I. TRZY LATA PÓŹNIEJ

204 21 2
                                    


ROZDZIAŁ PIERWSZY
↳ trzy lata później


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Minęły już trzy lata, odkąd Peter zginął. Gdyby przeżył, teraz świętowałby swoje dwudzieste urodziny.

      Ostatnio Gwen często rozmawiała o tym z Maią, musiało jej być trudno. W końcu była dziewczyną Petera. Ich relacja była naprawdę poważna: w końcu Peter powierzył jej swoją największą tajemnicę. Gwen uważała za urocze to, że Maia postanowiła zająć miejsce brata.

      Był grudniowy poranek, kiedy Maia z westchnięciem zrzuciła z siebie kołdrę, włożyła kapcie i ruszyła w stronę lusterka. Wyglądała strasznie. Jej telefon zaczął wibrować, dlatego spuściła wzrok i uśmiechnęła się na widok zdjęcia uśmiechniętej MJ, która do niej dzwoniła. Nacisnęła zieloną słuchawkę, wzdychając z radości na dźwięk głosu swojej dziewczyny.

      – Hej, Pajączku. – Głos MJ zdradzał, że już od dawna nie spała. Zawsze wstawała na długo przed wszystkimi, w sumie to Maia była zaskoczona, iż nie otrzymała telefonu z pobudką już wcześniej. W końcu była dopiero siódma rano.

      – Możesz przestać mnie tak nazywać? – Maia szeroko się uśmiechnęła i ustawiła swój telefon tak, by MJ mogła ją widzieć. – Odkąd tylko cię o to poprosiłam, przestałaś nazywać mnie moim prawdziwym imieniem.

      – Bo Pajączek jest urocze. – Na jej twarz wkradł się szeroki uśmiech. Maia w odpowiedzi się zarumieniła. – Widzisz? Zawstydziłaś się!

      Brunetka się zaśmiała, wywołując u swojej ukochanej uśmiech. Cieszyła się, że jej dziewczyna była taka szczęśliwa.

      – Może przejdziemy się na kawę? – zasugerowała. – Niedaleko jest kawiarnia, w której na pewno ci się spodoba.

      – Tak?

      – To dosłownie bar z kawą. W sensie taki jak bar śniadaniowy, tylko że z kawą i różnymi dodatkami.

      Maia uniosła kąciki ust.

      – Byłoby świetnie. – Ciężko westchnęła i dłonią przeczesała swoje krótkie, brązowe włosy. – Możemy spotkać się o dwunastej? Najpierw muszę pójść na patrol, a potem do ciebie dołączę. Obiecuję.

      – Nie musisz iść na patrol. – MJ próbowała się kłócić, choć wiedziała, jakie to było ważne dla Mai. Robiła to, by inne rodziny nie traciły swoich bliskich tak jak ona.

      Maia chciała dopilnować, by wszyscy byli bezpieczni.

     Właśnie na tym polegała praca Spider-mana.

      – Jeśli chcesz, to mogę do ciebie podskoczyć – zażartowała, a MJ szeroko otworzyła oczy. – Tylko żartuję, MJ.

      – To dobrze. Wiesz, że nienawidzę być na wysokości.

      Taka była prawda. Maggie Joyce, znana również jako MJ, nienawidziła wysokości bardziej niż tego, kiedy jej ulubione seriale nie dostawały kolejnych sezonów. Była to szczera nienawiść, mimo że nawet nie wiedziała, jaki był jej powód. Kiedy tylko Maia patrolowała miasto, MJ do niej nie dołączała. To nie było dla niej. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że się spadnie. A upadek oznaczał potencjalną śmierć.

      Ta wizja nie wydawała jej się pozytywna.

      – Słuchaj, Maggie. – Dziewczyna uniosła wzrok na dźwięk swojego imienia i delikatnie zmarszczyła brwi. – Muszę iść na patrol, okej? Spotkamy się o dwunastej.

      – Jeśli spóźnisz się chociaż o dziesięć minut, to cię zabiję. – MJ szeroko się uśmiechnęła, doskonale wiedząc, że Maia nigdy nie potrafiła przyjść na miejsce zbyt wcześnie. – Słuchaj, nie daj się zabić ani nikogo nie zabij.

      Maia parsknęła śmiechem.

      – Wiesz, że nie na tym polega moja robota.



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



                Maia musiała zatrzymać się na cmentarzu. Zbliżała się trzecia rocznica, a ona w tym miesiącu jeszcze go nie odwiedzała. Niedługo były również święta, więc jaki był lepszy sposób na świętowanie niż odwiedzenie swojego martwego brata i wujka?

      – Cześć, wujku Benie. Hej, Peter. – Pociągnęła nosem, jednocześnie ściągając swoją maskę. – Dawno się nie widzieliśmy...

      Kiedy Peter zmarł, Maia nie dawała rady chodzić na cmentarz razem ze swoim wujostwem. Nie mogła znieść myśli o zobaczeniu nagrobka, zamiast swojego brata. Zaszyła się w swoim pokoju na kilka miesięcy, z jego strojem wiszącym w szafie oraz jego zdjęciem na szafce nocnej. May wypisała Maię ze szkoły publicznej ze względu na jej pogarszające się zdrowie psychiczne. Od czasu tamtej nocy Maia czuła się z każdym dniem coraz gorzej, więc zazwyczaj nawet nie chodziła na lekcje, tylko w zamian do biblioteki lub stołówki.

      Śmierć Petera bardzo ją zabolała. Nigdy wcześniej tak bardzo nie cierpiała, a nawet kilka lat później miało to na nią ogromny wpływ.

      Kiedy ludzie zaczęli mówić o tajemniczym zaginięciu Spider-mana, Maia postanowiła zaryzykować. Społeczeństwo potrzebowało Spider-mana.

      Peter Parker nie był jedynym Spider-manem.

      Przez całe dnie i noce przeszywała strój, który kiedyś Peter zaprojektował pod siebie. W porównaniu do niej był dość niski, więc te poprawki były konieczne. Ale mimo wszystko Maia została Spider-manem, którego potrzebowało całe miasto.

      Jednak to Peter był bohaterem, którego potrzebowała ona, a on już miał nie wrócić.

      Maia postanowiła usiąść na ziemi i położyć kwiaty na grobie.

      – Między mną a MJ wszystko dobrze. Znacie MJ, to córka sąsiadów, która przyjeżdża na wakacje i w święta. Niedługo się spotykamy. Jesteśmy umówione na randkę.

      Dziewczyna pragnęła przytulić Petera choć ten ostatni raz. Chciała móc żartować sobie z wujkiem Benem i być szczęśliwa.

      Bardzo za nimi tęskniła.

      Tęskniła za tym, jaki irytujący był Peter.

      Tęskniła za swoim starszym bratem i za wujkiem.

      – Bardzo za wami tęsknię – wyszeptała. – Chciałabym móc znowu się z wami zobaczyć.

      I wtedy wokół zapadła ciemność.




CARDIGAN ━ SPIDER-MANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz