Louis wbiegł na salę i od razu zobaczył Harry'ego. Przebranego w piżamę szpitalna i pełno pielęgniarek wokół jak i ginekologa. Podbiegł do zielonookiego złapał go za rękę i pocałował knycie Harry'ego.
- Jesteś - powiedział zmęczonym głosem brunet i uśmiechnął się lekko
- Oczywiście, że jestem. Nie mógłbym przegapić narodzin swojej córki skarbie. - powiedział szatyn. Po chwili Harry jęknął dość głośno.
- Okej Harry teraz mnie posłuchaj - odezwał się ginekolog. - Widać już główkę, szybko idzie. Kiedy powiem, że przeć dajesz tyle ile masz siły okej? - usiadł przed Harrym i spojrzał w dół.
- T-tak - powiedział bliski płaczu. - Tak bardzo cię nienaiwdze Tomlinson - warknął lekko na szatyna.
- Wiem, że mnie kochasz kochanie. A teraz głęboki wdech i wydech tak? Razem w porządku? - spojrzał głęboko w oczy i zaczęli razem od głębokiego wdechu i wydechu. Po chwili usłyszeli krzyk lekarza
- Trzy, dwa jeden! Przyj mocno, mocno!
Harry zaczął przeć tyle ile miał siły. Przy okazji ściskając mocno dłonie Louisa. Łzy leciały po jego policzkach ale nie obchodziło go to. Chciał już to skończyć, nie miał siły i miał cholernie dość.
- Okej puść. - powiedział spokojnie. - Główka pomału wychodzi. - mówił. - Trzy, dwa, jeden. Dajesz - Krzyknął ponownie.
Harry dawał z siebie wszystko. Po kilkunastu minutach po sali rozbrzmiał płacz dziecka. Lekarz od razu położył szczenię na klatce Harry'ego. Louis spojrzał na Harry'ego. Pocałował go mocno w usta i w czoło.
- Jestem tak cholernie z ciebie dumny kochanie! Dałeś nam śliczne szczenie. - powiedział z łzami w oczach i spojrzał na szczenię.
- Tata przecina pępowinę? - trzymając nożyczki w rękach spojrzał na Tomlinsona. Louis pokiwał lekko głową i przyjął trzęsącymi się dłońmi nożyczki. Po chwili przeciął. Pielęgniarka wzięła malucha, żeby zbadać czy wszystko jest w porządku.
- L-lou. Gdzie szczenię? Ja chcę swoje dziecko. Oddajcie mi je. - powiedział brunet zanosząc się płaczem. Urodził przed chwilą i zabrali jego dziecko, które nosił dziewięć miesięcy pod sercem i miał silna więź z nim. - Ja chcę moje dziecko - płakał i trzymał mocno dłoń Louisa
- Skarbie, ej ej. Spokojnie. Pielęgniarka zaraz da nam Meliske, muszą ja zbadać i przebrać. Dasz radę piętnaście minut? Jestem tu z tobą nie zostawię cię - usiadł bokiem do Harry'ego i go przytulił.
W tym czasie, pielęgniarki kazały odsunąć się Louisowi, żeby pomóc brunetowi się ogarnąć. I przebrać. Po dwudziestu minutach na salę wjechała pielęgniarka z ich szczenięciem w łóżeczku, które postawiła obok łóżka.
- Nazwisko ojca? - spojrzała pytająco na Harry'ego.
- Melisa Tomlinson - odpowiedział pewnie i spojrzał na Louisa. - Podasz mi nasza kruszynke? Proszę? - spytał błagalnie na szatyna, który wstał od razu i wziął malutka na ręce. Położył delikatnie na klatce Harry'ego. Usiadł obok.
- Tak cholernie mocno was kocham. - powiedział Louis całując szczenię i swojego jeszcze chłopaka w czoło.
- My ciebie też kochamy mocno - powiedział Harry sennie. Zaczęły oczy mu się pomału kleić.
- Wezmę mała i włożę ja do łóżeczka okej? A ty się prześpi. Pojadę po rzeczy dla ciebie i małej. Dobrze, że spakowaliśmy torbę.
- Ale przyjedziesz. Nie zostawisz mnie i mała tak? - powiedział ze szklanymi oczami
- Harry. Kocham cię kurewsko mocno. Kiedy to zrozumiesz? Mam ci się oświadczyć? Żebyś zrozumiał?
- Nie narzekałbym na to - zaśmiał się lekko przez łzy i spojrzał na Louisa, który zaczął grzebać coś w kieszeni.
- Skoro tak. Harry Edwardzie Stylesie. Wiem, że to nie jest jakoś romantyczne czy cokolwiek innego. Ale kocham cię kurewsko mocno i nie potrafię bez ciebie żyć. Teraz jak dałeś nam nasze największe szczęście. Nasze dziecko. Zakochałem się w tobie ponownie. Czy.. czy wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moim mężem? - klęknął na jedno kolano. Otwierając małe pudełeczko. W którym znajdował się delikatny pierścionek z niebieskimi i różowymi diamencikami.
- J-ja tak! Louis. O mój boże tak. tak bardzo cię kocham - powiedział łapiąc Louisa za rękę i pociągając do siebie. Od razu wpił się w jego wargi nie mogąc się oderwać. Louis wsunął delikatnie pierścionek na palce Harry'ego i pocałował go.
- Będę za pół godziny. Prześpi się, bo potem musisz nakarmić Meliske. Kocham cię
- Kocham ciebie też. Bądź ostrożny - odpowiedział i uśmiechnął się. Miał dużo w sobie emocji w tym momencie. Zamknął oczy i nie wiedział kiedy zapanował nad nim sen.
I łapcie następny! Jutro coś wrzucę, jeśli dam radę. Mam nadzieję, że czujecie się w porządku! Miłego wieczoru, nocy.
CZYTASZ
Little Prince
De TodoHarry myli numery i pisze do Alfy stada. Louisa Tomlinsona nie wiedząc, że to on. Nie sądził, że kiedykolwiek pozna swoją miłość przez SMS-y.