Rozdział 1

661 52 9
                                    

- Hinata! Hinata! Wstawaj! - wołała do mnie mama. 

Był sierpień, końcówka wakacji, a moim kochanym rodzicom wymarzyła się zmiana w życiu. Postanowiliśmy się wyprowadzić. Czy jest mi przykro? Raczej nie za bardzo. Znajomi? Nie jestem zbytnio rozrywkowa, więc nie mam bliskich przyjaciół. Szkoła? Szkoła to szkoła, nie ma ona większego wpływu na naszą przeprowadzkę. Chłopaka także nie mam, więc nic i nikt mnie tu nie trzyma.

Byłam spakowana już wcześniej. Leniwie podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i starałam się doprowadzić moje długie granatowe włosy do porządku. Ostatecznie związałam je w wysokiego kitka bo jest strasznie ciepło. Zrobiłam szybki makijaż, ale był bardzo delikatny. Nie lubię się jak jest dużo makijażu. Podkreśliłam lekko moje białe oczy ( dużo osób myśli że to soczewki, co ja poradzę, że jestem jakaś inna :/ ) i założyłam biało-różową, tiulową sukienkę na ramiączka. Wychodząc z pokoju czułam zapach śniadania, którego zapach roznosił się po całym domu.

- To śniadanie czuć już u mnie - powiedziałam z ogromnym uśmiechem na widok sterty naleśników przygotowanych przez moją mamę. Sięgnęłam po słoik nutelli i zabrałam się za śniadanie. - Kiedy jedziemy? - zapytałam po chwili, ale już z mniejszym entuzjazmem.

- Za godzinę przyjedzie samochód, który zawiezie nasze meble i wszystkie torby. Jak zjecie, to zacznijcie znosić rzeczy. - wytłumaczyła mama.

  Po godzinie, zgodnie z planem przyjechał samochód ciężarowy, który miał przetransportować nasze bagaże do nowego domu w mieście Konoha. Ja wraz z moją, młodszą siostrą Hanabi i rodzicami, również postanowiliśmy już jechać. Odjeżdżając nie czułam ani żali, ani smutku czy też tęsknoty. Jedyne uczycie jakie mi teraz towarzyszyło to był strach. Bałam się. Jak wcześniej myślałam o zmianie miejsca zamieszkania to nic dla mnie to nie znaczyło. A teraz? Obawiam się, ale nie wiem czego. Droga trwała około dwie i pół godziny. Cały ten czas myślałam o tym co się może zmienić w moim życiu. Może poznam nowych przyjaciół, może znajdę chłopaka i... Z zamyślenia wyrwał mnie głośny pisk Hanabi.

- Kyaa! Jak tu cudownie! - krzyczała patrząc przez okno samochodu. 

Tak. Konoha jest dość ładnym miejsce. Wiele sklepów, parków, ogólnie jest co  robić. Byliśmy dosyć niedaleko ale mimo to trochę jeszcze mamy do domu, bo jest korek i to dosyć spory. Gdy spojrzałam przez okno widziałam śliczny park. Był o wiele większy od tych, które mijaliśmy wcześniej. Ludzie chodzili, bawili się, grali w gry, ale moją uwagę przyciągnął blondyn, który siedział samotnie na ławce. Wyglądał na jakieś 17 lat, czyli tyle co ja. Miał czarne spodnie i niebieską bluzkę, która podkreślała jego umięśnione ciało. Nagle wstał z ławki. Szedł w stronę mojego auta ( tak, tak, nadal stoję w korku haha). Odwrócił głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Dopiero teraz mogłam zobaczyć ten nieziemski błękit. Czułam się jak zaczarowana. Los chciał, żeby akurat w tym momencie korek ruszył. Gdy odjeżdżałam nieznajomy nadal patrzył na mnie, uśmiechnął się i puścił mi oczko. Moje policzki płonęły, aż jego postać nadal widniała za oknem. Gdy auto skręciło dopiero teraz uświadomiłam sobie co się przed chwilą wydarzyło. Czułam motyle w brzuchu, a na moim policzkach nadal można było dostrzec rumieńce. - Czyli tego się tak bardzo obawiałam przed przyjazdem? - pomyślałam. Zaraz, zaraz, Hinata! Ogarnij się! Ty go nawet nie znasz! - skarciłam się w myślach na szczęście Hanabi zachwyca się na głos i szybko wróciłam do rzeczywistości. 

- No to jesteśmy! - powiedział tata. - Jak wam się podoba dziewczynki? - dodał jakby był zadowolony sam z siebie.

- Wow - nie dałam rady nic więcej powiedzieć, gdy przede mną ukazał się wielki biały dom. Jeżeli można to domem nazwać, bo ja bym bardziej powiedziała, że od dziś mieszkamy w hotelu. 

Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do domu. Tata zaprowadził mnie do pokoju, który już był zrobiony, tylko się wypakować trzeba. Moje ściany były białe tak samo jak meble. Żeby pokój nie był nudy miałam tam dużo fioletowych dodatków i telewizor. Pudła i torby z moimi rzeczami i ubraniami położyłam w kącie. Teraz nie mogłam zastanawiać się co gdzie położę, bo moje myśli zajmował tylko tajemniczy blondyn. Gdy spojrzałam na zegarek była dopiero 17:30, więc postanowiłam zwiedzić okolicę. Wstałam, szybko poprawiłam makijaż i włosy a potem zeszłam na dół.

- Idę na spacer - oznajmiłam rodzicom

- Dobrze, tylko nie wracaj za późno. - odezwała się mama. Po pozwoleniu wszyłam z domu kierując się w stronę parku, w którym miało miejsce moje pierwsze spotkanie z tym chłopakiem. Szczerze liczyłam że go tam spotkam. Droga od domu zajęła mi zaledwie 15 min, ale szłam bardzo wolno. Gdy przeszłam przez bramę zaczęłam szukać tajemniczego blondyna. Po chwili spaceru i rozglądaniu się znalazłam moją zgubę.

~~~~~~~~

Witajcie ( jeśli ktoś to czyta haha )

No to mamy rozdział 1, na drugi już mam plan, ale okazuje się że w praktyce to trudniejsze niż myślałam. Prolog był nudy i ten rozdział raczej też, ale mam taki plan na pozostałe, że zachęcam do czytania. Zachęcać znajomych, dawać gwiazdki i komentować. Jeśli są jakieś życzenia, które chcielibyście wyczytać w tym opowiadaniu, to śmiało pisać, a ja postaram się je wykorzystać w kolejnych rozdziałach. Czekam na wasze opinie ! <3

Do zobaczenia :D

I żyli długo i... Ciekawie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz