Rozdział 4

912 141 14
                                    

Rozdział 4

Stoję przed ogromnym lustrem w swojej sypialni i przyglądam się swojemu odbiciu z zadowoleniem. Nie kłamałam temu skurwielowi, potrzebowałam nowej sukni na bal. I to jeszcze jakiej sukni. Luksusowa długa koronkowa suknia wieczorowa w kolorze kości słoniowej. Idealnie opina moje ciało. Sukienka wykonana jest z koronki i ma sylwetkę syreny. Głęboki dekolt V z perełkami elegancko podkreśla sukienkę. Do tego założyłam kremowe szpilki Christian Louboutin na 12-centymetrowym obcasie i koturnie. Moja makijażystka doskonale dobrała delikatny makijaż, a fryzjerka upięła moje włosy wysoko w misterny kok niezapominająca o włożeniu dwóch szpilek, które na ten wieczór w razie konieczności mogą mi zastąpić mój ukochany nóż. Podchodzę do szafki w garderobie z biżuterią i otwieram ją, wyciągając swoje diamentowe kolczyki wiszące z żółtymi diamentami. Idealnie będą pasować.

Wychodzę z garderoby i łapię za małą kremową torebkę, po czym wkładam do niej szminkę, którą używała dzisiaj makijażystka i telefon.

Wychodzę z sypialni i kieruję się do kuchni, aby pożegnać się z Ivon. Ivon jest polką, którą parę lat temu zatrudniłam do dbania o dom. Miała przychodzić tylko dwa razy w tygodniu, ale po tym jak zauważyła, jak żyję, wprowadziła się na stałe. Co mi nie przeszkadza oczywiście.

- Ivon wychodzę.

- Ohh kochanie wyglądasz.... - dostrzegam w jej oczach łzy i lekko się uśmiecham. - Przepięknie niczym Anioło.

- Dziękuje. - uśmiecham się do niej i podchodzę, po czym lekko daję jej buziaka w policzek. - Po balu mam coś do załatwienia. Będę późno, więc nie czekaj.

- Dobrze dziecko. Baw się dobrze.

Ivon odwraca się i zaczyna ponownie wycierać już czysty moim zdaniem blat.

Zjeżdżam na dół i kiwam ochronie w portierni. Dostrzegam ich palący wzrok, co wywołuje na mojej twarzy tylko jeszcze większy uśmiech. Dobrze wybrałam, kupując tę suknię. Wychodzę przed apartament i dostrzegam czarną limuzynę, po chwili drzwi się otwierają i w środku widzę uśmiechniętą twarz brata.

- Angie kurwa! Nie chce, aby połowa tych starców padła na zawał tam dzisiaj.

Uśmiecham się do Diego tak samo jak on do mnie. Kiedy robi mi miejsce, łapie dół sukni i siadam przy nim.

- Będę musiała przebrać się, zanim pojedziemy do klubu. - mówię, przerywając ciszę.

- Nie. Dzisiaj masz być przy mnie. Zleciłem to komuś innemu.

Na jego słowa ogarnia mnie złość. Odwracam się do niego gwałtownie i ostatkiem sił powstrzymuję przed wybuchem.

Jebać to!

- Nie ma kurwa mowy! - warczę.

Diego odwraca się do mnie, wkłada telefon do kieszeni marynarki i z ostrym wyrazem na twarzy mówi.

- Pamiętaj, że nie tylko jestem twoim bratem, ale i szefem. - po chwili nieprzerywanej walki na spojrzenia on dodaje. - Więc jak mówię, że masz być przy mnie, to oznacza, że masz być przy mnie! - warczy.

I kurwa tu mnie ma. Nie mogę mu się przeciwstawić, to on jest szefem. Zaciskam pięści i spoglądam na brata. Po czym kiwam mu głową na znak, że wykonam jego polecenie.

- Tak jest szefie. - mówię, przez zaciśnięte zęby.

- Angie. - jego ton głosu się zmienia na łagodniejszy. - Dzisiaj Federico Mancini i ja będziemy rozmawiać i chcę, abyś przy mnie była.

- A nie Nico? - pytam się zaciekawiona.

To właśnie Nico powinien być zastępcą brata. Jego prawą ręką. Znam ten świat. Wiem, jakie hierarchie w nim panują i nigdy nie dążyłam do tego, aby być wyżej niż moi bracia. Odpowiada mi to.

Biały Anioł- ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz