Kiedy On Się Rumieni

538 11 15
                                    

⚽Endou Mamoru⚽

Byłaś w sklepie z Endou kupić piłkę do nogi bo większość Kogure rozwalił na ostatnim treningu. Normalny sportowy sklep. Wszystko normalne... Oprócz baby która tam pracowała. Bo ona to był chodzący dramat. Wszystko zaczęło się od tego, że Endou podszedł do tej kobiety pytając gdzie są piłki do nogi.
- Tam- wskazała palcem i ruszyła we wskazaną stronę - Ja się nazywam Z/I (znienawidzone imię). Cały czas bezwstydnie podrywając twojego kolegę.
- Nosz po prostu... - jęknęłaś cicho słuchając jej paplaniny. Nie żeby coś, ale poprostu nie chciałaś żeby  był z tą lafiryndą. Endou chyba też nie był zadowolony. To ci wystarczyło. W pewnym momencie złapałaś rękawice bokserską, która była na pobliskim regale i dałaś tej babie w nos. Endou był trochę zaskoczony, ale ruszył gdy do niego krzyknęłaś:
- Dobra a tera technika hisatssu: spierdalando!
-  Oki - odkrzyknął Endou i zwialiście po prostu ze sklepu. Potem cię zapytał po kiego grzyba dałaś ZI w nos.
- Niech się spotyka z kimś innym. Jesteś moim kumplem i nie będziesz chodził z tą lasencją- odpowiedziałaś mu tylko.
- No... Dzięki cieszę się że mnie od niej uwolniłaś- westchnął Endou lekko się rumieniąc-ale nadal nie mamy piłek.
-To idźmy do sklepu.
- Ale nie do tego, ok?
- Wiadomo.

😺Gouenji Shuya😺

Byłaś nową menadżerką w Inazumie i powiedzmy, że byłaś bardzo zdeterminowana. Czyli dopingowałaś  wszystkich na treningach. Szczególnie lubiłaś wrzeszczeć na Gouenjego, bo zawsze był taki spokojny i mogłaś trochę nim wstrząsnąć. Problemem było to, że nie mogłaś przestać. Tak samo na pierwszym meczu w którym byłaś jako menadżerka. Tak więc w pierwszej połowie jeszcze dałaś radę się powstrzymać no ale w drugiej Gouenji strzelił bramkę ognistą burzą więc po prostu musiałaś się wydrzeć.
- Tak jest Gouenji! Brawo pokazałeś karaluchom kto tu rządzi! Oby tak dalej! Gdybyś był trucicielem szkodników zgarnął byś fortune( XD nie pytajcie)!
Wrzeszczałaś coś o karaluchach, bo wcześniej kapitan drużyny przeciwnej naśmiewał się z ciebie że jesteś niska, no to ma za swoje! Gouenji jęknął i nawet z ławki widziałaś, że jest czerwony jak nigdy w życiu. Podbiegł na chwilę w twoją stronę
- Jezu T/I przestań. Na treningach to jeszcze, ale nie drzyj się na meczach, bo robisz straszny obciach- wymamrotał
- Sorki starałam się nie krzyczeć ale to była świetna bramka...
-Dzięki, ale błagam nie rób tak więcej, Ok?
- Jasne jak ognista burza - mrugnęłaś do niego przez co się jeszcze bardziej zarumienił
- Super do zo po meczu- Gouenji pomachał Ci i odbiegł do drużyny.

🐧Kidou Yuuto🐧

Było zimno. Bardzo zimno. A ty stałaś przed domem chyba Haruny. Bo nie wiadomo. Miałyście się spotkać u niej więc wysłała Ci swój adres, no ale od kiedy Haruna mieszka w jakiejś willi z basenem? I tak nacisnęłaś dzwonek, i teraz stałaś zmarznięta pośród irytującego brzęczenia, które wywołało w ciągu minuty u ciebie taką agresję, że chciałaś przyjechać tu walcem i zgnieść tą wille. A przynajmniej dzwonek.
Jeszcze 3 sekundy i wracam do domu- pomyślałaś i zaczęłaś odliczać: 1,2,3...
I dokładnie wtedy jakiś pan w garniturze ci otworzył i wprowadził do środka. Miałaś takiego laga mózgu, żo po minucie dopiero zajarzyłaś, że stoisz sama w korytarzu jakiejś chaty. A facet zniknął na chwilę i wrócił.
W towarzystwie Kidou, który wcale nie wyglądał na zaskoczonego.
- Kidou, co ty tu robisz, czy ten facet jest porywaczem i mam dzwonić na policję? - zapytałaś natychmiast.
- Spoko, to jest Alfred, mój lokaj. Jak chcesz to mogę Ci zrobić czekoladę, bo widzę że jesteś zmarznięta.
- Tak pewnie poproszę- powiedziałaś- miałam być teraz u Haruny, ale coś nie wyszło.
- Wiem napisała mi że wysłała tobie zły adres i żebym się nie zdziwił jak ciebie zobaczę- odpowiedział Kidou-Dobra Alfredzie zrobisz czekoladę?
Alfred ukłonił się i wyszedł, a Kidou odwiesił moją kurtkę.
- Czemu Alfred? To takie jakieś niejapońskie imię. I czemu mieszkasz w takiej wypasionej chacie?
- Witamy w Sharp Manor, moja rodzina zastępcza ma kupę hajsu- wyjaśnił Jude - Alfred ma brytyjskie korzenie, ale jest niezawodny.
- No fakt,niezawodnie szybko otwiera drzwi- przewróciłaś oczami.
- Ej, on naprawdę się stara!
- Dobra ale chyba powinnam iść do Haruny.
- Ona zaraz przyjdzie.
- No to ok...
Nagle wszedł Alfred z tacą z kubkami czekolady i komentarzem:
-Proszę Kidou dla ciebie i twojej dziewczyny-postawił kubki i sobie poszedł.
- Ona nie jest moją dziewczyną! - wrzasnął za nim kidou rumieniąc się pewnie jak nigdy w życiu - Wiesz co, chrzanić. Gramy w szachy? - zapytał wykładając planszę
-Eeee jasne, pokonam cię - odparłaś nadal lekko zmieszana.

