6

1.2K 47 17
                                    

Wychodziłem z domu i okropnie się stresowałem. Pisałem z Alfa stada. Z pieprzonym Louisem Tomlinson. Jednocześnie, moim crushem. Wsiadłem do samochodu i zacząłem się kierować w kierunku placu spotkań. Gdy byłem na miejscu, zgasiłem silnik. Spojrzałem przez szybę i zobaczyłem już kilkanaście osób, w tym moją mamę, tatę i siostrę.
Usłyszałem dźwięk piosenki z mojego telefonu "No Time To Die". Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, dzwoniła mama. Wyłączyłem go. Wyjąłem kluczyki ze stacyjki. Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Poprawiłem swoje przydługie kręcone włosy, i ruszyłem przed siebie zamykając samochód.

- Hej - powiedziałem będąc blisko mojej rodziny.

- Cześć synku

- Cześć Harry - powiedzieli jednocześnie rodzice i siostra. Zaśmiałem się lekko i zgarnalem ich wszystkich w uścisk.

Po pół godzinie, byli już wszyscy. Każdy rozmawiał na swoje własne tematy z czego było niezłe zamieszanie. Po chwili, nagle stała się cisza. Spojrzałem na podest, gdzie stał już Alfa watahy. Wszyscy lekko się pochyliliśmy, pokazując tym szacunek jemu. Co jak co. Ale on jako Alfa watahy jest naprawdę cudowny. Umie pomóc każdemu, kto potrzebuje pomocy. Nieważne czy jesteś beta, omega lub alfa ma szacunek do każdego i wszystkich traktuje równo.

- Witam - Zaczął swoim mocnym ale i profesjonalnym głosem. - Zebraliśmy się tu, ponieważ wchodzą nowe zasady. Chodzi o to, że dostałem wiadomość, iż nasza watahę obserwują inne wilki z sąsiedniej watahy. Od dzisiaj będą pilnować granic Alfy. Będziecie się oczywiście zmieniać. Ale dzisiaj obserwacje przejmuje Zayn Malik, Nick Grimshaw, Liam Payne i Desmond Styles. Po patrolu, który skończy się nad ranem macie przyjść do mnie i poinformować mnie co się działo. Następne dni będą wyglądać tak samo. Alfy, które dzisiaj będą na potrolu wyznaczą kolejne wilki, które mają obserwować i tak dalej. Czy wszyscy zrozumieli wszystko? - Spytał kończąc swoje przemowe. Zaczął się rozglądać po wszystkich twarzach. Spojrzałem w stronę jego i nasz wzrok się spotkał. Odwróciłem szybko wzrok i spojrzałem na swoje buty. - Jeżeli nie ma żadnych pytań. Dziękuję za spotkanie. Możecie się rozejść.

Pożegnałem się z rodziną, która spieszyła się na załatwienie innych spraw. Spojrzałem na Nialla, który stał z Zaynem. Podszedłem do nich z uśmiechem.

- Hej chłopaki - odezwałem się i przytuliłem Nialla.

- Harry! Cześć. Jak się czujesz?

- Dobrze a ty jak? Nie będziesz miał Zayna dzisiaj na noc, jak się z tym czujesz? - spojrzałem na Zayna, który wywrócił oczami i zaśmiał się pod nosem na naburmuszona minę Nialla.

- Nic mi nie mów. Louis popsuł nam plany. - westchnął i wtulił się bardziej w Zayna.

- Plany? Wy macie jakieś plany? Chyba miałeś plan ujeżdżanie Zayna bo tylko to robicie w każdej wolnej chwili. - zaśmiałem się dość mocno a Niall mocno się zarumienił.

- Przestań! Zayn idziemy - złapał swojego chłopaka za rękę i pociągnął w stronę samochodu Zayna.

- Odezwij się czasami barbie! - Krzyknąłem a on odwrócił się i machnął ręką na zgodę.

Odwróciłem się czułem, że zaraz wywróce się o pieprzony kamyk, który zawinął mi się koło buta. Nagle poczułem mocne ręce wokół boich bioder i stałem równo. Chciałem podziękować osobie, która mnie załapała. Podniosłem głowę do góry. Wtedy moje zielone oczy spotkały się z tym pięknym błękitem Louisa.

- Dziękuję. Czułem, już jak leciałem - zaśmiałem się dość nerwowo.

- Nie ma za co. Uważaj trochę na siebie. - ciągle patrzył mi w oczy i nie urywał kontaktu.

- Wybacz ale... Ale muszę już iść - powiedziałem lekko jąkając się.

- Ślicznie pachniesz -odezwal się po dłuższej chwili Louis. Na moich policzkach pokazał się mocny czerwień. Cóż nie dziwię się, że mnie wyczuł skoro już niedługo powinienem dostać gorączki. A to, że rozmawiam z Alfaz który podoba mi się w jakiś stopniu i jest cholernie gorący i przystojny jednocześnie nie wróży nic dobrego. I jeśli zaraz od niego nie odejdę rzucę się na niego.

- Dziękuję. Naprawdę muszę iść. - zrobiłem jeden krok do przodu ale on zagrodził mi drogę.

- Pozwolę ci odejść, jeżeli się ze mną umówisz - powiedzial z lekka chrypka w głosie. I nie miałam zamiaru odmawiać.

- Masz mój numer - usmiechnalem się lekko i pobiegłem w stronę samochodu. Odpalając i kierując się od razu do domu.

Łapcie kolejny!

Little Prince Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz