-Ben to kobieta!-krzyknąłem.
-Co?-zdziwił się Clay siedzący obok mnie.
-On siedzi pod moim łóżkiem! Wysiaduje jaja!-potrząsnąłem chłopakiem.
Clay pochylił się tak, że jego głowa zwisała z łóżka, ale patrzył na to co znajdowało się pod meblem.
-Rzeczywiście... Czyli Ben to baba?!-złapał się za głowę.
-Na to wygląda, trzeba zadzwonić do Alexa-stwierdziłem.
-Nie dzwońmy, niech ten skurwiel ma nauczkę-blondyn uśmiechnął się złowieszczo.
Wzruszyłem ramionami, zgodziłem się. Tylko teraz jak przesunąć Bena i jego dzieci spod mojego łóżka? Ja z pomocą Claya coś wymyśliliśmy, gdy kaczki nie było już w moim pokoju wróciliśmy do wcześniejszej czynności.
-Wiesz co jutro robimy?-blondyn uśmiechnął się do mnie.
-Co?
-Siedzimy w domu z Sapnapem i Karlem! Załatwiłem nam urlop-ucieszył się.
-Clay, my wogóle nie pracujemy w ostatnim czasie-wywróciłem oczami.
-No to co z tego?-przytulił się do mnie.
Schował swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi, westchnąłem, a następnie lekko się uśmiechnąłem. W końcu mam tak bliską osobę, którą jest Clay. Głaskałem jego włosy, a między nami panowała komfortowa cisza.
-Kocham cię-chłopak przerwał ciszę patrząc mi w oczy.
Uśmiechnąłem się do niego jeszcze szerzej, złapałem jego twarz w swoje dłonie. A on przybliżył nasze usta do siebie, po chwili już nie było między nimi żadnej przestrzeni. Całowaliśmy się czule, nie zbytnio namiętnie. Był to lekki, czuły pocałunek ale był on wspaniały, przyjemny dreszcz przeszedł moje ciało. Clay oplótł swoje ręce wokół mojej talii, pocałunek już się pogłębiał gdy zabrakło nam powietrza. Odsunęliśmy nasze twarze od siebie w celu szybkiego złapania powietrza. Niedługą chwilę po tym ponownie się całowaliśmy, tym razem odrobinę namiętniej, lecz nadal było to straszliwie przyjemne.
Nie zaszło do niczego większego niż do pocałunków gdzieniegdzie. Chłopak był już zmęczony, leżał na mnie, a ja gładziłem jego głowę błądząc palcami w jego bujnych włosach.
-Czemu mi tego nie powiesz?-wymruczał powoli zasypiając.
-Nie powiem czego?-zapytałem cicho.
-Że też mnie kochasz-odparł.
-A po co, skoro doskonale to wiesz?-zachichotałem delikatnie.
-Bo jak to mówisz moje serce rozpływa się z rozkoszy, a w brzuchu mam motylki.. no i automatycznie lepiej mi się wtedy zasypia-uśmiechnął się mając zamknięte oczy.
-Romantyk... Nie lubię mówić takich rzeczy zbyt często.
-No ale powiedz mi teraz, będzie mi się bardzo dobrze spało, a na sercu będzie mi ciepło jak w kominku-prosił.
-Ale z ciebie poeta... No dobrze. Kocham cię, Clay-powiedziałem patrząc na jego zmęczoną twarz.
-Aw.. teraz mogę iść spać, tobie też bym radził. Dobranoc kochanie, kocham cię-mówił słodkim, zaspanym głosem.
-Dobranoc.
Złożyłem krótki pocałunek na jego czole. Złapałem za pilota od ledów, zgasiłem je następnie wtulając się w Claya. Tak razem zasnęliśmy, bez żadnego trudu, z wielką przyjemnością i miłością.
