Rozdział 1
Przymykam oczy i ostatkiem sił powstrzymuję się przed wybiegnięciem z tego klubu. Jest tu zdecydowanie za gorąco i za głośno. Wolałabym już tortury niż kolejną godzinę w tym piekle. Mimo tego, iż mam na sobie coś, co można nazwać sukienką, bo tak na serio to mały skrawek materiału, który ledwo zakrywa moje udo i ukrywa pod nim mój kochany nóż EF715. Spoglądam na otoczenie i zamiast się bawić, ja szukam zagrożeń, wyjść ewakuacyjnych i liczę, ilu ochroniarzy jest niedaleko nas. Od zawsze tak już miałam i tylko to mnie uspakaja. Liczenie i rozwiązywanie zagrożeń. Mimo tego, iż doskonale wiem, że tutaj nic nam nie grozi. Klub jak połowa miasta należy do mojej rodziny. Do rodziny Bianchi druga połowa należy do tych skurwieli z rodziny Mancini. Ale od lat mamy pokój i każdy trzyma się swojego terenu.
Spoglądam na swoją młodszą siostrę Sofie, która właśnie dzisiaj kończy osiemnaście lat. Sofia jest młodsza ode mnie o dwa lata. Jej czarne włosy są takie same jak moje i jak naszej matki. Wszystkie dzieci Laury Bianchi mają po niej piękne czarne mocne włosy oraz niebieskie niczym lazurowe wybrzeże oczy. Nietrudno zgadnąć, kto z nas w tej loży jest spokrewniony. Spoglądam na swojego najstarszego brata, a zarazem szefa Diego. Obok niego siedzi o rok starszy ode mnie Nico. Każdy z nas ma takie same ostre rysy twarzy, niebieskie oczy i czarne jak węgiel włosy. Do tego każdy z nas na swój sposób jest tak bardzo od siebie różny charakterami, ale jedno łączy nas, czego nikt nie może zaprzeczyć to miłość do siebie.
Miłość do rodziny, która od dziecka była nam wpajana przez naszą matkę Laurę i ojca Gustawa. Mimo tego, iż ojciec był szefem osobą, która potrafi bez żadnego mrugnięcia pozbawić inną osobę życia, który nigdy nie okazuje strachu. Dla nas zawsze był ojcem, który kochał matkę i kochał swoich dwóch synów, a córki traktował jak księżniczki. Chociaż ja nigdy nie chciałam ją być. Wolałam być traktowana tak jak moi bracia. I na swój sposób wiem, że ojciec kocha mnie jeszcze bardziej za to kim się stałam. Chociaż czasem dostrzegam smutek w jego oczach oraz zmartwienie.
Z moich myśli wybija mnie lekkie szturchnięcie, a ja już cała się napinam i szykuję do ataku. Kiedy tylko zauważam, że Diego i Nico usiedli po mojej prawej i lewej stronie, lekko się odprężam i uśmiecham do nich. Diego popija swojego drinka, nie spuszczając wzroku ze mnie i widzę doskonale, że chce wybuchnąć śmiechem. Nico po chwili zaczyna się głośno śmiać i zanim go uderzę w tę jego rozweseloną buźkę, odzywa się Diego.
- Zakładam się teraz o sto... nie... tysiąc dolarów, że wiem co nasz kochany "Biały Anioł" teraz by wolała robić. - na swoją ksywkę w jego ustach lekko się uśmiecham.
- Nietrudno zgadnąć. - Nico szturcha moje udo, spoglądając na nas nadal z tym samym głupkowatym uśmiechem. - Wymyśl coś lepszego.
Poprawiam plecy i spoglądam ukradkiem w stronę Sofii, która tańczy nadal ze swoimi znajomymi. Tak bardzo się od siebie różnimy i chyba bardziej dwie osoby już nie mogą. Ale dla niej i swoich braci skoczyłabym w ogień i zajebała każdego, kto by mi stanął na drodze.
- Nie martw się Angie. - Diego dotyka mojego ramienia. - Ona jest bezpieczna tak jak każdy z nas. - przybliża się do mnie jeszcze bardziej i szepcze. - A szczur czeka na ciebie. Nie martw się, kazałem chłopakom go zostawić.
Kiedy tylko słyszę jego słowa, od razu na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech i po raz pierwszy tego wieczór mam ochotę na zabawę tyle, że nie tutaj.
- A nie mówiłem kurwa. Nietrudno było zgadnąć. - Nico klaszcze w dłonie.
- Zabawne. - warczę do nich.
Na co oni wybuchają śmiechem. Diego wstaje i kiwa na dziwkę, która cały wieczór zwisała z jego ramienia. Kiedy tylko dziewczyna podchodzi, nawet na mnie nie spogląda, doskonale wie, że dla jej bezpieczeństwa lepiej mnie nie drażnić.
- A teraz się odpręż. Pobaw. Przecież to urodziny naszej małej księżniczki. - to ostatnie zadanie krzyczy tak, żeby każdy go usłyszał, kto jest z nami w loży.
Kiwam mu na znak zgody i wstaję. Muszę skorzystać z łazienki. Kiedy tylko w głowie przetwarzam różne scenariusze, jak zabawię się ze szczurem, który został załapany rano, czuję dziwnego rodzaju ekscytację. Może dzisiaj spróbuję czegoś nowego. Już zacieram dłonie, kiedy wpadam na jakieś twarde ciało.
Kurwa!
Niedobrze. Przez tę ekscytację rozkojarzyłam się i mogło się to źle skończyć. Wymijam skałę, na którą wpadłam, mówiąc, ciche przepraszam, nawet nie spoglądając na niego. Chociaż muszę przyznać, że coś mnie zaintrygowało w nim. Ten zapach. Na swój sposób mnie przyciągnął. Odwracam się i spoglądam w kierunku, ale zauważam już tylko jego plecy. Kieruje się w stronę baru.
Wchodzę pośpiesznie do łazienki i przemywam lekko twarz, nie chcąc zniszczyć makijażu, który moja kosmetyczka robiła przed wyjściem. Może i nie jestem typową kobietą, ale to nie znaczy, że nie lubię ładnie wyglądać. Spoglądam na swoje odbicie w lustrze i chce mi się śmiać, kiedy przypominam sobie słowa ojca. "Zabójcze ciało Aniele" idealnie do ciebie pasuje. I taka jest prawda.
Mam dwadzieścia lat. Wysportowane, ale zgrabne ciało, które ćwiczę od lat. Długie ciemne niczym węgiel włosy, karmelową cerę oraz najbardziej niebieskie oczy, jakie ktokolwiek widział. Moje rodzeństwo ma również niebieskie oczy, ale moje są o parę tonów jaśniejsze. I nasza matka czy babka zawsze mówili, że mam Anielskie spojrzenie. Idealnie pasujące do mojego imienia Angel.
Poprawiam włosy oraz dyskretnie dotykam uda, aby mieć pewność, że mój przyjaciel nadal tam jest i opuszczam pomieszczenie.
Nie wiem, kiedy, ale po chwili już jestem przy barze, szukając skały, na którą wpadłam. Dyskretnie się rozglądam i kiedy go nie zauważam i mam już wrócić do loży. Czuję jego zapach za swoimi plecami. Jego twarde ciało jest blisko mnie, czuję to. Każda komórka mojego ciała napina się i przelatuje mnie doskonale znany dreszcz podniecenia. I dopiero teraz uświadamiam sobie, że dawno nie miałam mężczyzny w sobie.
Powoli odwracam się do nieznajomego i kiedy tylko podnoszę głowę coś dziwnego dzieje się z moimi udami. A ogień, który czuję przy innych mężczyznach, przy nim jest niczym erupcja wulkanu. Besztam się w myślach na reakcję mojego ciała na tego mężczyznę. Angel to tylko facet. Nic więcej. Kutas jak każdy inny. Tyle że przy tym mężczyźnie czuję się jak przy olbrzymie. Jak nigdy mi nie przeszkadzało to, iż mam zaledwie metr sześćdziesiąt tak teraz nawet w szpilkach z ledwością sięgam mu do ramienia. Jego palące spojrzenie jest czymś dziwnym. Widziałam podniecenie u nie jednego mężczyzny, wiem doskonale, jak na nich działam i wiem, jak to wykorzystywać, ale jego ciemny wzrok jest czymś, z czym nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Pragnę go. Lekko zagryzam dolną wargę i bardziej prostuję plecy. Kiedy tylko jego wzrok ląduje na moich ustach, słyszę, jak wypuszcza powietrze. Mam cię. Pomyślałam lekko unosząc, kącik ust.
- Szukałaś mnie? - Kurwa! Jego niski seksowny głos wywołuje u mnie jeszcze większe podniecenie niż jego wygląd.
- Chyba się pomyliłeś. - szepczę, stając na palcach i ledwo sięgając jego ucha.
Muzyka jest tu cichsza niż na parkiecie, ale nadal głośna. Kiedy tylko odsuwam się, od niego czuję dziwnego rodzaju pustkę. Coś, czego nigdy nie czułam. I to mnie martwi. Takie uczucia nie są mi potrzebne. Kiedy już mam odejść nieznajomy, łapie mnie delikatnie za łokieć. Po całym ciele przelatuje mnie dreszcz podniecenia. I wiem, że mam kłopoty. Bo gdyby ktokolwiek inny mnie dotknął bez pozwolenia, mój przyjaciel ukryty pod sukienką już by podrzynał jego gardło.
A ja stoję i spoglądam na niego tocząc dziwnego rodzaju walkę sama ze sobą. Wyrywam swoje ramię z jego dotyku i z lekkim uśmiechem odchodzę, nic nie mówiąc.
Wchodzę do loży łapię za drinka Diego i wypijam duszkiem. Alkohol pali moje gardło i uspokaja mnie. Diego spogląda na mnie w milczeniu i zanim zapyta, co się stało, ja mówię na jednym wydechu.
- Czas na innego rodzaju zabawę.
Doskonale wie, że teraz nie ma szans na rozmowę ze mną. Potrzebuję relaksu i uspokojenia. Bo zdecydowanie ten obcy mężczyzna podziałam na mnie tak jak żaden jeszcze nigdy. A to mi się kurwa nie podoba i to bardzo.
CZYTASZ
Biały Anioł- ZOSTANIE WYDANE
Romantizm„Miłość to jedyna siła, zdolna przekształcić wroga w przyjaciela." Angel Alana Bianchi Biały Anioł nie była typową księżniczką Mafii. Od dziecka wiedziała, że nie będzie posłuszną żoną traktowana jak trofeum i inkubatora dla przyszłego następcy. Wię...