Rozdział 1

66 3 0
                                    

Minął miesiąc od śmierci Monic...

Minął miesiąc od ucieczki mojej mamy ze swoim kochankiem...

Minął miesiąc od śmierci taty...

Od miesiąca mieszkam u Sydney. Jej mama zgodziła się przyjąć mnie pod swój dach, właściwie to sama to zaproponowała. Tata Sydney zostawił je 3 lata temu, więc nie miałaby nic przeciwko, abym została z nimi na zawsze.

Śpię w jednym pokoju z Sydney, więc od wypadku Monic, co noc słyszę jak płacze do poduszki, nie mam do nie pretensji, bo sama nie jestem lepsza. Tak bardzo tęsknie za przyujaciółką, za tatą i czasem nawet za mamą. Płacze cały czas, kiedy mam tylko pewność, że nie ma nikogo w pobliżu. Nie chce, aby ktokolwiek widział jak wylewam łzy, a później mnie pocieszał i kłamał, że wszystko się ułoży i będzie dobrze, bo po usłyszeniu tych słów, wiem że rozkleiłabym się jeszcze bardziej. Jedyne czego mama nauczyła mnie w życiu poza chodzeniem, mówieniem i jedzeniem jak cywilizowany człowiek to to, że nie można nikomu pokazywać swojego cierpienia, swojej słabości, nawet najbliższym. Mówiła że należy zacisnąć pięści i wyrzucić to z siebie dopiero wtedy, gdy nikt nie będzie patrzył.

Ostatni raz rozmawiałam z mamą tamtego, cholernego dnia, w tamtym, cholernym szpitalu. Nie odbierała moich telefonów i nie dawała znaku życia. W naszym domu nie było żadnych jej rzeczy i żadnych pieniędzy. Pieniędzy, które ja zarobiłam, które leżały w pudełku nad moim łóżkiem oraz pieniędzy, które były przeznaczone na czarną godzinę. Zabrała wszystko co należało do niej i wszytko co miało jakąkolwiek wartość materialną.

Pogrzeb Monic odbył się 2 dni po jej śmierci, byłam na nim obecna, mimo że miałam pewne obawy. Bałam się że jej Pani Hale będzie miała mi za złe, to co zrobiła moja matka. Gdy po całej uroczystości stałam sama nad nagrobkiem mojej przyjaciółki, jej mama podeszła do mnie i zaczęła płakać obejmując mnie. Czułam się nieswojo przytulając kobietę, której moja mama zabrała męża. Tamtego dnia długo rozmawiałyśmy i dowiedziałam się, że przeprowadza się do małego mieszkania na obrzeżach Chicago i chcę zacząć nowe życie, zostawiając stare za sobą, nie zapominając o Monic.

Tydzień później był pogrzeb taty, na którym nie byłam z dwóch powodów. Pierwszym z nich było to, że odbywał się w jego rodzinnym mieście - Lamar, w stanie Oklahoma, a drugim powodem było to, że Lamar był 15 godzin jazdy od Chicago, a ja zwyczajnie nie miałam siły na tak długą podróż. Swoją drogą za 2 tygodnie oficjalnie będę mieszkanką tego małego miasteczka. Jeden z moich rodziców zmarł, a drugi mnie zwyczajnie porzucił, więc teraz moimi prawnymi opiekunami są moi dziadkowie, którzy są teraz również moją najbliższą rodziną. Ostatni raz byłam w Oklahomie 9 lat temu, gdy dziadkowie obchodzili perłowe gody*. Kiedy byłam mała pamiętam, że tata często mnie tam zabierał, ale nie podobało się to mamie, więc tamta wizyta była ostatnią.

Wszystkie rzeczy taty i moje (poza moimi ubraniami) są już zawiezione, a po mnie za 14 dni przyjedzie dziadek, którego wątpię, żebym rozpoznała na ulicy.


~~~~*~~~~


Obudziłam się rano i uświadomiłam sobie: to jest TEN dzień, dzień, w którym opuszczam Chicago ze świadomością, że prędko tutaj nie wrócę. O 12:00 miał przyjechać po mnie dziadek, czyli miałam 3 godziny na skończenie pakowania ubrań do walizek oraz pożegnanie się z Sydney i jej mamą.

Wczoraj byłam w naszym starym domu, w którym zostały tylko meble, nie było w nim nic, co by mogło wskazywać na to, że ktoś tu mieszka lub że zawitał tu ktoś przez ostatnie tygodnie. Znowu zaczęłam się zastanawiać, czy moja mama naprawdę wyjechała bez zamiaru powrotu i czy kiedykolwiek odbierze jeden z moich telefonów, czy może po prostu wymazała mnie już dawno ze swojego życia? Szybko odrzuciłam od siebie te myśli, gdy tylko poczułam, że zbiera mi się na łzy. Uśmiechnełam się ze wszystkich sił i zaczełam lekko szturchać blondynkę leżącą obok mnie, w celu jej obudzenia.

Just dreaming / A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz