ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ sɪx : ᴄʟᴀɪᴍs

283 20 10
                                    


— ⌈ 6 ᴘᴀᴢ́ᴅᴢɪᴇʀɴɪᴋᴀ 2022 ⌋


drogi pamiętniczku.

choi san zaprosił mnie na randkę.

ja i on — na randce?

błagam.

PRĘDZEJ ZOSTANĘ KSIĘDZEM.

bez odbioru


— wooyoung.


───[ ᴀʟᴛᴇʀɴᴀᴛɪᴠᴇ ᴇɴᴅɪɴɢ]───

—ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ_ꜱɪx

ᴄʟᴀɪᴍꜱ


・—— ・・—— ・ ୨୧ ・—— ・ ・—— ・

Od mojego spotkania z Sanem minęło dobrych kilka dni, które spędziłem na głębokim rozważaniu dlaczego czarnowłosy od tak zmienił swoje nastawienie do mojej osoby — dlaczego ze wszystkich możliwych propozycji zjednoczenia postanowił zaprosić mnie na randkę. W zamian za święty spokój bo rzecz jasna w każdym wypowiadanym przez niego słowie kryło się ziarno goryczy. Byłem w stanie znieść każdą jego zaczepkę — mógłby nawet codziennie lać mnie z wiadra lodowatej wody. Wizja randki z tym człowiekiem a w tym, spędzenia z nim kilku godzin sam na sam przyprawiała mnie o dreszcze, ból głowy i ogromne zniesmaczenie.

Rozmawiając z Minho nie wspominałem mu o tym co dokładnie wydarzyło się podczas mojej konfrontacji z jego bratem. Oszczędziłem sobie gadki na temat tego jak San przyprawiał mnie o mdłości swoim głupkowatym zachowaniem. Pominąłem też fragment gdzie jego obślizgłe ręce dotykały moich włosów — nie chciałem by Minho o tym wiedział. Otrzymał jedynie informację, że między mną a jego bratem nastała prowizoryczna cisza. Korzystając natomiast z okazji oznajmiłem honorowo, że absolutnie nie mam zamiaru iść na imprezę Seonghwy właśnie dlatego, że była ona imprezą Seonghwy. Nie chciałem pchać się w bagno bo za takowe tę domówkę uważałem. Doskonale wiedziałem, że Minho nie idzie tam ze względu na dobrą zabawę a ze względu na Hana — nie było mowy by Yeosang odpuścił pierwszy w Korei melanż. W przeciwieństwie do mnie, co było dość problematyczne. Minho nie dopuszczał do siebie mojej rezygnacji — na słowa, że nie mam ochoty nigdzie iść reagował prostym;

— Nie idąc tam możesz równie dobrze spakować manatki i spadać do Lorain

Byłem na kompletnie przegranej pozycji.

Po jakimś czasie zacząłem zauważać plusy pracy w Escape from Toronto — nie było tam Minho ani jego brutalnych zamiarów wobec mojej osoby. Choć staż w kawiarni wyglądał kompletnie inaczej niż to sobie wyobrażałem. W ciągu dnia przez lokal przewijało się może plus—minus trzydzieści, góra czterdzieści osób z czego znaczna połowa przesiadywała od otwarcia do samego zamknięcia. Tylko z zewnątrz wyglądało to więc czadersko i ciekawie — w środku wiało nudą jak cholera. W ciągu swojej kilkugodzinnej zmiany przecierałem w kółko cały nakład filiżanek jaki mieliśmy na stanie, domywałem ekspres do kawy, zamiatałem chodniki przed lokalem a gdy już naprawdę nie było co robić, oglądałem tajskie dramy puszczając odcinki w kolejce, oczywiście telefon ustawiając między plastikowymi kubkami do mrożonych kaw skąd nie było go widać w kamerze. Wszystko to by zabić czas, który jak na złość płynął tak nieubłaganie wolno. Spoglądając na zegarek wydawało mi się, jakby jego czarne wskazówki dosłownie stały w miejscu.

ᴀʟᴛᴇʀɴᴀᴛɪᴠᴇ ᴇɴᴅɪɴɢ • ᴡᴏᴏsᴀɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz