Rozdział 7

42 2 0
                                    

Poniedziałek... Czeka mnie kolejne pięć dni katorgi. To nie jest tak, że nie lubię tej szkoły, ona jest spoko ja po prostu nienawidzę wstawać wcześnie, a później do nocy odrabiać lekcji. Przez to nie starcza mi czasu, żeby porozmawiać z Sydney lub z Millerami. A ja potrzebuje rozmowy z kimś kto zna o mnie całą moją historię i wie jak poprawić mi humor nawet jeśli jest setki kilometrów ode mnie.

Kierowałam się samotnie w stronę sali od matematyki, gdy drogę zagrodził mi ''Zniewalający Luke''.

- Siema Axl. Nie widziałem cię na stołówce. Ukrywasz się? - spytał z rozbawieniem puszczając mi oczko, a ja patrzyłam na niego zdezorientowana

- Hej. Rozmawiałam z Sydney i straciłam rachubę czasu. - wyjaśniłam, chłopak chwilę mi się przyglądał po czym na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek

- Chyba dobrze bawiłaś się w weekend. - stwierdził wskazując palcem na dwie, duże malinki na mojej szyji, o których zupełnie zapomniałam, od razu zakryłam je włosami i weszłam bez słowa do klasy, siadając na swoim miejscu. Chwilę później w sali pojawił się nauczyciel.

- Przywitam was ocenami z ostatnich klasówek. - zaczął chodząc po klasie i kładąc kartki z wynikami każdemu na ławce. Jak zwykle dostałam piąteczkę. Lubiłam matematykę, a ona lubiła mnie. Szerze mogłam powiedzieć, że jestem umysłem ścisłym. Nie potrafię uczyć się czegoś ''na blachę'', ja muszę to zrozumieć. - Hemmings! - kontynuował - Ile jeszcze pał postawie ci w tym roku?

- Pan? Żadnej. Od tego mam dziewczyny - odpowiedział blondyn, a po klasie rozniosła się fala śmiechu, którą nauczyciel od razu uciszył

- Jeśli z następnej klasówki znów dostaniesz ocenę niedostateczną nie będziesz mógł grać w drużynie. - powiedział stanowczo - Zdajesz sobie z tego sprawę? - z twarzy Luka momentalnie zniknął cwaniacki uśmiech - Ale żeby do tego nie dopuścić będziesz miał dodatkowe lekcje matematyki. Nie ze mną rzecz jasna. Zaraz znajdziemy ci jakiegoś korepetytora. - kontynuował rozglądając się po klasie, jego wzrok padł na mnie, to takie przewidywalne... - Panno Mann proszę zapoznać się ze swoim nowym uczniem.

~~~~*~~~~

Chciałam spotkać się z Alice i w końcu spędzić z nią trochę czasu, ale: Umówiłam się z Calume'm... To zaczynało mnie już naprawdę wkurwiać. W szkole sama błąkałam się po korytarzach, bo ona wychodząc z sali od razu leciała do bruneta. Czasami spędzałam przerwy z Lukiem, jeśli mieliśmy mieć zaraz razem lekcje. On jest naprawdę spoko, ale gdy dłużej mu się przyglądam wydaję mi się, że słyszę jak Monic mówi jak piękne są jego niebieskie oczy, czy jak zniewalający jest jego uśmiech. Kurwa... Tak bardzo z nią tęsknie. Za całym moim popieprzonym życiem w Chicago. Życie w Lamar jest takie beztroskie, (nie licząc sytuacji z Gregiem)a to do mnie kompletnie nie pasuje, to jest po prostu nudne. Po szkole albo pracowałam, albo siedziałam w swoim pokoju. I teraz właśnie to robiłam. Siedziałam na podłodze i bawiłam się popsutym gramofonem, który próbowałam naprawić. TAK! Udało się teraz tylko wypróbować sprzęt. Skierowałam się w do salonu gdzie siedziała babcia z jakąś młodą kobietą.

- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie

- Axl proszę poznaj Sophie, jest pielęgniarką i... - mówiła babcia, ale przerwałam jej, gdy usłyszałam słowo pielęgniarka

- Coś się stało? Źle się czujesz? - zasypywałam staruszkę pytaniami

- Z twoją babcią wszystko dobrze - uspokoiła mnie kobieta - Miło mi cię poznać Axl. Moja córka cały czas o tobie mówi. - posłałam jej pytające spojrzenie - Lauren. - pokiwałam głową i zwróciłam się do babci

Just dreaming / A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz