Rozdział III

1.5K 29 0
                                    

Ruszyłam do wyjścia. Jak ja teraz wrócę do domu. Muszę kogoś zapytać o adres. Przecież nie zadzwonię na taksówkę i powiem, że chuj wie gdzie jestem bo przecież nawet nawigacja mi pokazuje, że w szczerym polu. Nagle, gdy otworzyłam drzwi wpadłam na coś twardego. Podniosłam głowę do góry a moje serce chciało wyskoczyć.

-Gdzie tak pędzisz Lil? Kim już śpi?- odezwał się Vittorio, spojrzał na mnie tymi dużymi ciemnymi oczami. A jego zapach otumanił moje zmysły.

-Eee ja po prostu chciałam już wyjść i wrócić do domu. Tak właśnie zasnęła przed chwilką. - przełknęłam głośno ślinę. Czułam się dziwnie. Wiedziałam, że to ojciec mojej przyjaciółki jednak niezaprzeczalnie moje ciało inaczej na niego reagowało.

-Chodź odwiozę Cię.

-Nie, nie ma takiej potrzeby ja zamówię taksówkę. -no na pewno idiotko, ciekawe jaki adres podasz, mój mózg zaczął walczyć.

-Chodź. -powiedział rozkazującym i stanowczym tonem, nie pozostawiając mi wyjścia. Wskazał ręką abym poszła pierwsza. Czułam, po prostu czułam jego wzrok na sobie, który palił mnie żywcem. Gdy dotarliśmy do garażu wsiedliśmy do czarnego Suv-a, zapięłam pasy i ruszyliśmy w drogę Byłam przerażona, gdy zobaczyłam pod jego marynarką szelki z bronią. Boże może rzeczywiście przesadziłyśmy a jej ojciec nie chce mnie tu już widzieć i chce się mnie pozbyć. Jak mogłam być tak głupia, żeby wsiadać do auta z całkiem nieznajomym mi mężczyzną. Kim i tak mi nie pomoże bo przecież jest zalana w trupa i nikt po prostu nikt nie będzie widział nic.

-Rozluźnij się trochę. Ja nie gryzę, chociaż.. może czasami. - Uśmiechnął się pod nosem. Nie miałam pojęcia jak to skomentować ani co powiedzieć.

-Dobrze się bawiłaś? Widziałem Cię jak tańczyłaś.- moje policzki momentalnie zrobiły się purpurowe, a poczucie zażenowania sięgnęło zenitu. Miałam się nie zbłaźnić. A co zrobiłam? No kurwa się zbłaźniłam. Super.

-Tak, dobrze. Chociaż myślę, że niepotrzebnie tyle wypiłam. - tak jest! Zwal to na alkohol, świetny pomysł!

-No przyznam szczerze, że nie wyglądasz na osobę, która nadużywa mocniejszych trunków- Oj mało wiesz tatuśku. O Boże czy ja to pomyślałam? Co jest ze mną. O nie, gorzej.. Ja to powiedziałam. Jego zaskoczenie, które malowało się na twarzy było zdumiewające. Duże, silne dłonie zacisnęły się na kierownicy. Jednak po chwili zaczął śmiać. To był najpiękniejszy śmiech jaki kiedykolwiek słyszałam.

-O Boże najmocniej Pana przepraszam. To było mega niestosowne. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło. - zaczęłam się głupio tłumaczyć. Teraz to już na pewno wiedziałam, że nawet jeśli jakimś cudem on mnie nie zabije i będę miała wstęp do ich domu to nawet nie ma mowy abym przekroczyła jego próg.

-Cóż..nikt tak nigdy do mnie nie powiedział. To nowość dla mnie. Mógłbym się nawet przyzwyczaić. -powiedział, zaskakując tym zarówno siebie jak i mnie, poprawiając się na fotelu

-Sam Pan widzi, że jednak za dużo wypiłam. -odpowiedziałam speszona, gdy zauważyłam jego wzwód. Odwróciłam szybko wzrok. I już całą trasę patrzyłam przed siebie. Do momentu aż głowa bezwiednie opadła na szybę a oczy same się zamknęły.

-Jesteśmy już na miejscu Lili. - poczułam ciepłą dłoń na swoim policzku i wszechogarniający moje zmysły piękny, męski zapach. Otworzyłam oczy, a przed nimi ukazała się jego twarz wpatrującą się we mnie z troską. Był zbyt blisko mnie. Tak blisko. Odgarnął pasmo włosów z mojej twarzy. Wstrzymałam oddech, a jego usta zmiażdżyły moje. Wdarł się we mnie językiem zahaczając mój. Ścisnął moją szyję gwałtownie a ja zatraciłam się w tym obezwładniającym pocałunku. Nasze języki rozpoczęły wyjątkowy i zmysłowy taniec. Nikt inny nie całował mnie w tak dojrzały sposób. Tak namiętnie, że brakowało mi tchu. Wiedział dokładnie jaki ruch wykonać. Tkwiliśmy tak dłuższą chwilę, gdy nagle uzmysłowiłam sobie co robię. Oderwałam się od niego.

-O nie, co ja zrobiłam. To jest tak niepoprawne. - szybko odpięłam pasy i wyskoczyłam z auta jak poparzona nie dając mężczyźnie czasu na reakcję. Po prostu uciekłam. Gdy weszłam do mieszkania ruszyłam ku lodówce i wyjęłam z niej moje ulubione wino. Łzy mimowolnie zaczęły płynąć po policzkach. Nachyliłam butelkę, nie potrzebowałam kieliszków. I już wtedy wiedziałam, że tej nocy nie zasnę bez pomocy czegoś mocniejszego 

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz