Rozdział 8

780 123 11
                                    

Rozdział 8

Idę za Tito i Federico i po raz pierwszy uświadamiam sobie, że jestem tutaj niczym świnia na tacy. Brakuje mi tylko jabłka w pysku. Sama tutaj przyjechałam i mimo tego, iż wiem, że gdyby Federico chciał mnie zabić, mógł to zrobić już wcześniej to i tak nie ukrywam, było to dosyć nierozważne posunięcie. Wysłałam tylko wiadomość do Diego, że jadę przesłuchać jednego ze złapanych ludzi, ale nawet nie podałam mu swojej lokalizacji. Zaciskam broń w dłoni i mówię sama do siebie w myślach. Jeśli mam zginąć to na pewno nie sama.

Drzwi po chwili otwiera jeden z ochroniarzy Federico i wchodzę za nimi do środka. Dostrzegam przywiązanego do krzesła mężczyznę z klubu i lekko się odprężam. Kiedy tylko on zauważa Federico, jego źrenice rozszerzają się z przerażenia, bo doskonale wie, co go czeka, ale kiedy tylko dostrzega mnie, zaczyna się trząść niczym osika. Co wywołuje na mojej twarzy wielki uśmiech. Bo już wiem, że dostanę wszystko to, co chcę od niego.

Federico i Tito oraz dwóch innych ludzi stają z boku robiąc mi miejsce i w milczeniu przyglądają się nam. Podchodzę do człowieka i nachylam się tak, aby widział doskonale moją twarz.

- Wybacz, że to powiem, ale nie wyglądasz mi na szefa. A ten kolega z klubu z kulką między oczami na sto procent nim nie był.

Mężczyzna na moje słowa od razu zaczyna kręcić głową, po czym jąkając się, mówi.

- Too.. niee ja nie. My tylko zostaliśmy wynajęci. Przysięgam Biały Aniele.

- Szybko poszło - słyszę cichy głos Tito za plecami. Po chwili śmiech wszystkich.
Odwracam się do nich i piorunuję ich ostrym wzrokiem. Oni od razu uciszaja się a dwóch ochroniarzy spuszczają głowy.

- A więc wiesz, kim jestem.

- Takkk.

- Doskonale. Kto was wynajął.

- Nie wiem. Przysięgam. Ktoś zadzwonił. Przelał kasę jak zawsze i powiedział gdzie mamy zaatakować i kiedy. Błagam.

- Błagasz o co? - przybliżam się do niego i łapię jego brodę, po czym ściskam. - Gdzie mój towar.

- Nasz. - słyszę głos Federica.

Odwracam się do niego i z lekkim uśmiechem, mówię.

- Wybacz. Masz rację. - odwracam się ponownie do mężczyzny przywiązanego do krzesła i mówię. - Nasz.

- Zostawiliśmy tam, gdzie nam powiedzieli.

- A ludzie? - nie muszę się dopytywać, gdzie zostawili ciężarówki, bo doskonale wiem, że już ich tam nie ma.

Po jego jeszcze bardziej wystraszonej minie wiem, że ich już też nie odnajdę. Prostuję się i spoglądam na Federico.

- Masz jakieś pytania.

Kiedy on kiwa, głową przecząc, ja nie przerywając kontaktu wzrokowego z nim. Nawet nie spoglądając na mężczyznę, strzelam w jego klatkę dwa razy. Widzę podziw w oczach Tito, ale nie interesuje mnie to. Podchodzę do Federico i mówię ze złością.

- Szukamy dalej.

Po czym kieruję się w stronę wyjścia. Po chwili już czuję, go za sobą.

- Angel.

Odwracam się do niego i spoglądamy na siebie. Kiedy podchodzi bliżej mnie i czuję jego zapach oraz to, w jaki sposób na mnie działa. Mam ochotę strzelić sobie w łeb. Kurwa Angel to tylko facet.

- Masz ochotę na drinka. - marszczę oczy na jego słowa. - Nie dziw się tak. Nie udało nam się wypić w klubie. - Podchodzi do mnie jeszcze bliżej i seksownym głosem, mówi. - Nie daj się prosić.

Odsuwam się od niego i prostuję plecy, po czym podnoszę głowę i mówię.

- Mam już inne plany.

Kieruję się w stronę wyjścia i słyszę jego cichy śmiech.

- Zobaczysz, kiedyś mi nie uciekniesz.

Kącik moich ust podnosi się, ale nic nie odpowiadam. A jego słowa zapisują się w mojej głowie. Słowa, które zdecydowanie zwiastują kłopoty jak i obietnicę.

Spoglądam na zegarek, dochodzi północ. Jestem wykończona. Ale doskonale wiem, że Diego na mnie czeka. Parkuję w garażu w jego wieżowcu i wpisuję kod do prywatnej windy, która zawozi mnie bezpośrednio do jego apartamentu.

Kiedy tylko drzwi windy się otwierają, zastaje mnie cisza. Idę do sypialni Diego i przed wejściem zastanawiam się, czy nie powinnam zapukać. Co jeśli okaże się, że właśnie ma tam którąś ze swoich dziwek. Ale przecież wiedział, że przyjadę. Sam mi to rozkazał. Mimo to nie jesteśmy już dziećmi i nie mogę tak po prostu wpadać do jego sypialni. Pukam cicho i kiedy nie słyszę nic, otwieram drzwi. Diego leży w długich spodniach oraz koszulce i uśmiecham się na ten widok. Zawsze spał on w bokserkach, ale kiedy tylko wiedział, że w nocy wymknę się, do jego sypialni zakładał, długie spodnie i koszulkę. Podchodzę do łóżka i ściągam swoje białe szpilki oraz marynarkę. Kładę się obok i kiedy tylko materac się pode mną załamuje, on otwiera zaspane oczy i lekko się uśmiecha, mówiąc zaspanym głosem.

- Żyjesz.

Uderzam go w klatkę i głośno się śmiejąc, mówię.

- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz braciszku.

Diego przytula mnie do siebie. Kładę mu głowę na klatce i kiedy całuje mnie w głowę, słyszę jak szepcze.

- I dobrze. - po chwili milczenia dodaje. - I jak było? Czegoś się dowiedzieliście?

- W sumie to niczego. Tak jak podejrzewałam zostali wynajęci tak samo jak fotograf nie wiedząc nawet kto ich tak naprawdę wynajął. Kasa została przelana i dostali wytyczne telefonicznie. Nic więcej ich nie obchodziło.

- Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. - słyszę niepokój w jego głosie. Co mnie zaczyna jeszcze bardziej martwić.

- Na razie tak. - Podnoszę głowę i mówię do niego. - Ale obiecuję, że dowiem się, kto nam zagraża i zginie ta osoba w męczarniach.

Diego przytula mnie jeszcze mocniej i mówi.

- Wiem. Byłaś u rodziców? Widziałaś się z Sofią?

- Nie jutro pojadę. Przyjechałam od razu do ciebie. Jest już prawie północ.

Wstaję i siadam na łóżku, spoglądając na niego.

- A ty gdzie?

- Jadę do domu. Padam na twarz.

Diego klepie miejsce obok siebie i mówi.

- Zostań.

- Nie jesteśmy już dzieciakami. Mam dwadzieścia trzy lata. - uśmiecham się do niego.

Diego marszczy nos i zamyka oczy. Łapie mnie za rękę i pociąga tak, że ponownie ląduję obok niego. Przykrywa mnie i mówi.

- Dla mnie nadal masz sześć lat Angie. A teraz zamykaj oczy i idź spać.

Doskonale wiem, dlaczego on to robi. Myśli, że po zabiciu dwóch osób będę mieć koszmary. Na swój sposób nadal traktuje mnie właśnie jak sześcioletnią dziewczynkę, która kochała wtulać się w starszego brata. Często z Nico i Sofią wykradaliśmy się do jego pokoju i zasypialiśmy, a nad ranem matka znajdowała nas rozwalonych po całym łóżku.

- Tak jest szefie. - uśmiecham się i odwracam, po czym układam wygodnie i odpływam w spokojny sen.


Biały Anioł- ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz