Rozdział 11

882 146 19
                                    

Rozdział 11

Przebudza mnie wpadające światło przez ogromne okna sięgające od podłogi do sufitu. Czuję, lekki ból głowy i kiedy przykładam poduszkę do głowy, przypominam sobie wczorajszy wieczór. Butelka wina, wiadomości od Federico i te pierdolone uczucie pragnienia. Ciężka męska noga oplata moje ciało, spoglądam w prawo i zauważam blond włosy i delikatne rysy twarz mężczyzny. Zupełne przeciwieństwo Federico i tego właśnie szukałam. Po prawie połowie wypitej butelce i ciągłym frustrującym myślą krążącym w jednym kierunku. Postanowiłam, że czas się otrząsnąć z tego dziwnego pragnienia. Zadzwoniłam do Chrisa jedynej osoby, która nawet jak by była na weselu swojej siostry i dostała wiadomość, że leżę naga i mokra byłby tutaj w przeciągu dwudziestu minut. Po dwóch orgazmach, przy których wyobrażałam sobie, że to dłonie Federico i jego kutas są we mnie, wiedziałam, że już przepadłam. Byłam tak tym wszystkim zmęczona, że nawet nie wykopałam Chrisa tak jak zawsze za drzwi po wszystkim.

Przeklęty Federico.

Wstaję i słyszę jak Chris, coś jęczy przez sen, po czym przewraca się na drugi bok i ponownie zasypia. Świetnie. Idę do łazienki i po załatwieniu swoich potrzeb wkładam jedwabny szlafrok i kieruję się do kuchni. Potrzebuję wody i przynajmniej dwóch tabletek przeciwbólowych.

W drodze do kuchni słyszę interkom i zastanawiam się, kto w niedzielę o 8 rano nawiedza mnie. Podchodzę i włączam kamerę przy widzie na dole.

- Kurwa Angie zmieniłaś ponownie kod. - Nico warczy, zanim zdołam cokolwiek powiedzieć.

- Tak. Żeby wkurzający braciszek nie wpadał do mnie w niedzielę o świcie.

- Nie przesadzaj. - pokazuję kawę z mojej ukochanej kawiarni za rogiem i z wielkim uśmiechem mówi. - Przywiozłem twoją mokke coś tam... z czymś tam...

- Już się boję i chyba jednak powiem pas na nią. - wciskam przycisk zezwalający, aby winda się otworzyła i mówię ze śmiechem.

- No co ty oni ciebie znają.

- Kuchnia. - warczę i idę do niej.

Nalewam sobie szklankę wody i połykam dwie tabletki. Kiedy Nicko wkracza z dwoma kubkami. I krzyczy tak głośno, że mam ochotę mu wbić widelec w oczy. Albo jeszcze lepiej odciąć mu ten język.

- Hej siostra przecież znasz mnie. Wpadłem do kawiarni, mówię, kawa dla tej białej damy co ma zawsze kwaśną minę. I miła baristka od razu wiedziała, o kogo chodzi.

Jego śmiech mnie drażni. Warczę na niego i odbieram kawę.

- Dzięki. I ścisz trochę ten głos. Albo jeszcze lepiej zostaw kawę i spadaj.

- Ohhh ktoś wstał lewą nogą.

I jak na zawołanie do kuchni wchodzi półnagi Chris. Kiwa głową do Nicka, który przygląda mu się z jeszcze bardziej głupkowatym uśmiechem niż wcześniej i podchodzi do mnie. Daje mi całusa, po czym zabiera tabletki stojące na blacie i bez słowa wychodzi.

Kurwa! Idealnie. Teraz już nie dadzą mi żyć i mogłabym się założyć o swoją kolekcję noży, że zanim Nicko wyjdzie ode mnie, to już wszyscy będą w rodzinie wiedzieli. A matka zapewne już zacznie planować nasz jebany ślub.

Świetnie. Po prostu cudownie.

- No, a więc... - Nicko chrząka i z uśmiechem popija kawę.

- Przyjechałeś, aby mnie tylko wkurwić, czy masz jakiś inny powód?

- Szef nas wzywa. Dzwonił do ciebie. No ale... jak widać... byłaś zajęta. - przy ostatnim zdaniu wybucha głośnym śmiechem.

Biały Anioł- ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz