Uzupełnienie: Genda Koujirou

262 6 0
                                    


Jak się spotkacie?

Twój tata robił akurat remont waszego mieszkania. Mama była w pracy, on skręcał jakieś szafki, a ty mu pomagałaś, bo w sumie czemu nie, i wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt, że drugiego dnia remontu tata wymyślił sobie, że przemaluje ściany na inny kolor. Oczywiście chciałaś być miła, więc malowałaś te przeklęte ściany razem z nim. W końcu, po przemalowaniu pierwszych dwóch ścian zrobiliście sobie przerwę na obiad. On wyjął jakieś kanapki, a ty, ponieważ nie miałaś na nie ochoty postanowiłaś pójść do Maka( w Japonii mają McDonaldy? Ktoś wie?). Byłaś tak zmęczona i głodna, że nawet się nie przebrałaś. A wyglądałaś jak kolorowy strach na wróble. Byłaś cała od farby, w starym podkoszulku i wystrzępionych spodniach. Ale ok, wróćmy do twojej wędrówki do McDonalda, która przebiegła Ci zaskakująco spokojnie. Żadnych głupich komentarzy na temat twoich ubrań, tylko parę krzywych spojrzeń, ale zwisało Ci to. Dotarłaś więc bez niespodzianek do Maka. Oczywiście jednak nie byłabyś sobą, gdybyś nie odwaliła czegoś głupiego. Najpierw więc przez chwilkę mocowałaś się z drzwiami, pchając je zamiast ciągnąć (kto z nas kiedykolwiek nie miał takiej sytuacji), a potem, gdy już weszłaś do środka... Jakiś chłopak wpadł na ciebie z tacą. Co prawda skończyło się tylko na keczupie na włosach, w porównaniu z twoją koszulką to było nic, ale facet zaczął cię przepraszać. No i cóż, pozostawało ci go słuchać.
- Umm, przepraszam cie... Za to. Nie wywaliłem Ci tacy na głowę specjalnie! - krzyknął niemal natychmiast po tym jak sprawdziłaś stan włosów po keczupie.
- Nieee, nic się nie stało, wyglądam jedynie troszkę gorzej niż wcześniej. - odpowiedziałaś wymownie wskazując na Twój strój. Chłopakowi
nie poprawiło to jednak humoru. Nadal przygryzał wargę z zażenowaniem i patrzył się gdzieś w bok. Dopiero teraz przypatrzyłaś się mu dokładniej. Miał brązowe włosy, trochę nastroszone, był trochę wyższy od ciebie i wyglądał jakby był w twoim wieku. Całkiem sympatycznie.
- Naprawdę nie sądziłem, że się wywalisz. - nieopodal stojący chłopak z dziwną fryzurą przerwał ci rozmyślania. - A mógłbym przysiąc, że z twoją równowagą było wcześniej całkiem dobrze.
- Zamknij się Fudou nie trzeba było mnie popychać- warknął na niego chłopak z tacą na której przed chwilą gwałtownie ubyło keczupu. - Ok, mam na imię Genda, a to są Fudou i Sakuma- wskazał na jakiegoś typa przypominającego pirata i tego co mu przed chwilą dokuczał.
- Miło was poznać, jestem Ti.-odpowiedziałaś mu.
- Nam też miło cie poznać... A skoro już się znamy to chcesz usiąść przy naszym stoliku?
- On po prostu próbuje powiedzieć że jest biedny i nie postawi ci żarcia- dodał Fudou i uśmiechnął się złośliwie- Dlatego chce Ci wynagrodzić to - wskazał na twoją koszulkę- jakoś inaczej. Osobiście preferuję sposób "chodźmy do łóżka".
Pirat, czy raczej Sakuma wbił mu łokieć w żebra i kazał mu się zamknąć. Nie podziałało, mimo to dosiadłaś się do nich i całkiem miło sobie pogadaliście. Okazało się też, że chodzicie do tej samej szkoły, więc później pożegnałaś się z nimi z myślą, że zobaczycie się w poniedziałek i wróciłaś do domu, czyli też do malowania...

Po Jakim Czasie Zostajecie psiapsi

Mimo, że już w poniedziałek znalazłaś klasę Gendy, pogadać udało wam się dopiero w czwartek, bo miałaś plan zawalony sprawdzianami i różnymi innymi rzeczami, które uniemożliwiały poznawanie nowych przyjaciół. W rezultacie zaprzyjaźniliście się po dwóch tygodniach.

Kiedy On Się rumieni

Wracałaś sobie spokojnie ze szkoły, mijałaś akurat boisko, na którym jak zwykle Twoi koledzy mieli trening, w tym Genda, Sakuma i twój Nie-przyjaciel Fudou. Oczywiście zatrzymałaś się na chwilę, żeby popatrzeć. Trafiłaś na końcówkę, więc ledwo co zaczęłaś obserwować trening, on już się skończył i podeszli do ciebie Genda i Sakuma. Fudou demonstracyjnie udawał, że wcale nie ma ochoty z nimi iść i został z boku. Super. Fudou bywał zabawny, ale przez większość czasu był po prostu złośliwy. Nie cierpiałaś złośliwości.
- Cześć, Ti. Miło, że przyszłaś. Skończyłaś już lekcje? - zapytał Genda, energicznie potrząsając twoją dłonią na dzień dobry. A w zasadzie popołudnie.
- Widziałaś tą bramkę przed chwilą? To chyba może zaświadczyć, jak świetnie nam dziś idzie.- pochwalił się Sakuma uśmiechając się z dumą,poprawiając swoją opaskę na oko.
- Taaaak, bardzo fajna była. Ale niestety, to właśnie biedny Genda nie obronił- usłuszałaś za sobą charakterystyczny głos. Fudou.
- To nie wina Gendy! - zaprotestował cicho Sakuma.
- Trochę moja. Mogłem obronić. Nie dosięgnąłem piłki. - powiedział Koujirou, wbijając wzrok w ziemię. Poklepałaś go pocieszająco po ramieniu.
- Jeśli Genda nie obronił, to tylko dlatego, że przepuściłeś piłkę, ty dupku!- krzyknęłaś patrząc wrogo na Fudou- On bardzo ciężko pracuje i pewnego dnia prześcignie innych graczy w piłkę, w tym pewnie ciebie też! O ile jeszcze się to nie stało. Nie będziesz robił mu przykrości z powodu jednej głupiej bramki! - krzyczałaś na niego dalej,nie zważając na to, że Genda powoli zmieniał się w buraka, a przynajmniej możnaby to stwierdzić po kolorze policzków. Fudou natomiast wyglądał na rozbawionego. Właśnie miał coś odpowiedzieć, gdy zadzwonił mu telefon, więc odszedł na bok. Ty tymczasem zaciągnęłaś chłopaków w drogę powrotną do waszych domów.
-Em, dzięki, Ti. - powiedział po chwili Genda, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie.
- Nie ma problemu. Lepiej spadajmy, bo jeszcze Fudou nas dogoni. - odparłaś tylko.
- Nieee, nawet nie próbował nas doganiać. Chyba czeka go coś lepszego- zachichotał cicho Sakuma. - Jakiś chłopak albo dziewczyna. Albo ktoś, kto chce mu wpie***dolić. Całkiem często to się zdarza.
-Może, a teraz idziemy-zarządziłaś ciągnąc Pirata i ciągle zarumienionego Gendę za sobą.

INAZUMA ELEVEN SCENARIUSZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz