Rozdział V

1.5K 29 1
                                    


Tydzień minął mi naprawdę szybko, miałam masę pracy. Ilość dokumentów które musiałam wypełnić była ogromna. Od rana do późnego popołudnia starałam się wyrobić i skupić się jedynie na obowiązkach. Jednak cały czas moje myśli zaprzątał ten jeden jedyny mężczyzna. Od ostatniej wizyty w moim mieszkaniu nie próbował nawiązywać ze mną żadnego kontaktu. Z jednej strony się cieszyłam, bo miałam jeden problem z głowy i udawałam, że nic się nie wydarzyło. Z drugiej zaś czułam się dziwnie, bo wtargnął tak niespodziewanie w moje życie i zniknął. A wyrzuty sumienia jakie towarzyszyły temu wszystkiemu były nie do zniesienia. Przy każdej rozmowie z Kim miałam ochotę się rozpłakać i powiedzieć jej wszystko. Ale nie mogłam, po prostu nie. Jestem egoistką, bo nie chcę patrzeć na łzy, które wywołałabym swoim zachowaniem. To jest tak kompletnie popieprzone, że mam tego dość. Nie miałam przez ten tydzień z kim o tym porozmawiać. Mój przyjaciel Derek wyjechał do pracy w delegację a nie chciałam zawracać mu głowy moimi problemami. Jednak co bym miała mu powiedzieć? Oh wiesz jest taka sprawa, że całowałam się z ojcem mojej przyjaciółki bo jest taki przystojny, coś nas do siebie ciągnie no i wcale nie wygląda na swój wiek a i nie mogłam się powstrzymać jednak teraz dręczą mnie wyrzuty sumienia no i nie wiem co mam zrobić dalej. Jak to w ogóle brzmi. A on kazałby mi się puknąć w czoło i powiedziałby mi, że mnie do końca już pojebało. To jest tak niemoralne. Właśnie, ile on w ogóle ma lat? Nurtowało mnie to pytanie, ponieważ gdybym spotkała go na ulicy nigdy bym nie powiedziała, że ma córkę o dwa lata ode mnie młodszą. Dlatego całkowicie odrzuciłam myśl dzielenia się z kimkolwiek moim problemem. Wolałam spróbować przetrawić to całkiem sama. Nie byłabym zodiakalnym koziorożcem gdybym zrobiła inaczej. Wreszcie doczekałam się piątkowego popołudnia i mogłam wrócić do domu z głową pełną myśli. Nagle dostałam wiadomość. Czyżby się odezwał? Nie wiem czemu podświadomie czekałam na jakąkolwiek próbę kontaktu z jego strony. Wyjęłam telefon z torebki, na ekranie pojawiło się imię którego nie spodziewałam się zobaczyć.

Kris "Możemy się spotkać? To bardzo ważne." Wszystko w żołądku wywróciło mi się do góry nogami. Zauważyłam jeszcze kilka nieodebranych połączeń głównie od niego. Nie odzywał się do mnie od ponad pięciu lat. Co jest aż tak pilące, że nagle przerywa milczenie? Kris był moim sąsiadem, był starszy ode mnie o cztery lata jednak rozumiał mnie jak nikt inny a ja jego. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, a gdy nie byliśmy ze sobą to po prostu pisaliśmy. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt. Nikt nie wiedział o mnie tyle co on. Zawsze potrafił dobrze doradzić, podać pomocną dłoń czy po prostu ramię do wypłakania się. Umiał rozśmieszyć mnie jak nikt inny. Uwielbiałam z nim spędzać czas. Wiedziałam wtedy, że mam prawdziwego przyjaciela. Jednak pewnego letniego wieczoru, gdy siedzieliśmy na ławce w parku i gadaliśmy o głupotach usłyszałam coś czego nie chciałam. Coś co moje serce rozerwało na drobne kawałki. Kris wtedy wyznał mi, że kocha się we mnie od dłuższego czasu. Że zawsze patrzył na mnie jak na przyjaciółkę jednak niedawno uświadomił sobie, że to coś więcej. Moje oczy zalały się łzami, gdy wyznał mi co czuję bo sama czułam do niego to samo. Cały czas miałam na myśli tylko to, że jest moim przyjacielem i nie mogę tego zburzyć, dlatego przez wszystkie lata naszej relacji dusiłam to uczucie w sobie. Nie pozwoliłam nigdy wyjść na światło dzienne do tego momentu, gdy nie mogłam wydusić słowa bo zaniosłam się płaczem. W końcu osoba, którą pokochałam odwzajemniła to. Jednak było już za późno. Kris miał dziewczynę z którą planował przyszłość. Nie mogłam tego zburzyć. Wolałam się wycofać a to było nasze ostatnie spotkanie, a zaraz po tym wyjechał z nią na drugi koniec świata. Dlatego tak bardzo łzy żalu i rozgoryczenia lały mi się po policzkach a ja czułam, że się duszę. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie czułam takiego bólu i bezsilności. Przepłakałam potem niejedną noc. Bo już nie miałam ani ramienia, ani dobrej rady ani pomocnej dłoni. Jedyne co mi zostało to serce obrócone w popiół a ja nie potrafiłam już nikogo pokochać tak jak jego. Tym bardziej nie rozumiałam czego ode mnie oczekiwał po tych wszystkich latach i co było, aż tak ważne. Serce zaczęło mi bić jak szalone a oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co mam odpisać i jak zareagować. Po dłuższej chwili kontemplacji jednak postanowiłam zgodzić się na spotkanie z czystej ciekawości.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz