56.

2K 269 146
                                    

Pov. Clay

Wigilia zbliżała się już wielkimi krokami.  Wszystkie ozdoby były na swoich miejscach od kilku dni, dzięki mnie oczywiście. Zadbałem o to, żeby w tym roku święta były udane i wyjątkowe dla wszystkich. Chociaż nadal nie wiem, co planuje zrobić George.

-Clay!-zawołał mnie Nick z górnego piętra.

-Co?!-odkrzyknąłem z kuchni, która była na dole.

-Możecie się nie drzeć?! Dziękuję!-usłyszałem Karla oburzonego tym hałasem.

Po chwili czarnowłosy zszedł na dół, by już nie denerwować swojego chłopaka. Zauważył, że jestem w kuchni więc usiadł niedaleko zaczynając kolejną rozmowę.

-Więc drogi przyjacielu... Wpadłem na pomysł, który zrealizujemy jeszcze dziś-Nick uśmiechnął się.

-Co masz na myśli?-zapytałem zmywając po sobie naczynia.

-To, że pojedziemy do klubu. Dziś, zaraz-ucieszył się.

-Do klubu? Tak przed świętami?-zaśmiałem się.

-Dawaj stary, dawno nie byliśmy razem w klubie.. a teraz masz wolne, nie pracujesz i przyda ci się chwila relaksu-przekonywał mnie.

-No nie wiem, George raczej nie pozwoli i...-zacząłem mówić.

-No to weź go ze sobą, poza tym on tobą nie kontroluje Clay-założył ręce na klatkę piersiową.

-Mogę go zapytać, czy chce jechać z nami.. ale nie wiem gdzie jest-powiedziałem i odłożyłem czyste naczynia na ich miejsca.

-Pewnie śpi, jak zawsze-wywrócił oczami.

-Nie mam poję...

-GEORGE!!-wydarł się nagle Nick.

-Mówiłem ci żebyś się nie darł!-Karl wyszedł ze swojego pokoju i wkurzony podszedł o Sapnapa.

Po chwili z jego pokoju wyszedł George, zamknął za sobą drzwi po czym przyszedł do nas. Stanął obok mnie i przytulił się do mojego boku chowając twarz w mojej koszulce. Objąłem go rękami gładząc po plecach, popatrzył na mnie zadowolony, a potem odwrócił swój wzrok na czarnowłosego.

-Co?-zapytał go przytulony do mnie brunet.

-Jedziesz ze mną i Clayem do klubu? Karl ty też możesz jeśli chcesz-

-Dzięki za pozwolenie-odmruknął obojętnie szatyn.

-Po co do klubu?-zapytał Gogy.

-Boże kolejny.. ludzie, po to żeby trochę sie zabawić, tak?-odparł Nick.

-No to okej, ja mogę iść-stwierdził mój chłopak.

-Dla mnie też może być-wzruszył ramionami Karl.

-Świetnie, za 20 minut macie wszyscy być gotowi w salonie-powiedział organizator naszego wyjścia i odszedł.

George pociągnął mnie za rękę, udaliśmy się do mojej sypialni. Brunet zostawił mnie na chwilę samego w pokoju , bo on sam poszedł do siebie po ubrania na przebranie. Sam jednak nie wiedziałem co mam założyć, więc stałem przy szafie wpatrując się w ubrania.

-A tobie co?-zapytał mnie niższy gdy wrócił do sypialni.

-Nie wiem co ubrać-westchnąłem i usiadłem na łóżku.

-Cokolwiek

Podszedł do moich ubrań, poszukał czegoś i po chwili rzucił mi czarne bojówki, zieloną koszulkę z jakimiś napisami oraz pasek. Zacząłem się przebierać, George uczynił to samo. Gdy obydwoje skończyliśmy tą czynność postanowiliśmy zejść już na dół.

-Co robiłeś z Karlem?-zapytałem go schodząć ze schodów.

-Robiliśmy biżuterie! Pacz jaki naszyjnik sobie zrobiłem-odpowiedział i pokazał na swoją szyje gdzie znajdowała się zrobiona przez niego rzecz.

-Ładny, ale bransoletka którą ci zrobiłem na urodziny ładniejsza-uśmiechnąłem się do niego lekko.

-Naturalnie-zachichotał pokazując swoją rękę z biżuterią.

Również podniosłem swoją dłoń na której miałem bransoletke, przykładając ją do tej bruneta.

-Zastanawiałem się i... zróbmy sobie wspólną sypialnie-powiedział stojąc ze mną w salonie.

-Oczywiście-złapałem jego rękę.

:)

•Ogólnie to książka dobiega powoli końca, niestety

•Jeszcze dzisiaj zacznę pisać kolejny rozdział bo coś na koniec musi się przecież odwalić >:)

•200 gwiazdek = kolejny rozdział (?)

LOVE YOU

Office Romance || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz