Rozdział 6

2K 156 25
                                    


Czarny kot

Wplatam dłoń we włosy kobiety. Unoszę wyżej biodra i przytrzymuje ją tak długo aż połyka mnie prawie, że w całości. Podoba mi się to. Trzymam ją w żelaznym uchwycie. Po kilku sekundach zaczyna wymachiwać dłońmi, a nawet drapać mnie paznokciami po gołych udach. Chichoczę pod nosem. W ustach trzymam papierosa. Zaciągam się nim. Przyjemny dreszcz rozchodzi się po całym moim ciele. 

W końcu puszczam ją wolno, a ona upada. Spoglądam na nią z góry. 

— Wstawaj — warczę ochryple. 

Ciągnę ją za dłoń i popycham na kanapę. Ustawiam się za nią. Wchodzę w nią jednym płynnym pchnięciem bioder. Oczy same mi się zamykają. Oddaje się dzikiej przyjemności. W pomieszczeniu słychać tylko obijające się o siebie ciała i jej jęki. 

Rozkładam płasko palce na dole jej pleców. Moja druga ręka odnajduje jej kwiat. Czuję jak zaciska się na mnie. 

— Jesteś już blisko? — mruczę jej do ucha. 

Wyciąga przed siebie długie ręce. Chwyta się mocniej oparcia i jęczy jeszcze głośniej. Mam zamiar chwycić ją za głowę, gdy drzwi mojego biura otwierają się. 

— Wypierdalać — drę się. 

Wciąż pieprzę dziewczynę, gdy słyszę jej głos. Podniecam się jeszcze bardziej. Oglądanie jest rozbrajające. Sprawia, że serce bije jeszcze szybciej.

 Łapie ją za cycki i wykręcam jej sutki. Sterczą dumnie jak dwa wierzchołki. 

— Chowaj fiutka w kalesony — mówi wrednie. 

Podskakuje i siada na moim biurku. Po paru sekundach klepię dziewczynę w biodro.

— Wpadnij później — szepczę w jej szyję.

Uśmiecham się z drwiną, gdy w popłochu zostawia nas samych. Podchodzę do siksy, która wpadła do mnie jak do siebie. Odchyla w bok głowę i wtedy atakuje  jej wrażliwą skórę. Sunę wskazującym palcem po jej odsłoniętym dekolcie. 

— Może dokończyłabyś to co przerwałaś? 

Sugestywnie spoglądam jej w oczy. Widzę szalejącą w nich burzę. Usta układają się w krzywy grymas. 

— Może jak umyjesz chuja...

Wybucham kolejny już raz śmiechem. 

Odsuwam się od niej. Podchodzę do barku. Nalewam whisky na dwa palce i wypijam jednym haustem. Odkładam pustą szklaneczkę i zapinam sprzączkę paska. Z ust ścieram ślady po szmince. Będę musiał wziąć prysznic. Wciąż czuję na sobie zapach tamtej kobiety. Z ziemi podnoszę poszarpane stringi i wsuwam je do kieszeni spodni.

— Jesteś obrzydliwy — mówi.

— Uważaj na słowa. Chyba zapominasz z kim rozmawiać, Gattino. (kotku)

Przewraca oczami. Złość znika z jej twarzy. 

— Masz coś dla mnie? — pytam. 

— Chciałabym mieć... Alessandro całe dnie przesiaduje z tą swoją kaleką. — Wzdycha. — Nie mam  jak się do niego dobrać.

Mój dobry humor ulatnia się od razu. 

— Mogłaś zdecydowanie wcześniej o tym pomyśleć. Ostrzegałem cię, do cholery! Chyba nie muszę uczyć cię jak zaciągnąć faceta do łóżka. Dosyp mu czegoś do drinka. Zaproś go na kolację, uwiedź..

Zbliżam się do niej. Przy okazji zaciągam się  jej świeżym zapachem. 

— Owiń go sobie wokół palca tak jak zrobiłaś to z...

— Nie waż się nawet wymawiać jego imienia! — Wścieka się. Odpycha mnie od siebie, ale przewidziałem ten jej ruch.  Łapie ją za łokieć i wykręcam nią tak, że przyciskam się do jej pleców. 

Zbliżam usta do jej ucha i mruczę:

— Ty chcesz jego, ja chcę ją. Lepiej pośpiesz się zanim to ja ubiegnę ciebie. 

Czuję jak drży. 

— Natychmiast mnie puść! 

Robię to w sekundzie. 

— Bierz się do roboty, Beatrice. 

Widzę w jej żmijowatych oczach determinację. Czas więc zacząć  grę.

Co myślicie o takim duecie?

SZEF KUCHNI. Z MIŁOŚCI DO CIEBIE. TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz