IV. ULUBIONY BOHATER

128 11 1
                                    


ROZDZIAŁ CZWARTY
↳ ulubiony bohater


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Peter Parker stracił swoją Maię, zanim stracił swoją Gwen. Pamiętał ten dzień, jakby zdarzył się wczoraj. Wspomnienia odgrywały się w jego głowie, ilekroć odwiedzał jej grób.

Kiedy został Spider-manem, był nierozważnym idiotą. Był zaledwie dzieciakiem, który starał się udawać dorosłego. On, Maia i May stracili Bena — to była tylko jego wina.

Nadal pamiętał pogrzeb i to, jakie załamane były Maia i May.

Kilka miesięcy później stracił Maię.

Walczył z doktorem Connorsem. To była nieprzyjemna walka. Budynek szkoły był wręcz doszczętnie zniszczony. Nie spodziewał się, że ktoś polegnie w gruzach. Myślał, że Gwen uciekła z Maią, że były razem podczas tych wydarzeń, choć powinien się domyślić, iż jego siostra będzie uparta.

Zawsze była taka uparta.

Nie spodziewał się, że Gwen mu pomoże.

Oplótł ją siecią, aby była bezpieczna, ale Maia tam została.

I niedługo później już jej nie było.

Wokół leżało mnóstwo gruzu. Przerażony rozglądał się dookoła, a jego serce przestało bić, gdy ujrzał bladą dłoń wystającą spod kamieni.

Maia.

To była Maia.

Od razu podbiegł w tamto miejsce. Ciało bolało go od podnoszenia ciężkich materiałów, jednak to go nie powstrzymało. Płakała, była blada i ranna. Jego Maia. Jego młodsza siostra. Była ranna i to była jego wina. Wyłącznie jego wina.

– Maia! – zawołał, upadając na kolana. Dziewczyna z płaczem próbowała się wydostać. To była jego wina. Nie mógł złapać oddechu, jego serce mocno waliło, a on się trząsł. – Cholera! Maia! Niech ktoś pomoże!

– Peter? – wyszeptała. Nadal miał na sobie strój, nadal był Spider-manem. Jednak dla Mai był jej starszym bratem, Peterem. I tylko nim. – Peter?

– Hej, hej. – Złapał jej zakrwawioną dłoń i ją ścisnął. Ona odwzajemniła ten gest. – Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze.

– Peter – powtórzyła letargicznie. Łzy lśniły w jej oczach, a serce mocno biło. Peter słyszał, jak nierówny był jej oddech. – Peter, uspokój się.

Po raz kolejny ścisnęła jego dłoń, aby na nią popatrzył.

– Peter, płaczesz. – Spuściła wzrok na swój brzuch. – Co? Dlaczego?

Chłopak szybko ją uciszył.

– Mai, cii, już dobrze, już dobrze. – Uśmiechnął się z nadzieją, że poczuje się bezpieczniejsza. – Jestem tutaj, Peter tu jest.

Odgarnął jej włosy z czoła i delikatnie ucałował jej czoło, przez co się skrzywiła.

– Okej, okej. Powoli to z ciebie zdejmę. Okej?

Popatrzyła na niego z drżącymi wargami.

– Okej.

Peter sięgnął po głaz, który wylądował na jej klatce piersiowej. Kiedy tylko go ruszył, ona ponownie się skrzywiła.

– T-to boli. – Zaszlochała. – Dlaczego to boli?

Na chwilę zamarł w miejscu i pokręcił głową, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

– Wszystko będzie dobrze – powtórzył, próbując zdjąć kamień pomimo jej płaczu.

Wiedział, że jeśli go podniesie, Maia umrze.

Maia miała umrzeć bez względu na wszystko. Taka była prawda, mimo że Peter nie chciał jej zaakceptować.

– Hej! Maia! Nie zamykaj oczu! – Rozejrzał się dookoła, mając nadzieję, że ktoś mu pomoże. Obserwował, jak siostra na chwilę przymyka powieki, aż w końcu je otworzyła, a z jej ust popłynęła krew. Płakała, mocząc łzami jego klatkę piersiową.

Tak bardzo się bała.

Widział to w jej oczach. Były szeroko otworzone i krył się w nich strach. Wyglądała, jakby tego wszystkiego żałowała.

– Proszę, niech ktoś pomoże!

– Peter? – wyszeptała, wpatrując się w swojego starszego brata. – Płaczesz. Proszę, nie płacz.

Chłopak pokręcił głową. Mocno zaciskał wargi, starając się powstrzymać od płaczu.

– Mai, proszę, nic ci nie będzie – powtarzał, jakby próbował zapewnić o tym samego siebie. – Wszystko będzie dobrze.

Maia uśmiechnęła się na tyle, o ile tylko mogła pomimo bólu. Wszystko miało być dobrze. Peter, jej bohater, miał ją uratować. Tak powiedział, a Peter nigdy jej nie okłamał.

– Pamiętasz, kiedy przez całą noc się śmialiśmy?

– Tak, tak. – Ujął jej policzki w dłonie i otarł jej łzy. – Wujek Ben chciał na nas nakrzyczeć, ale udawaliśmy, że śpimy.

Brunetka również się zaśmiała, ciężko oddychając.

– Możemy to powtórzyć? Zamówić pizzę, zjeść czekoladę i pić energetyki? Ile tylko wlezie?

Roztrzęsiony Peter pokiwał głową.

– Tak, pewnie, Mai. – Powstrzymał się od szlochu, gdy jej uścisk stracił na sile. – Możemy obejrzeć każdy film, jaki tylko będziesz chciała.

– Nawet „Dirty Dancing"?

Ze szlochem przytaknął.

– Nawet „Dirty Dancing".

Maia zerknęła na bok. Jej powieki wydawały się strasznie ciężkie i pragnęła zamknąć oczy.

– Peter?

– Tak, Mai?

– Kocham cię – wymamrotała z uśmiechem, a on ścisnął jej dłoń. – Naprawdę jesteś moim ulubionym bohaterem.

Trwali w ciszy, dopóki serce Mai nie przestało bić. Peter od razu się zorientował. Nadal miała otworzone oczy, a na jej bladej twarzy krył się cień uśmiechu. Płakał i krzyczał, ale było za późno. Jego Maia zmarła. Stracił swoją młodszą siostrę i teraz był całkiem sam.

Nawet nie mógł zabrać ze sobą jej ciała. To było najgorsze. Musiał ją porzucić, bo był idiotą. Nie powinien mieć tych mocy. Ona jedynie mu wszystko odebrała. Był zagrożeniem dla innych, a Maia była pierwszą osobą, którą niebezpośrednio zabił.

Ale Peter wstał. Nie ze względu na siebie, tylko na Maię. Wstał, bo tego chciałaby Maia. Był jej ulubionym bohaterem, nie mógł jej zawieść. Nie po tym wszystkim.

Peter musiał coś zrobić, zanim więcej osób zginie.

Śmierć Mai była wystarczająca.



CARDIGAN ━ SPIDER-MANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz