ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ғɪᴠᴇ : ᴅᴀᴛᴇ

294 25 5
                                    


───[ ᴀʟᴛᴇʀɴᴀᴛɪᴠᴇ ᴇɴᴅɪɴɢ]───

—ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ_ғɪᴠᴇ—

ᴅᴀᴛᴇ


・—— ・・—— ・ ୨୧ ・—— ・ ・—— ・

Moje spotkanie z Yeonjunem — i dość istotna rozmowa — jak gumowa piłeczka wpadło prosto w ręce skonsternowanego Minho, który z niecierpliwością czekał na pikantne szczegóły dotyczące bruneta jak i jego pokrętnego powodu bójki z Choi Sanem. Krótko po moim powrocie do domu opowiedziałem mu wszystko z nawiązką, ignorując oczywiście prośbę Hwanga bym nikomu nie mówił o tym, co naprawdę wydarzyło się między nim a Sanem — w szczególności Minho. Relację z moim mentorem jednak ceniłem sobie o wiele bardziej, niż relację z Yeonjunem;

— Nie wiem, nie mieści mi się to w głowie — od samego rana słyszałem tylko i wyłącznie lament Minho. — Nie wierzę, że Seonghwa jest takim skurwysynem.

— Całowanie się wydaje ci się bardziej wiarygodne, niż trawka? — prychnąłem pod nosem.

— Oczywiście, że tak — brunet spojrzał na mnie z ukosa.

— Śmiesznie, co nie? Yeonjun wyśpiewał mi dosłownie wszystko — powiedziałem odsuwając od twarzy nieco zabrudzoną chusteczkę higieniczną. — Na słowo honoru.

Chusteczka tamtego dnia była dla mnie jak zbawienna, zesłana z niebios błogość. Wstając z łóżka chwilę po siódmej rano, gdy z mojego telefonu rozbrzmiał dźwięk irytującego budzika, odkryłem na swojej białej jak śnieg poduszce ślady szkarłatnej cieczy, która jak się później okazało, kropelkami spływała z mojego nosa — bez żadnego, konkretnego powodu. Nigdzie się nie uderzyłem a nawet jeśli, krew nie płynęłaby tak nieustannie. Pani Choi widząc co się dzieje chciała jak najszybciej zabrać mnie do szpitala, jednak nie widziałem w tym większego sensu. Gdybym tonął we własnych płynach, owszem. Byłem przekonany, że spływająca krew jeszcze przez jakiś czas utrudni mi życie, pochodzę pół dnia z chusteczką przy nosie i na tym się skończy. To zjawisko nie mogło jednak nie mieć swoich konsekwencji.

— Lepiej ci trochę? — usłyszałem pytanie Minho. — Dalej leci?

— Trochę mniej niż rano — odpowiedziałem wycierając delikatnie wierzch nosa.

— Przejdźmy się może do pielęgniarki, co?

— Później — zignorowałem jego prośbę. — Mamy matematykę na pierwszej. Egzamin. Zapomniałeś już?

Byliśmy w drodze do szkoły, która tamtego dnia była nieco opustoszała — a przynajmniej jej epicentrum, dziedziniec. W zeszły piątek ogłoszono jesienny nabór na napastników Yonsei Hellhounds, dlatego też cała szkolna społeczność przesiadywała na trybunach przy boisku, oglądając zaciekłe walki byków o miejsce w drużynie footballowej. Mnie jakoś średnio interesowało całe to wydarzenie — Minho również.

— Yeosang wie o twojej rozmowie z Yeonjunem?

— Tak. Gadaliśmy wczoraj przez telefon — odparłem zgodnie z prawdą. — Wyśmiał Seonghwę. Yeonjuna w sumie też.

— Wcale się nie dziwię.

Skręcając w jedną z prowadzących do szkolnego budynku ścieżek, weszliśmy na teren boiska sportowego, mając zamiar jak najszybciej znaleźć się pod salą do matematyki. Trzymając się siebie nie zwracaliśmy szczególnej uwagi na zatłoczony sztuczny trawnik, po którym szliśmy jak para pieprzonych modelek.

ᴀʟᴛᴇʀɴᴀᴛɪᴠᴇ ᴇɴᴅɪɴɢ • ᴡᴏᴏsᴀɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz