Rozdział XIV

760 25 4
                                    

Często, gdy inni popełniają błędy od razu je zauważamy natomiast jeśli sami jesteśmy winni nie potrafimy tego dostrzec.  Wielu ludzi ma zdolność mówienia jednak tak niewiele potrafi słuchać. Czy żałuję, że nie dałam szansy Vittorio aby mógł się wytłumaczyć? Oczywiście, że tak. Czy mogę teraz coś z tym zrobić . No oczywiście że nie. Minął tydzień. Bardzo długie dla mnie dni. Mężczyzna nie odzywał się od momentu kiedy wyszedł ode mnie z pokoju. Nie otrzymałam ani jednej wiadomości ani zdanego połączenia. Pisałam wiele razy, próbowałam się dodzwonić. Nic. Cisza. Kompletna pustka. Ani Kim ani On nie kontaktowali się ze mną. Nie miałam pojęcia czy jej coś powiedział czy Kris był na tyle głupi aby się w to mieszać. Teraz nie wiedziałam czego się mogę po nich wszystkich spodziewać. Czy właśnie w taki sposób ma się to zakończyć? Może rzeczywiście zachowałam się jak gówniara i za bardzo nie różniłam się od Ashley. A może po prostu Vittorio ma tyle pracy, że nie ma czasu na zajmowanie się mną i moimi wymysłami.
Dzisiaj nadszedł dzień w którym jest organizowana impreza charytatywna dla Lenki. Wczoraj z mamą  cały dzień robiłyśmy ciasta, które w zamian za wrzucenie pieniędzy do puszki miały trafić do darczyńców.  Robiłyśmy również dekoracje, które mają zostać wystawione na licytację. Tak wiele osób zgłosiło się do pomocy. Cieszyłam się , że pomimo różnic które nas wszystkich dzielą w takich właśnie momentach potrafimy się zjednać. A to wszystko bezinteresownie. Bo po prostu każdy chcę pomóc.
W ciągu tygodnia chciałyśmy z mamą jechać do szpitala aby odwiedzić Lenkę jednak lekarze zabronili wizyt. Powodem miała być obniżona odporność dziewczynki na wszelkie wirusy i zarazki. Pozostał nam jedynie kontakt telefoniczny. Jednak i ten dość bardzo osłabiał  dziewczynkę. Ale dzisiaj właśnie mam się połączyć z nią aby pokazać jej jak wiele osób chce jej pomóc żeby miała siłę walczyć. Tak jak i my walczymy dla niej.
Zerknęłam jeszcze raz na telefon aby upewnić się, że nie dostałam żadnej wiadomości i ruszyłam do kuchni. Powitała mnie w niej mama, która przygotowała śniadanie
-Chodź, zjedz coś. Dobrze spałaś?
- W miarę tak chociaż kogut sąsiada doprowadzał mnie rano do szału i bardzo się starał abym nie miała nieprzerwanego snu. Następnym razem jak będzie wygłaszał serenadę wyląduje w garnku na rosół.
- Czyli nie tylko mnie on denerwuje. Mieliśmy już z ojcem taki plan. A najgorsze że podchodzi pod nasze okna. Tak jakby specjalnie wiedział, że ktoś chce się wyspać. - powiedziała mama z oburzeniem. Całkiem możliwe, że tak było.
Zjadłam szybko śniadanie spakowaliśmy resztę rzeczy razem do auta. Było ich tyle że naprawdę się cieszyłam, że wczoraj zawiilozłyśmy połowę już na miejsce. Dzisiaj musiałabym robić jeszcze jeden kurs. A tak mamy to już z głowy. Gdy wsiadłam do samochodu miałam dziwne wrażenie że ktoś nas obserwuje. Może to moja jakaś dziwna obsesja i następny wymysł wyobraźni. Po drodze do parku w którym miała się odbywać impreza zauważyłam, że auto które zaraz od wyjazdu z domu towarzyszyło mi drogą jedzie cały czas za nami.  Był to zwykły czarny SUV. Może po prostu ktoś jedzie na tę samą imprezę. Gdy dojechałyśmy na miejsce zaczęłam się nerwowo oglądać. Nie było już w pobliżu żadnego czarnego auta. Pewnie mi się po prostu coś przewidziało albo ktoś normalnie jechał na zakupy. Moja wyobraźnia coraz bardziej potrafi płatać figle. Rozpakowałyśmy auto. Kilka osób przyszło się z nami przywitać. Jeszcze mamy dwie godziny do oficjalnego otwarcia imprezy. 

-Lili! -usłyszałam swoje imię , odwróciłam się po czym zobaczyłam moje dobrego starego przyjaciela. Jego widok był dla mnie jak balsam na  rany Zawsze był dla mnie taki dobry. 

-Derek?! Co Ty tu robisz?! - zaczęłam biec do niego. Chłopak złapał mnie mocno i przytulił do siebie. Poczułam jak podnosi mnie do góry i zaczyna się ze mną kręcić .

-Połamiesz mi wszystkie żebra -wyszeptałam mu prosto do ucha słabym głosem , ponieważ siła jego uścisku mi uniemożliwiła powiedzenie tego wyraźnie. 

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz