Pov. Clay
Wigilia zbliżała się już wielkimi krokami. Wszystkie ozdoby były na swoich miejscach od kilku dni, dzięki mnie oczywiście. Zadbałem o to, żeby w tym roku święta były udane i wyjątkowe dla wszystkich. Chociaż nadal nie wiem, co planuje zrobić George.
-Clay!-zawołał mnie Nick z górnego piętra.
-Co?!-odkrzyknąłem z kuchni, która była na dole.
-Możecie się nie drzeć?! Dziękuję!-usłyszałem Karla oburzonego tym hałasem.
Po chwili czarnowłosy zszedł na dół, by już nie denerwować swojego chłopaka. Zauważył, że jestem w kuchni więc usiadł niedaleko zaczynając kolejną rozmowę.
-Więc drogi przyjacielu... Wpadłem na pomysł, który zrealizujemy jeszcze dziś-Nick uśmiechnął się.
-Co masz na myśli?-zapytałem zmywając po sobie naczynia.
-To, że pojedziemy do klubu. Dziś, zaraz-ucieszył się.
-Do klubu? Tak przed świętami?-zaśmiałem się.
-Dawaj stary, dawno nie byliśmy razem w klubie.. a teraz masz wolne, nie pracujesz i przyda ci się chwila relaksu-przekonywał mnie.
-No nie wiem, George raczej nie pozwoli i...-zacząłem mówić.
-No to weź go ze sobą, poza tym on tobą nie kontroluje Clay-założył ręce na klatkę piersiową.
-Mogę go zapytać, czy chce jechać z nami.. ale nie wiem gdzie jest-powiedziałem i odłożyłem czyste naczynia na ich miejsca.
-Pewnie śpi, jak zawsze-wywrócił oczami.
-Nie mam poję...
-GEORGE!!-wydarł się nagle Nick.
-Mówiłem ci żebyś się nie darł!-Karl wyszedł ze swojego pokoju i wkurzony podszedł o Sapnapa.
Po chwili z jego pokoju wyszedł George, zamknął za sobą drzwi po czym przyszedł do nas. Stanął obok mnie i przytulił się do mojego boku chowając twarz w mojej koszulce. Objąłem go rękami gładząc po plecach, popatrzył na mnie zadowolony, a potem odwrócił swój wzrok na czarnowłosego.
-Co?-zapytał go przytulony do mnie brunet.
-Jedziesz ze mną i Clayem do klubu? Karl ty też możesz jeśli chcesz-
-Dzięki za pozwolenie-odmruknął obojętnie szatyn.
-Po co do klubu?-zapytał Gogy.
-Boże kolejny.. ludzie, po to żeby trochę sie zabawić, tak?-odparł Nick.
-No to okej, ja mogę iść-stwierdził mój chłopak.
-Dla mnie też może być-wzruszył ramionami Karl.
-Świetnie, za 20 minut macie wszyscy być gotowi w salonie-powiedział organizator naszego wyjścia i odszedł.
George pociągnął mnie za rękę, udaliśmy się do mojej sypialni. Brunet zostawił mnie na chwilę samego w pokoju , bo on sam poszedł do siebie po ubrania na przebranie. Sam jednak nie wiedziałem co mam założyć, więc stałem przy szafie wpatrując się w ubrania.
-A tobie co?-zapytał mnie niższy gdy wrócił do sypialni.
-Nie wiem co ubrać-westchnąłem i usiadłem na łóżku.
-Cokolwiek
Podszedł do moich ubrań, poszukał czegoś i po chwili rzucił mi czarne bojówki, zieloną koszulkę z jakimiś napisami oraz pasek. Zacząłem się przebierać, George uczynił to samo. Gdy obydwoje skończyliśmy tą czynność postanowiliśmy zejść już na dół.
-Co robiłeś z Karlem?-zapytałem go schodząć ze schodów.
-Robiliśmy biżuterie! Pacz jaki naszyjnik sobie zrobiłem-odpowiedział i pokazał na swoją szyje gdzie znajdowała się zrobiona przez niego rzecz.
-Ładny, ale bransoletka którą ci zrobiłem na urodziny ładniejsza-uśmiechnąłem się do niego lekko.
-Naturalnie-zachichotał pokazując swoją rękę z biżuterią.
Również podniosłem swoją dłoń na której miałem bransoletke, przykładając ją do tej bruneta.
-Zastanawiałem się i... zróbmy sobie wspólną sypialnie-powiedział stojąc ze mną w salonie.
-Oczywiście-złapałem jego rękę.
:)
•Ogólnie to książka dobiega powoli końca, niestety
•Jeszcze dzisiaj zacznę pisać kolejny rozdział bo coś na koniec musi się przecież odwalić >:)
•200 gwiazdek = kolejny rozdział (?)
LOVE YOU
CZYTASZ
Office Romance || DNF ||
Fanfictionuwaga bo cringe w chuj (pisane w 2021..) [ZAKOŃCZONE] George Davidson stara się o przyjęcie do pracy u sławnego biznesmena Claya WasTakena. Na początku pracownik nie dogaduje się dobrze z szefem, lecz po czasie Clay proponuje George'owi ciekawą prop...