Rozdział 1

38 2 0
                                    

Usłyszałam jak pada kolejny strzał. Moje serce z przerażenia zaczęło szybciej bić, a może to przez to, że biegłam? Chyba oba te czynniki były powodem. Wbiegłam jak taran do pomieszczenia, z którego usłyszałam strzelanie. Na jednym końcu pomieszczenia stał mężczyzna o siwych włosach i śniadej cerze. Nie był wysoki, ale dobrze zbudowany. Na drugim końcu pomieszczenia za masywnym biurkiem chował się inny mężczyzna. Miał przydługie czarne włosy i zielone oczy. Blada cera tylko to podkreślała. Niestety nie widziałam jakiego był wzrostu gdyż kucał, ale widać było delikatny zarys wyrobionych mięśni. Padł kolejny strzał. Stojący mężczyzna trzymał pistolet, który dopiero zauważyłam. Był wycelowany we mnie. Spojrzałam w dół. Na mojej piersi pojawiła się coraz większa plama krwi. Usłyszałam krzyk. Nie był mój. Należał on do ukrywającego się mężczyzny. Podbiegł do mnie i złapał zanim zderzyłam się z podłogą. Nie wiedziałam nawet, że ugięły się pode mną kolana. Widziałam, że coś do mnie mówił, ale nic nie usłyszałam. Potem padł kolejny strzał. Mężczyzna mnie trzymający dostał i runął obok mnie. Leżał bokiem do mnie. Zanim wydał ostatnie tchnienie uśmiechnął się do mnie. Też chciałam się uśmiechnąć, ale wtedy obraz przysłoniła mi ciemność.


Poderwałam się do siadu i zobaczyłam kto był tego winowajcą. Był to Tony. Stał nade mną z dużą miską w ręku. Pewnie była po lodowatej wodzie, którą Stark postanowił na mnie wylać podczas mojego snu. Uśmiechnął się zawadiacko. 

- Lany poniedziałek, śpiochu. - powiedział.

- Ja ci dam lany poniedziałek w sobotę i to jeszcze w wakacje. Czego chcesz z samego rana, staruszku? - odpowiedziałam  wrednie. 

- Z jakiego rana? Mamy trzynastą. Królewna powinna być już dawno na nogach. 

- To mówię, że z samego rana. 

Mężczyzna zaśmiał się i kazał mi się doprowadzić do porządku, a potem pojawić w salonie. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Szybko się umyłam, wysuszyłam, a potem ubrałam w za dużą bluzę Tony'ego z napisem: "Jestem Bogiem" oraz czarne rurki. Na stopy założyłam swoje ukochane różowe, puchate kapcie z uszami królika. Ogarnęłam łóżko i zeszłam piętro niżej do salonu. Gdy tylko pojawiłam się w progu pomieszczenia zanim weszłam, jak grom z jasnego nieba przypomniał mi się mój sen. Jakoś bardzo dokładnie go nie pamiętam, ale była jedna rzecz, która wyryła mi się w pamięci, i która jako jedyna w tamtym momencie była wyraźna. Zielone oczy. Miały one tak intensywną barwę jakiej nigdy w życiu nie widziałam. Były po prostu cudowne. Zaraz jednak zeszłam na ziemię. Tony czegoś ode mnie chciał. Weszłam pewnym krokiem do salonu i już po sekundzie znalazłam się w czyimś uścisku. Gdy tylko rozpoznałam zapach perfum oddałam uścisk. Chwilę później odsunęłyśmy się od siebie. Przede mną, trzymając mnie za ręce stała Natasha Romanoff. 

- Nati, co ty tu robisz? Jak ja dawno cię nie widziałam. Odkąd złapaliście Loki'ego ściślej mówiąc. - powiedziałam z entuzjazmem. 

- Nareszcie skończyłam swoja robotę i wróciłam chcąc zrobić ci niespodziankę. Dlatego zabroniłam Stark'owi ci cokolwiek mówić. Widzę, że się udało tej papudze nie wygadać. - powiedziała z uśmiechem. 

- Oczywiście, że tak. - przytuliłam ją jeszcze raz. - Tęskniłam. 

- Ja za tobą też. I nie tylko ja.

Spojrzałam na nią, a ona ruchem głowy wskazała bym się obejrzała. Zrobiłam to. Ujrzałam wszystkich Avengers'ów. Steve'a, Bruce'a, Clint'a i Thora. Uśmiechnęłam się do wszystkich i podeszłam do nich by się przywitać. Po przywitaniu się z każdym z osobna ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Stark to dostanę tego drinka.

Spojrzałam na przybysza. Był to wysoki czarnowłosy mężczyzna. Włosy miał do ramion i kręcone, jasną cerę, i zielone oczy. Znałam ten odcień. Ubrany był w ciemny garnitur. Wszedł na spokojnie z jedną ręką w kieszeni spodni. Trybiki w mojej głowie szybko zaskoczyły. To był Loki Laufeyson, ale co on tu robił? Nie powinien być w celi, w Asgardzie? Spojrzałam na Tony'ego. Wyglądał na rozbawionego patrząc przed siebie. Spojrzałam tam. Naprzeciwko niego na kanapie siedział Thor, który wyglądał jakby dostał czymś ciężkim w głowę. Powiem szczerze jego mina była zabawna. Tony wstał i podszedł do barku by zrobić drinka nowoprzybyłemu i najpewniej też sobie. Podeszłam do Thora i usiadłam obok niego. 

Przeznaczenie kłamcy (Loki x OC) [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz