Opuszkami palców dotykałam warg, na których zostawił smak swoich ust.
W głowie odtwarzałam słowa, wypowiadane jednym z najpiękniejszych głosów, jakie dane mi było w życiu usłyszeć.
Czułam jego obecność nawet we własnym domu, będąc samej. Ostatnio dużo czasu tutaj spędzałam, a moje czynności opierały się na analizowaniu i planowaniu.
Wszystko tworzyło dziwną zagadkę, a jedną z najgorszych rzeczy było to, że coraz bardziej potrzebowałam jego dotyku.
Z naszych spotkań zapamiętywałam właśnie te dwie rzeczy: ból połączony z niewiedzą i dotyk.
Doszłam również do wniosku, ze znałam zapach tytoniu, smak alkoholu na jego języku, ton jego głosu i jego dłonie na moim ciele - oddziaływał na mnie 4 zmysłami, nadal blokując wzrok.
Zazwyczaj kiedy ludzie się poznają pierwszą rzeczą, którą zauważają jest wygląd. Wszystkie detale, ułożenie włosów, ubrania - właśnie to przykuwa naszą uwagę i pozostaje w pamięci.
U mnie było inaczej. Wzrok wylądował na ostatnim miejscu. Zagryzłam wargę, chwilowo się namyślając.
Chwyciłam telefon i pod napływem emocji napisałam do niego wiadomość.
Do: nieznany
Spotkajmy się.Sama nie wierzyłam, że czułam taką potrzebę. Może było to spowodowane ciekawością? A może chęcią dowiedzenia się, dlaczego nadal nie mogłam go zobaczyć?
***
Gotowałam właśnie prawdziwy, domowy obiad, którego tak dawno nie miałam okazji zjeść.
Zawsze przyzwyczajona byłam do regularnych, pełnowartościowych posiłków.
Fast food i szybkie lunche nie były w moim stylu, lecz ostatnio głowę zaprzatało mi coś innego i na pewno nie były to przepisy kulinarne.
Na moim talerzu pojawiła się sałatka z łososiem, oliwą i zapiekanym, czosnkowo-serowym pieczywem.
W czasie, kiedy miałam zacząć najprzyjemniejszą rzecz, czyli jedzenie, odezwał się mój telefon.
Przewróciłam oczami, szybko przypominając sobie jednak o tym, że nadal nie otrzymałam sms'a zwrotnego.
Podbiegłam do sofy, gdzie rzucony został wcześniej mój telefon i odczytałam imię widniejące na ekranie.
Nathan
Jęknęłam, nie chcąc teraz z nim rozmawiać. Nie chodziło nawet o mój obiad, po prostu wiedziałam, że będzie chciał się spotkać, a przy nim moje kłamstwo osiąga zerowy poziom.
Odrzuciłam połączenie w myślach układając już wstępnie wiadomość dotyczącą tego "jak bardzo zabiegana jestem i nie mam czasu odebrać telefonów podczas pracy".
Swoją drogą, kiedyś trzeba będzie jej poszukać.
Następnie wróciłam do kuchni, skończyłam posiłek, zmyłam naczynia i włączając telewizor usiadłam na kanapie w salonie.
***
Była 22, a ja nadal nie otrzymałam odpowiedzi. Akurat wtedy, kiedy to ja wyszłam z propozycja tego typu on musi siedzieć cicho?
Ostatni raz sprawdziłam powiadomienia i odłożyłam telefon na bok.
Westchnęłam zrezygnowana, wsuwając swoje ciało pomiedzy materac a kołdrę i położyłam sie na boku.
Chciałam zasnąć. Zasnąć i nie myślec o tym, że dzisiaj po prostu mnie zignorował.
A moze powinnam sie cieszyć? Może to znak, że sobie odpuścił?
***
Poczułam zimny wiatr na swoim ciele. Przykryłam sie mocniej, marszcząc czoło, lecz nieprzyjemne powietrze tylko sie nasilało.