Kidou jako batman... Z lokajem Alfredem... to by było bezcenne. Kidou ma gotową pelerynke pewnie XD

💫Kiyama Tatsuya💫

Wyjaśniło się, skąd kojarzyłaś Kiyamę. No więc właśnie skończyłaś trening i zostałaś z Kiyamą, bo mieszkał blisko ciebie, gadaliście o jakiś głupotach i nagle przyszło ci do głowy pytanie zupełnie nie na temat, ale wiedziałaś, że inaczej o tym zapomnisz. Po prostu zapytałaś się:
- A my się kiedyś spotkaliśmy, Kiyama? Bo ciągle mi się wydaje, że już się poznaliśmy. Wiesz, takie tam przeczucie.
To pytanie wystarczyło, żeby chłopak spalił buraka i zaczął irytująco pochrząkiwać.
- No wiesz, tak osobiście to nigdy- powiedział szybko- Ale tak jakby przez przypadek prawie wyburzyłem Ci szkołe - dodał natychmiast. Ach, ta kiyamowa szczerość...
W każdym razie cie zatkało.
- Zaraz, a ty nie byłeś z tą drużyną Genesis? Tą co walczyła z wcześniejszym Raimonem? Ich kapitanem był... Chyba Gran?
- No tak, ja byłem Granem, ale już się zmieniłem jak wszyscy z tamtąd- odpowiedział-Ale przeprosiłem wcześniej, więc chyba wszystko w porządku?
- Pewnie, a co myślałeś? - zapytałaś całując go w policzek, przez co chłopak zarumienił się jeszcze bardziej- No i jedna zagadka rozwiązana!
- Zaraz, a ty nie jesteś na mnie zła za to wszystko? - zapytał Tatsuya niepewnie.
- Wiesz, ja nawet nie lubię szkoły za bardzo-wzruszyłaś ramionami i ruszyłaś - idziesz?
- Idę - odpowiedział Kiyama śmiejąc się cicho i poszedł za tobą.

💚Midorikawa Ryuuji💚

Midoś od rana był jakiś smutny i po śniadaniu od razu zamknął się w pokoju, więc Tatsuya, Suzuno i Nagumo postanowili go trochę rozweselić. Wiedzieli, że Midorikawa najbardziej lubi ciebie, to przylazł do ciebie Tatsuya i próbował cię namówić żebyś spróbowała pocieszyć zielonowłosego chłopaka. No pewnie że się zgodziłaś! Przyszłaś do pokoju Midosia i w sumie chciałaś zapukać, ale Suzuno i Nagumo poprostu cię wepchnęli do środka. Tak, że wylądowałaś. Na. Łóżku. Midosia. Tuż. Obok. Niego. No myślałaś że się spalisz ze wstydu, zielonowłosy zrobił się cały czerwony na twarzy.
- Czemu jesteś smutny? - zapytałaś natychmiast żeby przerwać ciszę między wami.
- Nie jestem smutny, mam zły dzień tylko- odpowiedział Mido, wzruszając ramionami.
- Sorry za skok na łóżko, Suzuno i Nagumo mnie tu wepchnęli- powiedziałaś- A na zły dzień zrobimy sobie kuchenne rewolucje! Tylko nie siedź w tej ciemnicy i chodź do nas!
- Dobra-westchnął Midoś i wstał, a potem poszedł do kuchni.
Oczywiście spaliliście garnek robiąc sushi( nie pytajcie XD) i Nagumo zaciął się nożem, ale to wszystko poprawiło humor Midorikawie i resztę dnia spędziliście opowiadając suchary. Zły dzień definitywnie się skończył.

INAZUMA ELEVEN SCENARIUSZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz