Oczy ze snu

567 61 4
                                    

Obudziłam się o 5:39. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie chrupki z mlekiem i gorące kakao. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
Jutro mam szkołę, a ja nadal nie wiem gdzie ona jest!
Gdy wstałam, wstawiłam brudne naczynia do zmywarki, wzięłam smycz mojej suczki. Luna, jak na komendę przybiegła do mnie i dała sobie zapiąć jej niebieską smycz.

Po mniej, więcej godzinie dotarłam do miasta. Cóż miasta... MIASTECZKA. Powoli szłyśmy w kierunku dość dużego budynku, który jak przypuszczałam był szkołą. Miała ona tak ze trzy piętra, a pomalowana była na jasny beż.
-Chodź. Wiemy już gdzie jest szkoła. Nic tu po nas.
Powoli zaczęłyśmy wracać do domu. Przy okazji oglądając wystawy w sklepach.
Na jednej z wystaw były zabawki dla psów. Postanowiłam kupić mojej suczce jedną, bo za dużo ona ich nie ma. Weszłam do sklepu i zaczęłam się przyglądać tym gumowym. Po chwili wybrałam piszczącą kość, która najmniej mnie denerwowała (jak ma się bawić, to tak, żeby mi nie przeszkadzać :p). Szybko zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Na zewnątrz czekała już na mnie Luna. Odpięłam psinę i powoli ruszyłyśmy do domu.
W domu czekał już na nas tata z obiadem.
-Cześć! Wróciłam!
-O cześć. ... A co tam masz?
-A, to zabawka dla Luny.
-No dobrze. Idź się przygotuj do szkoły.
-Oki.
Weszłam na górę, po schodach i zniknęłam w moim pokoju.

Reszty dnia nie będę wam opisywać, bo bym was zanudziła. Po prostu dałam Lunie zabawkę (z czego się bardzo ucieszyła), spakowałam do szkoły i się umyłam. Położyłam się na wygodnym łóżeczku i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Na niebie wisiał księżyc w pełni. Biegłam lasem. Uciekałam, nie wiem przed czym...uciekałam. Nagle przede mną pojawiło się spore urwisko. ~K**wa nie dam rady przeskoczyć.
Zatrzymałam się tuż nad przepaścią. Odwróciłam się i zobaczyłam czarny cień poruszający się po ziemi. Kształtem przypominał wilka, a jego oczy były koloru złota, pomieszanego z miedzią. Powoli podchodził w moją stronę, jednocześnie zerkając za moje plecy. Zrobiłam krok w tył i od razu tego pożałowałam. Zaczęłam spadać w dół, w przepaść. Zanim uderzyłam o ziemię popatrzyłam na wilka lecącego w moją stronę. Ostatnie co zapamiętałam to złote oczy patrzące na mnie przerażeniem.

Obudziłam się na podłodze. Kołdra leżała w rogu pokoju, a poduszki były za łóżkiem. To był strasznie dziwny sen... I o co, w nim chodziło? Powoli zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam. Wszystko widziałam jak, przez lupę. Każda nierówność, każda zmarszczka!
Natomiast moje oczy zmieniły się z szaro-zielonych w jasny błękit! Nie dość że zmieniły barwę, to jeszcze zaczęły lekko emanować światłem. Odskoczyłam od lustra i zamknęłam oczy, modląc się aby to był sen. Niestety, po ich otwarciu nadal widziałam ten sam obraz dziewczyny z nieziemsko błękitnymi oczami.
Po odświeżeniu, ubrałam się do szkoły i wyszłam z łazienki. Wzięłam rzeczy do szkoły i zeszłam na dół.
W kuchni siedział mój tata z gazetą, przed nosem.
-Tato, wyprowadzisz Lunę na spacer?
-Dobrze kotku, ale pospiesz się, bo się spóźnisz w pierwszy dzień szkoły.
-Yhm.
Szybko zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Na odchodne rzuciłam jeszcze krótkie ''pa''. 

Gdy w końcu doszłam do szkoły, pierwsze co mi się rzuciło w oczy, był tłum ludzi i czarny samochód sportowy marki xxxx (super wzrok, jednak czasami się przydaje). A i odkryłam, że jak się skupię na jednej rzeczy, w polu mojego widzenia, to wtedy mój wzrok się wyostrza, a jak nie to pozostaje normalny. (To wyjaśnia fakt, czemu jak się skupiłam na twarzy, to widziałam dokładniej)

Nom... to się rozpisałam. No i macie kolejnego nexta. :*
Mam nadzieję, że się podobało. Hmmmmm, kolejny rozdział, może się pojawi w sobotę, a jak nie, to na pewno w niedzielę. XD


Historia wilczycy z miastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz