Siedzieliśmy w ciszy, tak jakby nikt nie miał zupełnie odwagi jej przerwać. Ja nie miałam zielonego pojęcia co powiedzieć w takiej sytuacji i do kogo mam skierować swoje słowa. Każde wyrazy które niosły mi się na język wydawały się być bezsensowne. Tata kompletnie przygasł i skupił się na swoim posiłku co chwilę mieszając w nim sztućcami. Mama była tak zaskoczona i zawstydzona obecnością Vittorio, że tylko zerkała na jego osobę oczywiście udając, że tego nie robi, tak jakby zastanawiała się czy rzeczywiście istnieje. Kris całkowicie umilkł i miałam wrażenie, że bardzo żałuję swojej obecności w tym domu. Chyba po raz pierwszy. Natomiast niezwykle wyluzowany wydawał się być jedynie Vittorio który widziałam jak co jakiś czas wysyłał uśmiechy mojej mamie zajadając się obiadokolacją.
-Ktoś może chcę wina? - wypaliłam w końcu przerywając ciszę. Miałam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu alkohol rozluźni atmosferę. Bądź również mógł ją pogorszyć całkowicie. jak to zwykle bywa. Miał on niesamowitą moc i potrafił prowadzić ze skrajności w skrajność. Zazwyczaj gdy się nim upijałam lądowałam po prostu w łóżku pogrążona we śnie. Jednak bywało również tak, że gdy ktoś zwrócił mi uwagę bądź na przykład lekko mnie szturchnął mogło być to powodem do awantury. Oczywiście nie biłam się, nigdy. Nie leżało to w mojej naturze ale potrafiłam zaciekle walczyć o swoje, o swoją rację, a tym bardziej o bliskich.
-Poproszę - powiedział Kris przysuwając do mnie lampkę do której nalałam mu soczystą porcję. Rozlałam wino również po następnym kieliszkach. Samej również nie żałowałam zacnego trunku. Miałam tylko nadzieję, że w końcu każdy w miarę poczuję się swobodnie i razem przetrwamy w jakiś sposób ten wieczór.
- To może za spotkanie? - odparł Vittorio, który podniósł lampkę do góry wznosząc toast. Każdy z nas zrobił również ten sam gest. Jednym ruchem opróżniłam zawartość szkła. Nie mogłam tego wieczoru przetrwać na trzeźwo . Czułam wzrok swojej mamy, który mówił, że nie tak mnie wychowała jednak w tym momencie naprawdę tego potrzebowałam. Znów nalałam sobie lampkę jednak chwilę odczekałam z kolejnym łykiem. Nie chciałam się upić w trupa i przynieść wstyd mamie jak i sobie.
- A więc Vittorio czym się zajmujesz?- powiedziała mama zerkając to na mnie to na mężczyznę obok. Sama podniosłam wzrok i patrzyłam się na niego. Byłam niezwykle ciekawa odpowiedzi. Nie mniej niż moja mama. Pomyślmy czym mógł by się zajmować człowiek, który na co dzień nosi przy sobie broń i co jakiś czas bierze udział w strzelaninie. Hmm..
-Jestem przedsiębiorcom. - na te słowa parsknęłam śmiechem -poczułam na sobie wywiercający mi dziurę w głowie wzrok. Widziałam jak pod koszulą mięśnie mężczyzny napinają się, a jego ręka ląduję na moim udzie zaciskając się. Podjęłam zatem próbę zrzucenia jej jednak uścisk był za silny. A im bardziej chciałam to zrobić tym mniejsze miałam na to szanse. Super.
-Przepraszam.. Komuś wina może? - Podniosła butelkę do góry i znów Kris podsunął pierwszy kieliszek a ja nalałam sobie i jemu. Chyba nie tylko ja miałam plan aby się bardziej rozluźnić. Wypiłam wszystko na raz a chłopak siedzący obok zrobił to samo. Czyli dzisiaj skończymy podobnie. Widok Krisa pijącego alkohol był dla mnie dziwny ponieważ bardzo rzadko mu się to zdarzało, prawie nigdy. W moim życiu może dosłownie dwa razy widziałam go pod jego wpływem w tym dzisiaj jest to trzeci raz.
-A dokładnie w jakiej branży ? - moja mama tylko zerknęła na mnie karcąco. Jakby dawała mi znać, że powinnam zastopować z piciem. Bo przecież nie tak mnie wychowała.
- Inwestuję swoje pieniądze tam gdzie uważam to za opłacalne. Kupuję nieruchomości, sprzedaję je. Ostatnio właśnie kupiłem budynek w którym znajduję się biblioteka, w której pracuję Twoja córka. Mam zamiar trochę ją podreperować. Budynek zaczyna się nie nadawać już do użytku.
CZYTASZ
Daddy
ChickLitLili po raz pierwszy ma jechać do domu swojej przyjaciółki na imprezę urodzinową. Ma tam poznać ojca Kim, którego dziewczyna szczerze nienawidzi oraz jego partnerkę. Nie wie jeszcze, że to co wydarzy się tej nocy wywróci jej życie do góry nogami...