Powili sie podniosłam, leniwie otwierając oczy. Było ciemno. Na moich ramionach pojawiła sie gęsia skorka.
Obrocilam sie w strone z której czułam nawiew, a moje źrenice mimo braku światła na pewno sie rozszerzyły.
Na parapecie przy otwartym oknie siedział chłopak, palący papierosa.
Przeklnelam ślinę, nagle tracąc ta wielką chęć na spotkanie. Czemu zawsze wybierał takie momenty w których się go nie spodziewałam?
- Chciałaś się spotkać. - zaczął, wypuszczając dym prosto w moim kierunku.
- Myślałam, że w ogóle tego nie odczytałeś. - starałam sie zachować spokojny głos. Nie jestem w końcu z nim tak blisko po raz pierwszy.
- Zawsze wszystko odczytuje. - prychnął i mocno się zaciągnął. - Wiec o co chodziło? - zapytał po chwili, a ja jak ostatnia idiotka siedziałam na tym łóżku nagle nie potrafiąc nic z siebie wydusić.
- Czemu nie mogę Cie zobaczyć? - zadałam jedno z głównych pytań, zadawanych sobie w ostatnim czasie.
Zacznę je chyba oznaczać i zapisywać, aby ich nie pogubić.
- To część mojego planu, nie mieszaj sie w go, kotku. - mruknął, a ja przewróciłam oczami. Na wszystko miał takie wymijające odpowiedzi.
- W co ty ze mną grasz? - podniosłam ton, czując napływ złości. Na żadne pytanie nie odpowiadał wprost, to naprawdę zaczynało być irytujące.
- Dowiesz sie w odpowiednim momencie. - kolejna nic nie dająca mi odpowiedź, udzielona anielsko spokojnym głosem.
- Chce sie dowiedziec teraz. - wstałam i stanęłam prosto, aby poczuć sie pewnie. Chociaż w tych momentach, kiedy czuje przypływ pewności siebie nie będę tą pieprzoną, słabą ofiarą.
- Ja o tym decyduje.
- Kim Ty w ogóle jesteś? - zapytałam jeszcze głośniej.
- Kimś, kogo się boisz. - odparł, a zapach jego papierosów był już wyraźnie wyczuwalny w pomieszczeniu.
- Nie boję się ciebie. - syknęłam, robiąc trzy kroki do przodu. Za kogo on sie uważał?
- Nawet jeżeli... Mam nad Tobą ogromną przewagę, księżniczko. - zaśmiał sie cicho na koniec, a ja zmarszczyłam brwi.
- Niby jaką?
- Podejdź. - rzucił krótko, a ja powoli się przybliżyłam. - Jeszcze. - poinstruował, sprawiając, że moje ciało było centymetry od jego sylwetki.
Wyciągnął przed siebie rękę, dłonią dotykając mojego ranienia. Przymrużylam oczy. Jego opuszki delikatnie zjechały niżej, następnie mocno chwytając moja talie.
- Twój oddech teraz. - w głosie wyczuwałam jego satysfakcję. - I to tylko przy zwykłym dotyku... Nie wmówisz mi, że to nie ja mam tutaj przewagę.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chciałam tylko, żeby zrobił coś jeszcze. Cokolwiek.
Lecz on wyrzucił skręta za siebie, stanął na parapecie i wyskoczył z framugi, szepcząc przed tym krótkie; "do zobaczenia"
Rozdział później ze względu na mój wyjazd za granice i kompletny brak internetu ;/ przepraszam tych, którzy czekali :) Co sądzicie o dzisiejszej 8? :)
Do następnego! x
CZYTASZ
See you soon
أدب الهواة"Do zobaczenia wkrótce, kochanie" Historia o dziewczynie i chłopaku... Ale czy taka typowa, skoro samo ich spotkanie jest ustalone od poczatku do końca, lecz tylko przez jedno z nich?