~
Zacząłem się budzić, zmieniło się moje samopoczucie, odrazu to poczułem. Otworzyłem oczy, Clay leżał obok obejmując mnie jedynym ramieniem, bo drugim przeglądał coś na telefonie. Gdy poczułem, że nie mogę oddychać przez nos rozchyliłem lekko usta. Czułem się fatalnie.
-Dzień dobry kotku, co tam? Nie wyglądasz zbytnio dobrze-uśmiechnął się, a zaraz potem zmartwił.
-Hej, źle się czuje-powiedziałem ponownie zamykając oczy.
Po wypowiedzianym zdaniu dopiero zauważyłem jak bardzo boli mnie gardło. Nos też miałem zatkany, możliwe, że mogłem zarazić się od Karla.
-Wiedziałem! Jak ostatnio pytałem czy wszystko dobrze po tym jak kichnąłeś powiedziałeś, że tak-zaczął przykładać swoją dłoń do mojej twarzy w celu sprawdzenia czy mam gorączkę.
-Bo wtedy tylko kichnąłem, to nie było nic specjalnego i czułem się dobrze..-westchnąłem.-Masz bardzo ciepłą rękę..
-A ty masz bardzo ciepłe czoło mój drogi. Poczekaj czekaj chwilę pójdę zrobić ci herbatę, wezme jakieś tabletki i termometr. Zaraz wracam, nie ruszaj się nigdzie z łóżka-powiedział po czym szybko wstał.
Zniknął za drzwami, słyszałem jak w dużą prędkością schodził po schodach. Słodkie, że się o mnie troszczy ale żeby zaraz się przypadkiem nie wywrócił tak się śpiesząc. Przewróciłem się na drugi bok, przysypiałem, jednak nadal czekałem aż Clay wróci. Nie musiałem wyczekiwać długo, bo mój chłopak po chwili przyszedł z masą rzeczy na rękach. Odłożył wszystkie przedmioty na moje biurko zostawiając w ręku tylko termometr. Sprawdził czy mam gorączkę, wynik chyba go zawiódł.
-Masz 38 stopni, no już proszę tutaj masz tabletki-westchnął i podał mi lekarstwo.
Połknąłem tabletki bez większego problemu. Zaraz potem blondyn podał mi ciepły napój, a na szafce nocnej położył mi pudełko chusteczek, postawił też obok krople do nosa.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś?-zapytał z troską.
-Narazie możesz się ze mną poprzytulać.. a potem chciałbym się wykąpać-uśmiechnąłem się lekko.
Clay pokiwał głową uśmiechając się, położył się obok mnie. Objął mnie ramionami mając twarz obok mojej. Założyłem swoją nogę na jego uda i przytuliłem. Popatrzyłem mu w oczy, a on złożył pocałunek na czubku mojego nosa, na co zachichotałem.
-Dziękuję, że się tak mną opiekujesz-odparłem po chwili.
-Nie masz za co, to normalne gdy się kogoś kocha-złapał moją dłoń.
-Aww, to było słodkie..-mruknąłem zadowolony.
Chłopak nadal się uśmiechał, podobnie jak ja. Splótł swoje palce z moimi, przybliżył nasze ręce do swojej twarzy. Pocałował moją rękę, patrząc się na mnie. Położył nasze dłonie koło jego głowy i zamknął oczy przytulając mnie oraz ściskając moją rękę.
---
Hola Wattpadziary :)
Wróciła mi wena!! Cieszę się bardzo że wszystko wróci już do normy (tak się postaram)
Dziękuję wam za wszystkie słowa wsparcia które od was otrzymałam <3
150 gwiazdek = kolejny rozdział postaram się wrzucić
LOVE YOU ❤️❤️
CZYTASZ
Office Romance || DNF ||
Fanfictionuwaga bo cringe w chuj (pisane w 2021..) [ZAKOŃCZONE] George Davidson stara się o przyjęcie do pracy u sławnego biznesmena Claya WasTakena. Na początku pracownik nie dogaduje się dobrze z szefem, lecz po czasie Clay proponuje George'owi ciekawą prop...