł stolik, po czym stanął obok wyższego. – Byle szybko, z tego co słyszałem, laski z C na wychowaniu fizycznym będą się kręciły, bo podobno nie ma wolnej sali. Mają lekcje z tym przypierdoleńcem który nie wierzy w morze czerwone, i każe im ćwiczyć mimo zwolnienia. – Przekręcił oczami.

– Beton, tam z boku szkoły. – Uśmiechnął się szeroko. – Tam może w końcu rozjebiemy mu ten pusty łeb. Wiesz George, jak na takiego suchotnika, jesteś całkiem wytrzymały.

Chwilę później szarpnął mną, przez co całe jedzenie wraz z tacką zleciało na podłogę, i zaczął prowadzić we wcześniej wspomniane miejsce. Już nawet nie chcę myśleć o tym, jak sprzątaczki będą męczyć się z czyszczeniem tego. W końcu na stołówce jest pełno ludzi, więc na sto procent to wszystko zostanie rozniesione.

– Ostatnio chociaż z nami rozmawiałeś, a teraz jesteś jakiś cichy. – Prychnął blondyn, po czym uderzył mnie z łokcia w wątrobę, przez co mimowolnie się schyliłem, sycząc z bólu. – Obudziłeś się w końcu! Opowiadaj jak było na korepetycjach z nowym kolegą... oblodziłeś? – Zaczął się śmiać, przez co zacisnąłem szczękę.

Dlaczego w tej szkole ploty roznoszą się aż tak szybko?

– O czym ty pierdolisz? – Wziąłem głęboki wdech, gdy tylko dotarliśmy na miejsce.

Pure Manipulation  -  GeorgeNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz