Rozdział 12

30 2 1
                                    

- Powinni uciec 

- Jeszcze nie jest pora, nie da rady!

- Przyjdą po nią ponownie! Muszą uciekać teraz i przyspieszyć trening.

- Jak?! Ona nawet go nie zaczęła!

Kto to mówi? Słyszę głosy ale nikogo nie widzę.. Widzę tylko ciemność.. Otacza mnie pustka..

Nagle pojawiło się małe światełko. Jasna plamka w mojej ciemności, która z sekundy na sekundę robiła się coraz większa..

Nagle otworzyłam oczy. Jestem w szpitalu? Tak.. To chyba szpital. Cały czas leżąc rozejrzałam się po pokoju. W środku było tylko moje łóżko okno i jedno krzesło.. Pokój był pusty ale drzwi do sali były otwarte.

- Zapieczętowała go? - zapytał ktoś. To chyba kobieta

- Nie, raczej.. ujarzmiła.. czy coś takiego - odpowiedziała druga osoba, to chyba był Shikamaru

- Gdzie on teraz jest? - ponownie spytała kobieta.

- Uciekł.. przyniósł ją do szpitala i powiedział, że tak nie może i zniknął 

- Wróci, jest zły na siebie

Kto uciekł? Naruto? Nie.. To byłoby bez sensu..

Nagle do sali wszedł Shikamaru i kobieta, z którą rozmawiał. To była pani Tsunade.

- O Hinata, dobrze, że już się obudziłaś. Jak się czujesz? - spytała 

- Nie wiem, chyba okej - odpowiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Nic mnie nie bolało poza ręką. Spojrzałam na nią i się okazało, że jest cała w bandażach. - Co się stało?

- Akatsuki dowiedzieli się, że już tu jesteś, zaatakowali nas, ale uciekli po przemianie Naruto, opanowałaś jego gniew i zemdlałaś. Nie pamiętasz?
- Opanowałam? - teraz jak tak o tym myślę, to rzeczywiście coś takiego się stało. Naruto był pochłonięty przez jakąś czerwoną taflę, byłam przy nim gdy zniknęła. Stąd to oparzenie, Pamiętam jak złapałam go za rękę i był gorący.. Bardzo gorący..

- Gdzie Naruto? - spytałam. 

Nikt nie odpowiedział, tylko spojrzeli się na siebie.. 

- Coś mu się stało? Gdzie on jest? - podniosłam się całkiem, nagle byłam w stanie przeszukać całą wioskę tylko po to żeby go znaleźć

- On.. - zaczął Shikamaru - nie wiem gdzie jest. Odkąd trafiłaś do szpitala nie pojawił się tu.

- To ile tu leżałam? - zapytałam zdziwiona

- 2 dni.

- 2 dni? Jak to się stało? Mogę już stąd wyjść? Chcę iść do domu .. 

- Skoro czujesz się w porządku to możesz, ale przyjdź jutro do mojego gabinetu pokazać jak ręka, musimy też obgadać parę rzeczy, ale dowiesz się jutro - oświadczyła Tsunade i wyszła

- Poczekam na zewnątrz i odprowadzę Cię do domu - powiedział Shikamaru i wyszedł z sali.

- Byłam w szpitalnym ubraniu więc przebrałam się w swoje ubrania i wyszłam.

Szliśmy z w ciszy. On chyba nie wiedział od czego zacząć a ja nie wiedziałam o co mam zapytać najpierw więc rzuciłam ogólne " Co się wtedy stało ?"

Shikamaru westchnął. 

- Dużo by opowiadać, co najbardziej cię interesuje?

- Co się stało z Naruto? Czemu wtedy nagle nie był sobą? I Co to byli za ludzie? I skąd wiedzieli, że tu jestem... i czemu szukali akurat mnie, i co to były za dziwne tornada ?

I żyli długo i... Ciekawie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz