Rozdział 3

888 127 24
                                    

Rozdział 3 

Kiedy dojeżdżamy do naszego magazynu nazywanego przeze mnie moim osobistym placem zabaw. Już czuję ekscytację. Mam nadzieję, że ten skurwiel nadal żyje, bo z tego, co Diego mówił, jest już na granicy śmierci. 

- Angie chce informacji. - mówi do mnie brat, zanim wejdziemy do środka. 

- I je dostaniesz. Obiecuję. 

Każdy, kto wpada w moje ręce, na początku milczy. Ale jeszcze nie było nikogo, kto nie wyśpiewał mi wszystkiego, co chce wiedzieć. 

Wchodzimy do pomieszczenia, w którym stoi już dwóch naszych ludzi i lekarz, który od lat dla nas pracuje. Kiedy tylko nas zauważa, podchodzi do nas i spoglądając to na mnie, to na Diego mówi cichym głosem. 

- Ma mało czasu. Zrobiłem co mogłem, ale kula jest za głęboko i wyrządziła za dużo szkód. 

Kurwa nie to chciałam usłyszeć. Spoglądam na doktorka i przybliżam się do niego, na co on od razu ze strachem w oczach przygląda mi się uważnie. Nie raz widział, co potrafię zrobić ze swoimi nożami. Lekko kącik ust mi się podnosi no, bo nie ukrywam, lubię tę strach w oczach inny. 

- On wie o tym. - pytam się cicho.

- Że umiera? 

- Nie kurwa, że lubimy tańczyć. - warczę poirytowana. A w oddali słyszę cichy śmiech brata. 

- Nie. Nic nie mówiłem. 

- Doskonale. - kiwam mu głową i podchodzę do łóżka, na którym leży nasza ofiara i jednocześnie moja zabawka na dzisiaj. 

Kiedy tylko mnie dostrzega, porusza się gwałtownie. Z jego ust wyrywa się syk, a oczy poszerzają. Uśmiecham się do niego. Bo tą reakcją pokazał mi, że wie, kim jestem. Doskonale. Może jeszcze mamy szansę, dowiedzieć się kto go wysłał na zwiady do naszego magazynu. 

Ściągam swoją białą marynarkę od Diora i podaję ją jednemu ze swoich ludzi, który pośpiesznie ją ode mnie przyjmuje. Siadam na krześle, na którym wcześniej siedział doktorek i w milczeniu spoglądam na niego. 

Biorę dwa głębokie  wdechy i przybliżam się do niego. Na co on automatycznie się oddala. 

- Mam dzisiaj dobry dzień. - zaczynam łagodnym głosem.  - Wiesz dlaczego? - zadaje mu pytanie. I kiedy on się nie odzywa, kładę dłoń na jego ranie po boku i lekko ściskam.  - To było pytanie. Kultura nakazuje, aby odpowiedzieć. - lekko przyciskam ponownie ranę, na co on głośno krzyczy.

-  Kurwa! Nie wiem, dlaczego ty psych.... 

Nie daję mu dokończyć zdania, ściskam mocniej niż wcześniej i syczę przez zaciśnięte usta.

- Nie ładnie tak obrażać kobiety. Ale i tak ci powiem. Mam dzisiaj dobry dzień, bo jutro jadę na bal, a to oznacza, że kupię nową suknię. A jaka kobieta nie lubi ładnie się ubrać. 

Podnoszę głowę i z uśmiechem spoglądam na brata i jego ludzi. 

- Więc dam ci wybór, którego zazwyczaj nie daję zdrajcom i szpiegom takim jak ty. - nachylam się do jego twarzy i mówię. - Szybka śmierć w zamian za informacje. I obiecuję, że tylko ty zginiesz. - prostuję się i dodaję. - Twoją rodzinę oszczędzę. Bo uwierz mi, dowiem się prędzej czy później wszystkiego o tobie. Nawet jak miała na imie twoja pierwsza pierdolona miłość. 

Mężczyzna spogląda z przerażeniem w oczach i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jestem do tego zdolna. 

- Jaaaa.... nic nie wiem. Miałem tylko zrobić zdjęcia.  - syczy po chwili z bólu. 

- No widzisz. A jednak coś wiesz. - mówię ostro. Wstaję i za paska wyciągam swój ukochany nóż i zaczynam się nim bawić. Obracając go z łątwością w dłoni.  Po chwili wbijam go w jego ramię i słyszę, jak krzyczy i wije się z bólu. - Dla kogo te zdjęcia. Wiesz, nie lubię być fotografowana bez mojej zgody. 

- Nie wiem... - dodaje pośpiesznie, łapiąc powietrze coraz to wolniej. Widzę, że jest blisko zemdlenia z bólu. Przekręcam nóż i kiedy jego źrenice się rozszerzają, a on się wybudza, mówię ostrzej. 

- To może powiedz, gdzie masz dostarczyć i jak te zdjęcia. 

- Klub Aura... jutro. - mówi cichym głosem. - Przysięgam, tyle wiem. 

I kurwa wierzę mu. 

- O której? 

- Północ przy wejściu do łazienki męskiej. Czarny... - kiedy prawie odpływa, uderzam go w twarz z całej siły. 

Mężczyzna otwiera oczy i spogląda na mnie, jak by nie wiedział, gdzie się znajduje. 

- Czarny. Co! -  warczę. 

- Czarna koperta. Ma mieć kasę w czarnej kopercie. Wymienimy za dysk. 

Mówi i spogląda na mnie, po czym z łzami w oczach dodaje. 

- Przysięgam.  

Wyciągam mu nóż z ramienia i przekręcam tak, abym mogła z łatwością podciąć mu gardło. Mężczyzna zaczyna dławić się swoją własną krwią, a ja wstaję i spoglądam na niego przez chwilę. Po czym podchodzę do brata i człowieka, który trzyma moją marynarkę. Spoglądając na brata, wycieram zakrwawiony nóż o koszulę jednego z żołnierzy. Chowam za pasek z tyłu spodni i odbieram marynarkę. 

- Wierzysz mu. - Diego pyta się po chwili. 

- Jutro się przekonamy o północy. 

Biały Anioł- ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz