Pieprzony taktyk

55 3 2
                                    

Z momentem w którym chłopak przybliżył się do mnie, poczułam chyba wszystkie możliwe emocje naraz.
Strach - nadal nie wiedząc, jakie ma zamiary. Wściekłość - wiążącą się z jego powrotem tutaj i zburzeniem każdego wału obronnego wokół mnie. Pożądanie - czując jego zapach i delikatny dotyk, wysyłający dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa i zdziwienie - coś, co towarzyszyło mi od poczatku.

- Porozmawiajmy - zaproponowałam, chociaż bardziej przypominało to prośbę. Chciałam odpowiedzi, chcialam wyjaśnień. Chciałam po prostu wiedzieć o co w tym chodzi.

- Może zróbmy inaczej - odparł spokojnie, delikatnie bawiąc się moimi włosami. - zadaj mi 3 pytania i potem po prostu bedziesz obok mnie, w ogóle się nie odzywając.

- Dobrze. - skinęłam, chociaż nie mógł tego zobaczyć i wzięłam wdech, aby zadać pierwsze pytanie. - Gdzie byłeś przez tyle czasu?

- U kolegi. - odpowiedział krótko na co westchnęłam.

- Mógłbyś odpowiadać bardziej złożonym zdaniem, niż dziecko w 3-ciej grupie przedszkola?

- Jak wolisz.

- Wiec... Gdzie konkretniej byłeś? - czułam irytację przez te wymuszane odpowiedzi. Zawsze odpowiadał tak zdatkowo, pomijając wszystkie szczegoły.

- Byłem u kolegi w sprawie interesów. Po prostu musiałem coś załatwić. - w jego głosie słychać było obojętność i spokój. Coś, czego zdecydowanie brakowało w moim skrępowanym szepcie.

- Jakich interesów?

- Miały być tylko trzy pytania. - zaśmiał się cicho, a ja przymknelam oczy, starając się uspokoić. Grał ze mną w każdej jednej sekundzie.

Pieprzony taktyk.

- Ale mimo, że mnie nie było, cały czas myślałem o Tobie. - przybliżył się jeszcze bardziej, kładąc łokieć po drugiej stronie mojej głowy. Mój oddech przyspieszył.

- To... - zaczęłam kruchym głosem w momencie, kiedy jego dłoń zjechała na moja talie, a nasze nosy niebezpiecznie zbliżyły do siebie.

- Miałaś się nie odzywać. - po prostu przypomniał, znacząc szlaczki opuszkami na moim brzuchu.

Przekłnelam ślinę. Myśl o milczeniu, kiedy wewnątrz krzyczałam, była przerażająca. Nie chciałam jego dotyku, wiedziałam jak na mnie działał.

- Nie mam pojęcia, dlaczego się mnie boisz... - szepnął delikatnie, przybliżając swoje wargi do mojej szyi. - Dokładnie wiem, co teraz czujesz i z czym walczysz. Wiem o Tobie wiecej, niż sobie możesz wyobrazić. - przygryzł delikatną skórę, a ja w myślach blokowałam się przed wplecieniem palców w jego włosy.

- Proszę, przestań. - hamowalam swoje usta przez westchnięciem cały czas znosząc jego tortury przy moim gardle.

- To Ty przestań i daj mi szanse. - szepnął, odgarniając moje włosy na drugą stronę szyi. Leżałam, czując kazdy najmniejszy, dekoncentrujacy ruch jego warg.

Bo co powinnam zrobic?

- Pytałaś sie kiedyś, dlaczego się tak do Ciebie przyczepiłem... - szepnął pomiedzy pocałunkami, a ja momentalnie skupiłam sie tylko i wyłącznie na jego słowach. - Prawda jest taka, że od momentu w ktorym Cie zobaczyłem, pragnąłem zrobić to. - z ostatnimi słowami brutalnie złączył swoje wargi z moimi i dosłownie wepchnął jezyk pomiedzy moje zęby.
W tym momencie wszystkie pytania samoistnie opuściły moją głowę, a ręce same zarzuciły sie na szyje blondyna.
I wlasnie wtedy zdałam sobie sprawę, że nie jestem uzależniona jedynie od budzenia sie rano i oglądania wschodzącego słońca, czy podjadania popcornu podczas moich prywatnych seansów filmowych w domowym zaciszu. Był jeszcze Luke.

On był moim narkotykiem.

***

Chyba nigdy nie dowiem się, dlaczego pozwoliłam na tak długa serie pocałunków i pozostanie chłopaka na noc w moim domu.

Wiedziałam, że było to szalone, przecież wszystko co mówił mogło być tylko elementem jego perfekcyjnego planu.

Nadal nie wiedziałam też, po co były te wszystkie zagadki... Lecz kiedy podczas zasypiania słyszałam drugi oddech tuż obok siebie, moje kąciki same unosiły się ku gorze, a silny, męski uścisk w talii sprawiał, że czułam się bezpiecznikj niz kiedykolwiek.

- Elle? - usłyszałam jego szept, sprawdzający czy jeszcze nie zasnęłam.

- Hmm? - mruknelam na znak, że słucham i delikatnie poprawiłam swoja sylwetkę, bardziej otulajac się kocem.

- Muszę wyjsć. Będę tu jutro o 10, dobrze? - zapytał, a ja poczułam się lekko zawiedziona. Dlaczego musiał już iść?

- Um.. Dobrze. - odparlam ponuro, następnie słysząc jak Luke wstaje i kieruje się w strone okna.

- To do zobaczenia, kochanie. Słodkich snów. - odmruknęłam mu ciche, krótkie pożegnanie i z nutką smutku zasnęłam.

***

Wstałam i od razu po zjedzeniu szybkiego śniadania zabrałam się za przygotowania. Chłopak miał być tu o 10, więc miałam mniej niż godzinę, aby doprowadzić się do porządnego stanu.

Chwyciłam za maskarę i po nałożeniu fluidu na skórę podkreśliłam nią oczy.
Powieki przyozdobiłam ciemnym cieniem, a na ustach rozprowadziłam delikatnie czerwony błyszczyk.

Sprawnie wybrałam czarne, materiałowe spodnie, zwężanie przy końcach nogawek i jeden z moich ulubionych podkoszulków, zarzucając na wszystko lekko przydługi sweter. Chowając telefon do kieszeni wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że chłopak był nieco przed czasem, już czekając pod moim domem.

Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na własne odbicie w lustrze.

Ostatni raz oddaje swój los tylko i wyłącznie w ręce uczuć - powiedziałam do siebie i zbiegając po schodach opuściłam mieszkanie. Odnalazłam jego auto i wsiadłam na miejsce pasażera.

- Dzień dobry. - usłyszałam i zanim zdążyłam zapiać pas, poczułam delikatny pocałunek na policzku. - Przygotuj się na długą podróż. - spojrzałam na niego, nie mogąc odczytać nic z jego twarzy. O co tym razem chodziło?

-----
Rozdział pozniej ze względu na wyniki ostatniego.. Nie wiem dlaczego, ale kiedy widzę, że gwiazdki i wyświetlenia spadają to od razu każdy pomysł wydaje mi sie do bani, tak jak całe to odpowiadanie.
Nie sprawdzałam tekstu i pisałam go na telefonie, wiec przepraszam za literówki i znaki polskie ;)
Nie myślcie, że bedzie tak kolorowo.. Ten rozdział to szansa dla Luka... Ale czy ja wykorzysta? :)

Do następnego.. X

See you soonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz